poniedziałek, 9 stycznia 2017

Od Malii

Dziś cały dzień szukałam Jacksona. Miałam mu tyle ważnych rzeczy do powiedzenia.. Kiedy przyszła pora obiadowa, zaniechałam na tą godzinkę moje poszukiwania licząc, że chłopak pojawi się na obiedzie. Na stołówce jednak go nie było. Nie wiedziałam o co chodzi. Siedziałam smutna, grzebiąc widelcem w jedzeniu. Miałam wrażenie, że wszyscy coś wiedzą tylko nie ja. Po obiedzie znów zaczęłam go szukać. Gdy udało mi się dostać do jego pokoju, zobaczyłam że nie ma jego rzeczy. W pierwszej chwili się przeraziłam, ale potem pomyślałam, że może poprosił o przeniesienie do innego pokoju, ostatnio coś wspominał o kotłujących rurach w ścianie. Poszłam więc szybkim krokiem do sekretariatu, aby dowiedzieć się o nowy numer pokoju Jackson'a. Tam zaś pani sekretarka nie chciała mi nic powiedzieć. Zaczęłam nalegać, a ona wtedy powiedziała..
- Jackson Whittemore opuścił mury naszego Universytetu.
Nogi się pode mną ugięły. Poczułam jakby cały świat nagle się zawalił. Jackson był moim jedynym przyjacielem w tej akademii, a może nawet było między nami coś więcej, a może tylko ja to czułam...
Powstrzymując się od płaczu wybiegłam z sekretariatu. Popędziłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam szlochać. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nic... To wszystko było na marne.. W głowie miałam tysiące myśli, tysiące jak nie miliony. Wszystko z każdą chwilą wracało do Jackson'a. Po pewnym czasie poczułam odwodnienie, ale nie mogłam przestać płakać. Było mi słabo, a wtedy ktoś zapukał. Nie miałam zamiaru otworzyć, byłam cała podpuchnięta. Ale pukanie do drzwi nie ustąpiło, dlatego ledwie trzymając się na nogach, zbierając resztki sił podeszłam do nich, aby otworzyć, właściwie tylko je lekko uchyliłam i spowrotem rzuciłam się na łóżko. Nie miałam siły sprawdzić kto przyszedł.. Ten ktoś wszedł do pokoju i stanął nade mną. W pewnym momencie się podniosłam i zobaczyłam znajomą mi twarz...

<Kto to ? :/ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz