sobota, 21 stycznia 2017

Od Luke'a cd. Pain

- Luke - odezwała się pani Ruby - Zabierz Pain i pomóż jej się jakoś uspokoić, bo zaraz będzie potrzebna pomoc również dla niej. Klacz jest w bardzo dobrych rękach.
Wiedziałem, że zabranie stąd Pain będzie graniczyło z cudem. Dziewczyna na pewno nie zgodzi się odejść od Another.
Weterynarz wszedł do boksu i zbiegło się jeszcze kilku stajennych i instruktorów do pomocy. Pain ledwo udało się oderwać od klaczy i wyprowadzić z boksu.
- Chodź - powiedziałem odciągając ją delikatnie na bok.
- Nigdzie nie idę - burknęła przez łzy i wyrwała się.
- Another jest w dobrych rękach, a ty musisz się uspokoić!
Nie dawałem za wygraną, jednak Pain również nie miała takiego zamiaru.
- Pain, proszę. Oni wiedzą co robią. Usiądziemy, uspokoisz się i wrócimy.
- Jestem spokojna - odpowiedziała wycierając policzki wierzchem dłoni.
- Pain.. proszę cię. W takim stanie i tak im nie pomożesz - powiedziałem ciągnąć ją za rękę w stronę siodlarni.
W pomieszczeniu stała duża, drewniana ławka, do której ( jakimś cudem ) doprowadziłem Pain. Dziewczyna niepewnie na niej usiadła i dopiero teraz zobaczyłem jak bardzo jest z nią źle. Łzy strumieniami spływały po  policzkach Pain, a jej ręce drżały z nerwów.
- Jest w dobrych rękach - powiedziałem cicho łapiąc ją za rękę.
- Ale.. j-jeżeli coś jej się.. stanie..
- Cii, spokojnie - przytuliłem ją - Zrobią wszystko co w ich mocy.
Nie mogłem jej powiedzieć, że będzie dobrze, bo... nie byłem tego pewny, miałem taką nadzieję, jednak w przypadku kolki, nic nie jest wiadome.
Odsunąłem ją od siebie, żeby móc spojrzeć w jej zapłakane oczy.
- Płacząc i tak jej nie pomożesz - powiedziałem cicho, ścierając łzy z jej policzka.
- Wiem, a-ale ja nie.. nie potrafię..
- Rozumiem, ale postaraj się - pocałowałem ją w czoło i przyciągnąłem do siebie.
Siedzieliśmy przez dłuższy czas w ciszy.
- Możemy do niej iść? - spytała słabo.
Nie mogę jej tu tak trzymać. Powinniśmy sprawdzić co z Another, bo niestety od dłuższego czasu nikt nas o tym nie informował.
- Tak - powiedziałem cicho.
Dziewczyna, mimo, że przestała płakać, wciąż była bardzo zdenerwowana i roztrzęsiona. Wziąłem ją za rękę i gdy mieliśmy już wyjść do siodlarni wpadła pani Ruby.
- Oh, tu jesteście. - Klasnęła w dłonie.
- Co z Another? - spytała od razu Pain.
- Cóż.. jej stan jest stabilny. Kolka w tym przypadku okazała się dość niegroźna. Weterynarz zostanie z nią jeszcze przez dwie godziny, a potem będą doglądać ją stajenni. Lekarz oczywiście mieszka niedaleko, jednak zostanie w akademii do jutra, tak na wszelki wypadek. Przez noc będzie pod stałą obserwacją, ktoś ciągle będzie przy niej czuwał.
- Mogę teraz do niej iść, prawda?
- Oczywiście, jednak proszę, żeby nie trwało to zbyt długo. Gdy jej stan jest już dobry, możesz spokojnie wrócić do pokoju i odpoczywać, według zaleceń lekarza.
- Tak, tak. Rozumiem - mruknęła niechętnie.
Wyszliśmy z siodlarni i udaliśmy się prosto do boksu Another.

Pain?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz