niedziela, 29 stycznia 2017

Od Jasmine CD Shane'a

Usłyszałam głośny dźwięk budzika, po czym naciągnęłam pościel na głowę.  - Czyli już rano, tylko nie to - pomyślałam. Sięgnęłam ręką na szafkę nocną i wyłączyłam urządzenie. Odkryłam pościel i westchnęłam ciężko. Wstałam z łóżka i przeciągnęła się. Na widok śpiącej jeszcze suczki na mojej twarzy zagościł uśmiech. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki z dziurami, szarą bluzę z adidasa. Poszłam do łazienki i zaczęłam się ogarniać, mianowicie : wzięłam prysznic, ubrałam się, umyłam zęby, poczesałam włosy i zrobiłam makijaż nawiasem trochę to trwało. Po wyjściu z łazienki podałam Snowy śniadanie. Wzięłam telefon i wsadziłam go do tylnej kieszeni jeansów. Wyszłam i zamknęłam pokój kierując się na śniadanie do stołówki. Od razu ustawiłam się w kolejce, czekanie na posiłek było po prostu nudne. Po chwili usłyszałam chrząknięcie i odwróciłam się w tym kierunku. Moim oczom ukazał się wysoki blondyn z paczką żelków.
Zaśmiałam się na pytanie chłopak, rzadko spotyka się takie słownictwo. Spojrzałam na paczkę żelków. Teoretycznie byłam na diecie, ale jeden żelek nie zaszkodzi.
~~~
- Chętnie! - uśmiechnęłam się szerzej.
Sięgnęłam ręka do paczki i wyciągnęłam truskawkowego (mojego ulubionego) żelka.
- Dzięki - zjadłam żelka.
- Pozwól, że ci się przedstawię, jestem Shane Harker - ukłonił się.
- Jasmine.... bardzo oryginalne nazwisko Blue - uśmiechnęłam się.
Podałam mu rękę z zamiarem uśćiśnięcia jego, lecz chłopak ją pocałował?!
Zaśmiałam się cicho, zakrywając dłonią usta.
- Ok wrzuć na luz, nie musisz tak mówić - oznajmiłam uśmiechając się jak idiotka.
Shane słabo się uśmiechnął, miałam nadzieję, że go to nie uraziło, zawsze robię później myślę i takie są efekty.
Chłopak spojrzał na jakiś punkt za mną.
- Kolejka się zwolniła - uśmiechnął się.
Odwróciłam się i odebrałam moją porcje, która wyglądała zachęcająco. Usiadłam przy wolnym stoliku, do którego po chwili dosiadł się Shane. Chwyciłam za sztućce i zaczęłam konsumować śniadanie. Posiłek faktycznie był smaczny. Spojrzałam na chłopaka i zaczęłam się poważnie zastanawiać czy to on je wolno, czy ja zbyt szybko. W końcu zapytałam :
- Chcesz jabłko?
Shane zastanawiał się chwilę.
- Poproszę - odpowiedział.
Wstałam i ruszyłam do okienka gdzie wydawano posiłki. Wzięłam dwa jabłka, po czym wróciłam do stolika.
- Nie ma za co - powiedział przed tym za nim chłopak podziękował i postawiłam owoc przed nim.
- I tak dzięki - uśmiechnął się szeroko.
- Jeździsz konno? Głupie pytanie! - przyznałam.
- Boję się koni - powiedział w prost.
- Aha - postanowiłam nie drążyć dalej tematu.
Wzięłam do ręki owoc i zjadłam kęs.
- Ale mam swojego konia - przerwał krótką ciszę.
- Spoko - przyznałam.
- Idziemy? - zapytał oczekując na moją reakcję.
- Jasne - wstałam i zasunęłam krzesło.
Odeszliśmy od stolika i razem wyszliśmy ze stołówki.
Shane?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz