- Nie musisz mi się za nic odwdzięczać, to przecież nic takiego - mruknęła niezbyt życzliwym tonem i po dłuższej chwili wysłała mi lekki, wymuszony uśmiech - aczkolwiek wyjście na kawę jest całkiem dobrym pomysłem. - Dodała po chwili.
- Oh, to super - odpowiedziałam bez chwili zastanowienia. - Może jutro po lekcjach, dzisiaj pewnie nie wyrobię się z wszystkimi formalnościami, muszę się rozpakować i zrobić jeszcze kilka rzeczy. Pasuje ci?
- Jak najbardziej - westchnęłam. - Em.. idziecie teraz na obiad?
- Myślę, że tak - odpowiedział Chris, zerkając na zegarek w telefonie.
- Okej, ja nie jestem głodna, więc życzę wam smacznego i.. do zobaczenia później.
- Na razie - Rzuciłam krótko po czym gdy tylko odeszła uderzyłam Chris'a w ramię.
- Idiota! - Burknęłam na niego, a on spojrzał na mnie w bardzo irytujący sposób. Gdyby nie fakt, że byliśmy na stołówce pogadałabym z nim inaczej. Christopher wiedział o mnie za dużo i za wszelką cenę próbuje mi przez to zniszczyć życie. - Jeszcze raz zrobisz coś podobnego lub rzucisz mi takie spojrzenie to obiecuję ci, że uduszę cię własnymi rękoma.
- Idiota! - Burknęłam na niego, a on spojrzał na mnie w bardzo irytujący sposób. Gdyby nie fakt, że byliśmy na stołówce pogadałabym z nim inaczej. Christopher wiedział o mnie za dużo i za wszelką cenę próbuje mi przez to zniszczyć życie. - Jeszcze raz zrobisz coś podobnego lub rzucisz mi takie spojrzenie to obiecuję ci, że uduszę cię własnymi rękoma.
- Jejku, po prostu staram się, żebyś nie była w Morgan sama, czy to źle? Nie będę z tobą zawsze siedział, bo nie mogę po za tym potrzebujesz towarzystwa dziewczyn.
Po tym co powiedział spojrzałam tylko gniewnie na niego, a on odwrócił szybko wzrok w drugą stronę udając, że nic się nie stało. Po chwili wrócił jednak do mnie.
- Lea to nie koniec świata, po za tym jesteś daleko od niej i założę się, że długo tak razem nie pociągniecie, wkrótce któraś z was sama się wykruszy.
Po tym co powiedział spojrzałam tylko gniewnie na niego, a on odwrócił szybko wzrok w drugą stronę udając, że nic się nie stało. Po chwili wrócił jednak do mnie.
- Lea to nie koniec świata, po za tym jesteś daleko od niej i założę się, że długo tak razem nie pociągniecie, wkrótce któraś z was sama się wykruszy.
~~~~
Po skończonym posiłku wyszłam szybko ze stołówki przed Chrisem i pobiegłam do swojego pokoju. Kiedy otworzyłam drzwi do pokoju usłyszałam wielki hałas. To brzmiało jak upadające walizki... Właśnie! Walizki. Wyjrzałam zza drzwi do wnętrza pomieszczenia i przerażona zamknęłam drzwi. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam je jeszcze raz wchodząc do środka. Kopnęłam wszystko gdzie bądź i rzuciłam się na łóżko. Chanel, która leżała na poduszce wybiła się nieco w powietrze upadając w miejsce gdzie była wcześniej. Pogłaskałam ją lekko po głowie patrząc w jej oczy. Wzięłam telefon w dłoń i postanowiłam zadzwonić do kogoś. Lea jako jedyna ze mną porozmawia. Kręciłam się z telefonem przy uchu po całym pokoju. W końcu zrobiło mi się duszno więc otworzyłam okno. Dosłownie w tym momencie poczułam zapach dymu z papierosów i skrzywiłam się nieco. Kiedy udało mi się zakończyć rozmowę usiadłam na parapecie i zaczęłam myśleć nad tym co powiedział mi Chris w stołówce, by może jest w tym co mówił więcej prawdy niż mi się wydaje. Prawdopodobnie nie chciałam w ogóle przyjąć do siebie takiej możliwości jak rozstanie z Leą. Otrząsnęłam się po chwili po czym spojrzałam na zabarykadowany pokój. Otworzyłam wszystkie walizki po kolei przeglądając jej zawartość. Z jednej wyjęłam błękitne dżinsy z wysokim stanem i dziurami na kolanach, a z drugiej krótką, czarną koszulkę z logiem Gun's n' Roses. Udało mi się również znaleźć czarne buty Nike. Wcisnęłam buty na stopy po czym wstając włożyłam telefon do tylnej kieszeni spodni i wyszłam z pokoju. Na zewnątrz spostrzegłam męską posturę oraz damską w lekkiej odległości. Chciałam się wycofać do pokoju jednak nie udało mi się, gdyż usłyszałam głos Chris'a.
- O, może byście pojechały razem. - Wyszczerzył się odwracając głowę w moim kierunku.
- Że co? O co ci chodzi? - Uniosłam brwi pytająco patrząc na niego drwiąc nieco.
- Że co? O co ci chodzi? - Uniosłam brwi pytająco patrząc na niego drwiąc nieco.
- Może masz ochotę pojechać ze mną na zakupy? - Zapytała dziewczyna dość wrednym tonem głosu unosząc się nieco przy tym.
- Nie wiem czy to dobry pomysł - Burknęłam patrząc raz na chłopaka raz na Lucy. - Nie jestem dobrym kompanem, a już w ogóle nie nadaję się na zakupy. - Powiedziałam po chwili opierając się o ścianę.
- Oj Chloe - zaczął Christopher podchodząc do mnie po czym objął mnie lekko w talii i spojrzał mi w oczy.
- Potrzebujesz tych zakupów. - Powiedział. - Potrzebujesz nowych znajomości - dodał szeptem. Wywróciłam tylko oczami i spojrzałam na Lucy i na chłopaka.
- Nie robię tego dla ciebie, w ogóle nie masz prawa dysponować moim czasem, mam swój własny grafik i nie potrzebuję do jego układania ciebie. - Rzuciłam sucho uderzając go kluczami w brzuch po czym wróciłam do pokoju po torebkę, portfel i kurtkę po czym wróciłam na korytarz.
- No to czas na zakupy. - Uśmiechnęłam się do dziewczyny i zamknęłam drzwi pokoju podchodząc do niej. - Jedziemy twoim samochodem czy moim? - Zwróciłam się do brunetki zakładając szybko kurtkę na siebie.
- Może lepiej moim. - Powiedziała Lucy na co ja tylko się uśmiechnęłam.
- Masz rację, ja za kółkiem to same kłopoty. - Westchnęłam schodząc po schodach. - Powiedz mi, ale tak naprawdę szczerze, nie przepadasz za moim towarzystwem i przeszkadzam ci, ale zabierasz mnie ze względu na Christopher'a? - Uśmiechnęłam się. - Naprawdę liczę na prawdziwą odpowiedź, równie dobrze możemy się teraz rozstać z tego miejsca, ty pojedziesz sama na zakupy ciesząc się wolnością, a ja będę szukała szczęścia gdzieś, gdziekolwiek. Nie chcę być utrapieniem, bo nie o to tutaj chodzi i wybacz mi, że jestem taka... sztucznie miła?
- Oj Chloe - zaczął Christopher podchodząc do mnie po czym objął mnie lekko w talii i spojrzał mi w oczy.
- Potrzebujesz tych zakupów. - Powiedział. - Potrzebujesz nowych znajomości - dodał szeptem. Wywróciłam tylko oczami i spojrzałam na Lucy i na chłopaka.
- Nie robię tego dla ciebie, w ogóle nie masz prawa dysponować moim czasem, mam swój własny grafik i nie potrzebuję do jego układania ciebie. - Rzuciłam sucho uderzając go kluczami w brzuch po czym wróciłam do pokoju po torebkę, portfel i kurtkę po czym wróciłam na korytarz.
- No to czas na zakupy. - Uśmiechnęłam się do dziewczyny i zamknęłam drzwi pokoju podchodząc do niej. - Jedziemy twoim samochodem czy moim? - Zwróciłam się do brunetki zakładając szybko kurtkę na siebie.
- Może lepiej moim. - Powiedziała Lucy na co ja tylko się uśmiechnęłam.
- Masz rację, ja za kółkiem to same kłopoty. - Westchnęłam schodząc po schodach. - Powiedz mi, ale tak naprawdę szczerze, nie przepadasz za moim towarzystwem i przeszkadzam ci, ale zabierasz mnie ze względu na Christopher'a? - Uśmiechnęłam się. - Naprawdę liczę na prawdziwą odpowiedź, równie dobrze możemy się teraz rozstać z tego miejsca, ty pojedziesz sama na zakupy ciesząc się wolnością, a ja będę szukała szczęścia gdzieś, gdziekolwiek. Nie chcę być utrapieniem, bo nie o to tutaj chodzi i wybacz mi, że jestem taka... sztucznie miła?
Łucja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz