sobota, 14 stycznia 2017

Od Pain cd. Luke'a


- Bo to byli twoi fani, gorzej, gdy trafimy na PSYCHOfanów -wyraźnie podkreśliłam "psycho".
Chłopak zamyślił się, po chwili niechętnie przyznając mi rację.
Szliśmy w stronę domu spokojnym, powolnym krokiem, trzymając się za ręce.To znaczy, Luke mnie trzymał za rękę, a mnie ani trochę to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie.
Gdy tylko weszliśmy do korytarza, poczułam przyjemny zapach jedzenia. Wyglądało N to, że wróciliśmy w sam raz na obiad.
Zrzuciłam buty i zerknęłam do kuchni, nie było już śladu po bałaganie jaki zostaliśmy rano. Pozostałe pomieszczenia wyglądały podobnie.
- idźcie do jadalni, wszyscy już są - powiedziała matka Luke'a posyłając nam szeroki, pełne ciepła uśmiech.
Zajęłam miejsce obok chłopaka, usiedliśmy naprzeciwko Calum'a i Ashton'a, na szczęść ubranych i trochę bardziej ogarniętych niż zazwyczaj. Byłam przekonana, że to sprawka kaca.
- chłopaki, wieczorem gramy w klubie na plaży! - oznajmił Luke dość złośliwym tonem głosu. Widząc miny chłopaków prychnęłam śmiechem.
- aha, i nie ma odwrotu, obiecałem fanom -dodał prostując się dumnie.
Ledwo powstrzymywałam się od wybuchu niekontrolowanym śmiechem, co byłoby co najmniej dziwne.
- przykro mi -spojrzałam ze współczuciem na Caluma, na moich ustach jednak cały czas gościł szeroki uśmiech.
- Luluś, czemu nam to robisz...? - wydukał Ashton, a jego głowa bezwładnie opadła na stół. - wystąp z Pain, ja się stąd nie ruszam - jego powieki opadły, a oddech zwolnił. Najwidoczniej usunął, i to przy stole, zaraz przed obiadem.
Znowu zaczęłam się śmiać.

Luke?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz