niedziela, 30 kwietnia 2017

Od Brooke CD Zaina

Telefon na stole zawibrował i na ekranie pojawiła się wiadomość. No nareszcie. Myślałam, że będziemy musieli siedzieć tu aż do zamknięcia.
- Ruszaj się. Wracamy- powiedziałam i wstałam, biorąc kurtkę z oparcia krzesła
Zain wstał nawet nie protestując i również zarzucił na siebie bluzę. Wyszliśmy z lokalu i udaliśmy się na parking. Odruchowo ruszyłam na miejsce od strony kierowcy, ale zaraz naprzeciwko mnie stanął Zain z promiennym uśmiechem i pokazał mi kluczyki w dłoni. No tak. Obeszłam auto i usiadłam od strony pasażera. Gdy siedzielismy w środku zmierzyłam chłopaka spojrzeniem.
~***~
Zain zaparkował w tym samym miejscu co ja poprzednio. Babcia siedziała na tarasie z kubkiem herbaty w ręku i uśmiechnęła się na nasz widok. Wysiadłam z auta i okrażając je stanęłam na drodze chłopakowi, chcąc odzyskać kluczyki. Po chwili wachania oddał mi przedmiot. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę starszej kobiety. Słońce zaszło, ale dalej było widno.  Od strony stajni było słychać ciche pomruki koni. Babcia wyściskała mnie. Nie było mowy o tym aby Zain nie zaprezentował się ze złej strony. Wszedł za mną z promiennym uśmiechem. Oczywiście zapomnieliśmy o torbach i byliśmy zmuszeni wrócić po nie do auta. Weszliśmy do domu. Od razu zauważyłam, że od środka dom był odświeżony. Odłożyłam bagaże w swoim pokoju na pietrze i zeszłam na dół.
- Gdzie podział się zapasowy klucz z boksu?- spytałam
- Nie było go tam?- spytała, wyraźnie zdziwiona moim pytaniem kobieta
Pokręciłam głową w odpowiedzi.
- Najwyraźniej jest w szufladzie- wzruszyła ramionami i zniknęła w kuchni
Przy kolacji nie odbyło się bez pytań o szkołę, oceny i treningi.
Babcia zaraz po posiłku poszła spać. Było kilka minut po dwudziestej pierwszej. Nie byłam w ogóle zmęczona podróżą. Jednak przyszło ono dopiero dużo później.

*Następny dzień*

Zeszłam na dół. Było po dziewiątej. Babcia wraz ze stajennymi mieli pojawić się na miejscu trochę szybciej. Ja wolałam dojechać tam trochę później. W kuchni siedział Zain nad kubkiem kawy. Podeszłam i zabrałam kubek sprzed nosa chłopaka i upiłam łyk.
- Ej no! To moje- burknął niezadowolony
- A przerwa od kawy? Przyda ci się. Nie marudź- odparłam
Nic nie odpowiedział i podparł głowę na dłoni. Widziałam przez okno jak stajenny zamyka jedną z przyczep. Lubiłam widok z tego okna. Nie dość, że było dużo to dodatkowo rozpościerał się z niego widok na padoki i kawałek stajni.
~***~
Wróciliśmy dużo szybciej niż się spodziewaliśmy. Byliśmy tam góra dwie godziny. Sama kobieta wraz z końmi miała wrócić dopiero po południu. Czasami nie mogłam się nadziwić, że ma ona w sobie tyle energii. Babcia mówiła, że przekazała klucz do domu chłopakowi. Gdyż mnie nie mogła niby znaleść. Jasne. Wymówka. Zain zapomniał zupełnie o tym, że je ma. Przetrzepał kieszenie i w końcu w jednej z nich znalazł klucze. Jednak zbyt trudnym zadaniem było dla niego utrzymanie ich w rękach i metalowe klucze po chwili znalazły się pod tarasem. Westchnęłam zrezygnowana.
- Wchodzisz po nie- powiedziałam i wskazałam na drewniany taras w miejscu gdzie przed chwilą spadły klucze
To ja tu mam plan wybrać się na wycieczkę krajoznawczą po jednych z ładniejszych miejsc jakie znam z grzbietu konia, a on mi takie niespodzianki sprawia.

Zain?
Wybacz za jakość i wgl >.<
Zakończenie wcale nie jest brane z własnych doświadczeń xdd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz