niedziela, 22 stycznia 2017

Od Pain cd. Luke'a


Uchyliłam drzwi boksu, niepewnie zaglądając do środka. Klacz stała już na nogach, te jednak dygotały i miałam wrażenie, że ta za chwilę ponownie runie na ziemię. Obok był weterynarz i dwóch stajennych. W dupie miałam to, że powinnam odpoczywać. I tak tu zostanę.
Powoli podeszłam do klaczy, dotykając dłonią jej czoła. Spojrzała na mnie stępionym wzrokiem i prychnęła cicho.
Na ramieniu poczułam rękę chłopaka.
- chodźmy już, musisz odpoczywać - powiedział cicho.
- ale ja nie chcę. - wydukałam niczym rozkaprysione dziecko, bawiąc się pasmem grzywki które opadło zwierzęciu na lewe oko.
- Pain, proszę. Jest zimno, nie możesz zostać tutaj całą noc - odparł łagodnie.
- a stajenni mogą? Są inne konie, A Another jest akurat moja i to ja powinnam przy niej czuwać. - spiorunowałam go wzrokiem. Byłam zdenerwowana, przestraszona i zrozpaczona jednocześnie. - dobrze się czuję. Zostanę. 
Usiadłam na świeżym stogu słomy wniesionym do boksu przed chwilą. 
Miałam świadomość, że zachowywałam się dziecinnie, ale na chwilę obecną mało mnie to obchodziło. Właścicielka stajni chyba już poszła, przekonana, że wróciłam do akademika.
Spojrzałam na Another, następnie przeniosłam wzrok na stojącego w drzwiach boksu Luke'a, który po chwili podszedł bliżej mnie.

Luke?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz