środa, 25 stycznia 2017

Od Nialla cd. Marie

Wróciłem do pokoju i wręcz rzuciłem się na łóżko. Uwielbiałem nic nie robić, po prostu sobie poleżeć i trochę poleniuchować. Wyjąłem z kieszeni telefon i zalogowałem się na Facebooka. Masa powiadomień, kilka wiadomości i zaproszeń do znajomych, a ostatni raz logowałem się wczoraj wieczorem! Gdy pierwszym zdjęciem jakie ujrzałem na głównej były żelki, dostałem olśnienia.
Wyciągnąłem rękę, żeby otworzyć szufladę od szafki nocnej i zastałem tam swoje ulubione słodkości. Zawsze chomikowałem słodycze, bo.. mam starszego brata, to chyba dobry argument. Pierwszą rzeczą jaką otworzyłem były żelki-robaki.
- Oh Nail, zapasy ci się kończą - mruknąłem sam do siebie widząc, że nie zostało mi już zbyt dużo.
Wziąłem ponownie telefon i zacząłem odpisywać na wiadomości.
*    *    *    *
Po szybkim prysznicu ubrałem się i schowałem do kieszeni kurtki kluczyk od samochodu, bo znając życie bym go zapomniał i musiał wracać się do pokoju. Oczywiście o żelkach pamiętałem!
Zamknąłem pokój i pierwsze co pobiegłem do stajni. Andorra stała spokojnie w boksie co chwila wychylając z niego głowę.
- Cześć piękna - powiedziałem głaszcząc klacz po głowie.
Andorra zarżała cicho machając głową.
Będę musiał przy okazji pojechać do jeździeckiego, po nowy kantar, wędzidło, zgrzebła i cordeo.
- Jak wrócę to możemy się gdzieś przejechać - zaśmiałem się odgarniając grzywkę, która zaczęła spadać na jej oczy.
Po chwili mój wzrok skupił się na pewnej osobie, która prowadziła konia do boksu. Od razu rozpoznałem tą skwaszoną minę typu nie podchodź do mnie, bo cię zjem. Powinienem dać jej spokój, ale.. ona tak fajnie się denerwuje. Uśmiechnąłem się sam do siebie i podszedłem bliżej.
Marie kończyła już rozsiodływać konia i rzuciła mi obojętne spojrzenie. Złapała siodło i ogłowie w jedną rękę, wymijając mnie, żeby odnieść sprzęt.
Odszedłem kawałek zatrzymując się przy wejściu do stajni. Wyjąłem z kieszeni kurtki ulubioną paczkę żelków i zacząłem delektować się ich smakiem. Odwróciłem się, gdy usłyszałem za sobą kroki.
- Żelka? - spytałem wyciągając rękę z paczką w stronę Marie.
- Czy wyglądam jakbym chciała żelka? - spytała opierając ręce na biodrach.
- Hm.. - zmierzyłem ją wzrokiem - Jak najbardziej.
Dziewczyna wywróciła oczami.
- Daj mi spokój, właśnie miałam trening, jestem zmęczona - burknęła.
Kiwnąłem głową i postanowiłem spytać.
- Jedziesz ze mną do miasta?

Marie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz