poniedziałek, 30 stycznia 2017

Od Sherie Do Theo

Nie sądziłam, że zostanę tak pięknie przywitana. W mojej poprzedniej szkole na początku musiałam radzić sobie sama. 
— A więc... Długo już tu jesteś? — zapytałam cicho.
— Słucham? — obrócił głowę w moją stronę. 
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wymamrotałam to pod nosem. Zalałam się rumieńcem i powtórzyłam pytanie, tylko trochę głośniej. 
— Tak, już od dawna...— odpowiedział.
Zapadła cisza. Parę razy coś tam do siebie mówiliśmy, ale rozmowa jakoś się nie kleiła. 
— To... Weź klucz i chodź — zaproponował, gdy byliśmy już w portierni. Już po chwili trzymałam w ręce klucz z numerem 57. 
Gdy doszliśmy już do pokoi, skakałam od jednego do drugiego, sprawdzając numerki. 
— Pięćdziesiąt, pięćdziesiąt jeden, pięćdziesiąt dwa, pięćdziesiąt trzy... — mamrotałam pod nosem — pięćdziesiąt cztery, pięćdziesiąt pięć, pięćdziesiąt sześć... O! Jest pięćdziesiąt siedem!
Odwróciłam się do Theo.
— To cześć. Jak coś, to mieszkam w dwudziestce dwójce — powiedział Theo i podał mi moją walizkę.
— W porządku, pa — wzięłam ją i przytuliłam go na porzegnanie. — Do zobaczenia na obiedzie.
Włożyłam klucz do zamka i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się pokój utrzymany w kolorach błękitu. 
Pod ścianą stała dość duża drewniana szafa, na przeciwko drzwi znajdowało się średniej wielkości łóżko z niebieską narzutą. Obok jakieś drzwi, drewniane biurko i kanapa. Pokój był dość duży.
Ściągnęłam kurtkę i zawiesiłam ją na krześle, tak samo jak torbę i pogłaskałam Teddie'ego Eddie'ego. Postanowiłam się przebrać, więc padło na szarą bluzkę z długim rękawem, czarną spódniczkę, trampki i jeansową kurteczkę. Włosy tylko rozczesałam, nie mam do nich cierpliwości. Spojrzałam na zegarek na moim przegubie. Jeszcze mam trochę czasu.
Może coś poczytam...? Dobry pomysł.
Coś tam wygrzebałam z torby. Jedną ręką trzymając książkę, a drugą otwierając szafę wrzuciłam do mebla walizkę. Potem chwyciłam telefon i wyskrobałam do Thobiasa sms-a o treści "Jestem już na miejscu. Ucałuj rodziców. Buziaczki pa :*".
Gdy zostało dziesięć minut do obiadu zorientowałam się, że nie wiem gdzie znajduje się stołówka. Wiem, wiem, mogłam znaleźć gdzieś  jakiś plan budynku czy coś, ale... I tak zdecydowałam się zaciągnąć rady u Theo. Wiecie, ile ta decyzja mnie kosztowała? 
Chwyciłam torbę i zamknęłam pokój na klucz, kierując się do mieszkania chłopaka.
Otrzepałam spódniczkę i zapukałam.
Gdy mi otworzył, cała zarumieniona i ze wzrokiem utkwionym w podłodze zapytałam:
— Cześć... Czy mógłbyś mi pokazać, gdzie znajduje się stołówka?

Theo? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz