piątek, 28 kwietnia 2017

Od Nialla cd. Charlotte

Żyje na tym świecie całe dwadzieścia lat, niedługo już będzie ich dwadzieścia jeden, a wciąż nie pojmuję dlaczego ludzie piją alkohol. Nie dość, że jest okropny w smaku, to jeszcze namąci człowiekowi w głowie tak, że nie wie nawet jak się nazywa. Co prawda, ja nie pozwoliłem sobie na zbyt dużą dawkę tego jakże okropnego trunku, więc mam chociaż nadzieję, że rano nie będę musiał męczyć się z kacem mordercą. 
Gdyby nie fakt, że trochę alkoholu zadziałało w mojej głowie, najpewniej położyłbym się na podłodze, kanapie lub którymś z foteli, nie chcąc stawiać Charlie w, być może, dość niezręcznej dla niej sytuacji. Na trzeźwo na pewno bym się tak nie zachował, nie położyłbym się obok niej, nie przytuliłbym jej, ale.. chyba jej to nie przeszkadzało, bynajmniej nic takiego nie powiedziała, wręcz przeciwnie, przytuliła się do mnie! Kilka razy w ciągu nocy obudziła się, krzycząc na mnie, żebym w końcu przestał się wiercić i poszedł spać. To nie moja wina, że jest mi niewygodnie w każdej pozycji i prawie spadam z łóżka, chcąc w końcu wygodnie się ułożyć. 
Zerknąłem ukradkiem na zegarek, który wskazywał właśnie czwartą nad ranem, czyli jeszcze jakieś możliwe cztery godziny snu. Normalnie potrafię spać do południa, a czasem nawet dłużej, a teraz minęły zaledwie.. 3 godziny? A ja już jestem wyspany. Przekręciłem się na drugi bok, co okazało się złym pomysłem, bo było mi niezbyt wygodnie. Cofnąłem obrót, a zaraz potem znowu powtórzyłem. 
- Niall, przestań się tak wiercić - mruknęła Charlie.
- Przepraszam, ale zrobiło mi się bardzo niewygodnie. - Wywróciłem oczami, chcąc w końcu wygodnie się ułożyć. 
Dziewczyna uniosła się na łokciach i spojrzała na mnie spod przymkniętych powiek. Widać było, że dopiero co się obudziła i nie ma zamiaru rezygnować z dalszego spania. 
- Wyglądasz, jakbyś właśnie chciała mnie zabić - zaśmiałem się cicho, odgarniając kosmyk włosów, który opadł jej na twarz. 
- Zgadłeś - mruknęła, odwracając się do mnie tyłem i przyciągając moją rękę do siebie tak, że musiałem ją objąć. - Idź spać. 
- Teraz mi wygodnie. - Uśmiechnąłem się, przytulając do siebie Charlie. 
Nawet nie wiem, kiedy znowu zasnąłem.

~~*~~*~~
- Niall, rusz tyłek! Przecież nie możemy się spóźnić! - krzyknęła Charlie, wychodząc z łazienki z prostownicą w dłoni. 
- Mamy jeszcze godzinę - mruknąłem, nakrywając głowę poduszką.
- Tylko godzinę, chcesz się spóźnić na ślub brata?
- On się zawsze spóźniał na moje urodziny.
- Ale urodziny masz co roku! A ślub nie! - Dziewczyna zaczęła wymachiwać rękoma, na co zaśmiałem się cicho.
- Okej, jeżeli tak bardzo chcesz.. to wstanę.
Przekręciłem się na drugi bok, jednak moje umiejętności matematyczne po raz kolejny mnie zawiodły i źle wymierzyłem szerokość łóżka. Jęknąłem, czując twardy i zimny parkiet na moich plecach.
- Żyjesz? - westchnęła Charlotte.
- Mhm - mruknąłem, próbując się podnieść.
Dziewczyna wywróciła oczami, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Spróbowałem złapać równowagę, co okazało się dla mnie zbyt dużym wyzwaniem i po chwili znowu opadłem na łóżko. Chyba tylko leżałem.. a może zasnąłem? Moją uwagę przykuł jedynie dźwięk otwieranych drzwi.
- Niall, pomożesz mi z tą sukienką?
Zerwałem się z łóżka w mgnieniu oka, czego od razu pożałowałem, bo skończyło się to silnymi zawrotami głowy.
- Co mam ci pomóc? - Spytałem, mrugając kilkukrotnie, by poprawić ostrość mojego wzroku.  
- Zamek - westchnęła, odwracając się tyłem, i przytrzymując górę sukienki. 
Gdy przestało mi się kręcić w głowie, podszedłem do dziewczyny. 
- Bardziej się go chyba nie da rozpiąć - zaśmiałem się, na co jestem wręcz pewny, że wywróciła oczami.
Złapałem za zamek i pociągnąłem go do góry uważając, by nie przyciąć włosów Charlie. 
- Voilà! - zawołałem unosząc ręce do góry. 
- Dzięki i.. proszę cię, zacznij się wreszcie szykować, już niedługo musimy wychodzić.
~~*~~*~~
- Czy moja przyszła synowa zechce poświęcić chociaż jeden taniec dla mnie? - Ojciec ukłonił się przed Charlie, wyciągając w jej stronę dłoń. 
Wesele dopiero się zaczęło, a on już czaił się do tego, by zatańczyć z moją partnerką. Zdecydował się jednak dopiero później, bo.. na trzeźwo nie umie tańczyć. Spojrzałem na Charlotte, która w pierwszej chwili trochę się zdziwiła, jednak zaraz potem uśmiechnęła się i wyszła z moim tatą na środek sali. Całe szczęście, że ojciec nie zdążył jeszcze nic wypić, bo po alkoholu staje się królem parkietu i zaczyna wywracać wszystkich, którzy tylko staną na jego drodze. 
Ja za to, by nie stać jak kołek w miejscu postanowiłem poprosić do tańca pannę młodą, która właśnie odeszła od wujka Johna. 
- Mogę prosić? - Uśmiechnąłem się, delikatnie kłaniając. 
- Oczywiście - zaśmiała się serdecznie, a jak na złość skończyła się piosenka i zagrali coś bardzo wolnego. 
No niestety, nie jestem zbyt dobry w tańcu towarzyskim, ale w końcu to wesele mojego brata!
- Jak się poznaliście? - zagadnęła mnie od razu Elizabeth.
- Oprowadziła mnie po uniwersytecie, a potem zacząłem ją denerwować - zaśmiałem się, dopiero uświadamiając sobie, że właśnie od tego zaczęła się nasza znajomość. 
- Ta.. jesteś świetny w nawiązywaniu znajomości. - Wywróciła oczami. - Wygląda na dość nieśmiałą, ale jednocześnie bardzo sympatyczną.
- Jest trochę nieśmiała, ale.. Charlie nie miała łatwego dzieciństwa, wolę o tym nie mówić. - Zmarszczyłem brwi, chcąc jak najdalej odejść od tego tematu.
Elizabeth przez chwilę mi się przyglądała, a po chwili pokiwała głową.
- Rozumiem. Wiesz, nie chcę cię dopytywać za bardzo o twoje życie prywatne, ale jeżeli ja tego nie zrobię, zrobi to Greg, a on nie jest zbyt dobry w rozmawianiu na takie tematy - powiedziała, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
Rozejrzałem się po sali i zauważyłem swoją babcię, której wcześniej tu nie widziałem. Tańczyła właśnie z Gregiem, który widocznie miał już dość, a.. babcia Horan tańczy do utraty tchu, dosłownie.
- Idę ratować twojego męża. - Uśmiechnąłem się, gdy piosenka dobiegła końca.
Odszedłem od panny młodej i zbliżyłem się do mojej kochanej babuni.
- Odbijamy? - Wyszczerzyłem się, na co Greg odetchnął z ulgą.
Babcia posłała mi szeroki uśmiech i gdyby nie fakt, że właśnie leciała jedna z jej ulubionych piosenek, pewnie złapałaby mnie za policzki i zaczęła narzekać, jak bardzo schudłem w tym uniwersytecie. 
- Wnusiu mój kochany, jak ja cię dawno nie widziałam! - zawołała, szeroko się uśmiechając.
Może i miała te swoje osiemdziesiąt parę lat, ale była w naprawdę świetnej formie. Sam fakt, że przyszła na wesele, tańczy, a na dodatek nie odmówi żadnej lampki wina, czy nawet czegoś mocniejszego.
- A kim jest ta pannica z którą przyszedłeś? - Uniosła brwi, a jej mina wyrażała coś w stylu. - Czy mogę wreszcie zostać prababcią? Liczyłam bardziej na Grega, w końcu jest starszy, ale chyba mu się nie spieszy..
- Mi też się nie spieszy, babciu - zaśmiałem się - To.. bardzo bliska mi osoba.
- Zauważyłam. - Posłała mi serdeczny uśmiech. - Kochasz ją?
- Bardzo - odpowiedziałem bez zastanowienia, tu nie było nawet nad czym myśleć. Charlotte jest dla mnie wszystkim.
- To czemu tańczysz tu ze starą babką? Już mi lecieć do niej! - zawołała, popychając mnie w stronę dziewczyny.
- Później tu wrócę, przerwałaś nasz taniec!
- Aj tam, idź już!
Zaśmiałem się, widząc zachowanie babci, ale szybko odszukałem wzrokiem Charlie, która już kolejną piosenkę przetańczyła z moim tatą. Odbijany u niego nie działa, jak upatrzy swoją ofiarę, to będzie tańczył przez pół nocy. Mimo to, spróbowałem i o dziwo nie było z tym większego problemu.
- Jak się tańczyło z teściem? - Uśmiechnąłem się szeroko do Charlotte.
- Muszę przyznać, że nie było tak źle. - Wzruszyła ramionami, a na jej usta wkradł się delikatny uśmiech.
Całe szczęście, że zagrali akurat kolejny wolny kawałek, więc nie zwlekając poprosiłem dziewczynę do tańca. Przez cały ten czas, żadne z nas się nie odezwało. Wystarczyła nam po prostu nasza bliskość, nie potrzebowaliśmy żadnych słów.
- Wyjdziemy się przewietrzyć? Trochę tu gorąca - spytała, gdy utwór się zakończył.
- Jasne, nie ma problemu.
Złapałem Charlie za rękę i udaliśmy się w stronę wyjścia z sali. Na zewnątrz było już ciemno, w końcu było już chyba po północy i robiło się jednocześnie coraz zimniej. Od razu zdjąłem z siebie marynarkę i naciągnąłem ją na ramiona dziewczyny. Przeszliśmy się kawałek wzdłuż parkingu i weszliśmy w niewielką dróżkę, prowadzącą do parku.
- Chcesz już wracać? - spytałem, zerkając na Charlotte.
- Niall.. to wesele twojego brata, nie możesz wszystkiego układać pode mnie - westchnęła.
- I tak niedługo będą kończyć, bo jeżeli to potrwa dłużej, zamówią więcej alkoholu, a to zawsze kończy się.. śmiesznie - zaśmiałem się, wspominając naszą ostatnią imprezę rodzinną.
Poczułem się dość dziwnie, nie wiedziałem kompletnie co mówić i złapał mnie jakiś pewien rodzaj nieśmiałości. Gdy już mieliśmy usiąść na jednej z drewnianych ławek, zaczął padać deszcz i nie wyglądało to tak, że spadło kilka kropel, od razu zaczęło strasznie lać. 
- Lubię deszcz! - zaśmiałem się, na co wyraz twarzy dziewczyny, od razu się zmienił.
- Ja też, ale teraz jest zimno i nie jest fajnie - burknęła, próbując powstrzymać uśmiech.
And I want to tell you everything
The words I never got to say the first time around
- Kocham Cię, Charlie. - Posłałem jej słaby uśmiech, spowodowany nagłym odpływem mojej pewności siebie i..
cholera, zrobiłem to. 



Charlie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz