niedziela, 29 stycznia 2017

Od Nialla cd. Marie

Nie spodziewałem się od niej takiej odpowiedzi. Podejrzewałem, że każe mi spierdalać, czy coś w tym stylu, a ta odpowiedziała tylko "możemy".
Halo? Czy ktoś mi podmienił czarownicę?
Marie ruszyła spokojnym kłusem, a ja ruszyłem zajmując miejsce obok niej i po chwili znaleźliśmy się już na drodze.
- Wiesz, gdzie chcesz jechać? - spytałem.
- Niezbyt, nie znam, aż tak dobrze terenów. Ważne, żeby się nie zgubić - mruknęła wzruszając ramionami.
- Tędy powinniśmy dojechać do parku. - Wskazałem głową na drogę znajdując się kawałek od nas.
- Jesteś pewny?
- Tak mi się wydaje. - Uśmiechnąłem się.
Dziewczyna wywróciła oczami i przeszła do galopu. Nie chciałem zostać w tyle, więc docisnąłem mocniej łydkę i Andorra przyspieszyła doganiając Pyrrusa. Marie przez jakiś czas za wszelką cenę chciała prowadzić, jednak po chwili odpuściła i wyrównaliśmy tempo.
Po chwili przestałem rozpoznawać drogę i.. na pewno nie była to ta, która prowadzi do parku. Rozejrzałem się, żeby mieć pewność, że jedziemy źle i niestety okazało się, że tak jest. Chyba powinienem powiedzieć o tym Marie, ale ta wiedźma chyba mnie zabije!
- Niall? Daleko jeszcze? - spytała.
Dlaczego musi stawać się miła akurat w momencie, gdy coś zjebałem? Chyba pierwszy raz odezwała się do mnie bez nerwów, a ja muszę jej powiedzieć, że jedziemy złą drogą.
- Zgubiliśmy się, prawda? - Zacisnęła wargi.
- Skądże.
- Niall. - Uniosła brwi zwalniając do kłusa.
Albo ma dziś dobry humor i nie będzie aż tak zła, albo zaraz wybuchnie.
- Horan! - Krzyknęła.
- Nie zgubiliśmy się. - Wzruszyłem ramionami - Po prostu jedziemy złą drogą.
- Jak to złą? - Zaczynała się denerwować. - Czyli się zgubiliśmy!
- Nie zgubiliśmy się!
- To w takim razie, dokąd właśnie jedziemy?! - spytała zatrzymując Pyrrusa.
- No.. tego to akurat nie wiem! Ale skoro wiemy jak wrócić do akademika, to znaczy, że się nie zgubiliśmy!
Dziewczyna wzięła głęboki wdech i miałem wrażenie, że zaraz wybuchnie.
- Lepiej wracajmy - westchnęła zawracając.
Chwila. Co tu się właśnie stało? Oczekiwałem bardziej krzyków, czy coś w tym stylu, a ona mówi lepiej wracajmy? Chyba jest zmęczona, albo przestałem ją irytować. Heh. Stawiam na to pierwsze, bo i tak wiem, że w środku ją roznosi i tylko próbuje udawać opanowaną.
Ruszyliśmy galopem w stronę akademika. Co chwila rozglądałem się za prawidłową drogą. Jak się okazało przegapiłem zakręt i pojechaliśmy tym złym. Całe szczęście, że nie mieliśmy żadnych problemów z powrotem.
- Nie jesteś na mnie zła, prawda? - spytałem.
- Właśnie jestem na dobrej drodze do opanowania się, więc nie pogarszaj sytuacji i lepiej się nie odzywaj.
Kiwnąłem głową i cudem powstrzymałem się przed wybuchnięciem śmiechem. Wiem, że to zdecydowanie pogorszyło by sprawę, jednak wątpię, że dziewczyna mogłaby jeszcze bardziej mnie nie lubić. W sumie to nie mam pojęcia dlaczego mnie nie lubi.
- Marie, mogę cię o coś spytać? Obiecuję, że potem się zamknę. - Uśmiechnąłem się.
- Kusząca propozycja. - Uśmiechnęła się na chwilę, jednak zaraz przybrała poważny wyraz twarzy i mruknęła niechętnie. - Pytaj.
- Dlaczego ty mnie tak nie lubisz?

Marie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz