piątek, 28 kwietnia 2017

Od Phill'a do June

Dziś nastał ten dzień.. Dzień mojego wyjazdu...
Zaraz po tym jak wstałem i przeciągnąłem się na łóżku, poszedłem wziąć szybki prysznic. Pokojówka naszykowała na świeżo pościelonym łóżku czyste ubrania. Nigdy tego nie lubiłem, wolę sam decydować w co się ubiorę czy co zjem, ale za bardzo nie mam wyboru. Właściwie zdaje mi się, że przywykłem do tego "luksusu"...
***
- Bułat jest już na miejscu. -powiedział mój ojciec, a jego słowa wytrąciły mnie z zamyślenia.
- Dobrze, ja niedługo też będę się zbierał. -powiedziałem po chwili
***
Wyszykowany i załadowany siedziałem w moim mercedesie. Rodzina wyszła mi na pożegnanie. Nienawidzę takich momentów, prawie chce się zostać i nie wyjeżdżać...
***
Naprawdę piękna okolica...-westchnąłem
Jadąc dalej zauważyłem w terenie ludzi na koniach. Kawałek dalej widziałem łąki, na których również były konie. Następnie w oczy rzuciła się ogromna posiadłość...
***
Zaparkowałem przed akademią, po chwili uświadamiając sobie, że nikt nie zajmie się moimi bagażami. Uśmiechnąłem się szczerze i zabrałem się za zanoszenie rzeczy do pokoju od którego klucz miałem w kieszeni marynarki.
***
Po rozpakowaniu moich manatków postanowiłem się tu trochę rozejrzeć...
Wyszedłem z pokoju i.. wpadłem na dziewczynę, która goniła za kotem..
Natychmiast ją złapałem, aby się nie przewróciła.

<June?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz