poniedziałek, 30 stycznia 2017

Od Allijay CD Shane'a

Przerażona mocniej złapałam się chłopaka. Gdy Shane zaczął schodzić po schodach, oparłam głowę o jego tors i zamknęłam oczy. Bałam się, że spadniemy. Blondyn uśmiechnął się na mój widok. Widocznie niesienie mnie sprawiało mu przyjemność. W końcu doszliśmy pod drzwi mojego pokoju. Shane w końcu mnie puścił, a ja zadowolona wyjęłam z kieszeni klucze. Włożyłam je do zamka, następnie spojrzałam na chłopaka.
- Jesteś pewny, że chcesz tam wejść? - Zapytałam. On popatrzył na mnie zdziwiony, po czym z uśmieszkiem odparł.
- Wyganiasz mnie? - Zaśmiał się. 
- Nie, skądże! - Podniosłam ręce w obronnym geście. Niepewnie przekręciłam klucze. Lekko pchnęłam drzwi, zza których wyskoczyły moje psy. Flash rzucił się na mojego towarzysza. Przewrócił go na plecy i zaczął wylizywać. Potem do zabawy przyłączyła się Princess. Chłopak zaczął się śmiać. Z trudem odepchnęłam psy na bok. Wskazałam na pomieszczenie i skarciłam je wzrokiem. Te z podkulonymi ogonami uciekły do pokoju. 
- Wybacz, oni tak zawsze.. Nic ci się nie stało? Coś cię boli? - Podałam blondynowi rękę. Z chęcią przyjął pomoc. Obdarzył mnie przyjaznym spojrzeniem. Zdziwiona zaniemówiłam. Spodziewałam się bardziej krzyków, obelg i nieprzyjemnych uwag. 
- W porządku. - Po wypowiedzeniu tych słów weszliśmy do pomieszczenia, w którym znajdowało się moje królestwo. Chłopak zajął miejsce na zamszowym fotelu. Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam ubrania i bieliznę. Czując na sobie wzrok Shane’a zarumieniłam się lekko. Czym prędzej udałam się do łazienki. Gdy weszłam pod prysznic, przypadkowo odkręciłam zimną wodę. Z trudem wstrzymałam pisk. Urażona wyszłam z prysznica, wytarłam się i ubrałam. Tego dnia wybrałam błękitną bluzę z napisem ‘’Never Stop Dreaming’’ oraz zwykłe jeansy. Włosy uczesałam w niechlujnego koka, z którego kilka pasem opadło na mą twarz. Oczy podkreśliłam tuszem oraz kreskami. Gdy byłam gotowa wyszłam z toalety. Popatrzyłam na chłopaka bawiącego się z moimi zwierzętami. Chrząknęłam, dzięki czemu zwróciłam na siebie uwagę zielonookiego. 
- Wyglądacie naprawdę uroczo, ale musimy iść na śniadanie. - Westchnęłam. Chłopak podniósł się z podłogi, po czym podszedł do mnie. Narzuciłam na nogi czarne vansy. Wyszliśmy z pokoju, który zamknęłam na klucz. Złapałam chłopaka za rękę. Nim zdążył zareagować, pociągnęłam go i zaczęłam biec. 
- Gdzie ci się tak spieszy, moja droga? - Zapytał, śmiejąc się. 
- Za dziesięć minut są lekcje, a ja nie zamierzam się spóźnić. - Wbiegliśmy na stołówkę, z której większość osób już wychodziła. Zdyszana podeszłam do okienka, w którym kucharki wydawały tacki z posiłkami. Poprosiłam jakąś kanapkę i herbatę. Poczekałam, aż towarzyszący mi blondyn odbierze tacę. Potem usiedliśmy naprzeciw siebie, przy tym samym stoliku co wczoraj. Jedzenie nie zajęło nam dużo czasu. Już po pięciu minutach biegliśmy w stronę klasy, w której miała odbyć się pierwsza lekcja, a mianowicie angielski. Weszliśmy do pomieszczenia równo z dzwonkiem. Zajęliśmy ostatnią ławkę, tą obok okna. 
~*~
Lekcje minęły mi niesamowicie szybko. Nim się obejrzałam, zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji fizyki z panem Markiem. Cudem przepchnęłam się przez dziki tłum uczniów wychodzących z klasy. Po drodze zgubiłam Shane’a. Zatrzymałam się i rozejrzałam. Niestety, dziki tłum nie pozwolił mi na dalsze poszukiwania. Uznałam, że jeżeli będzie miał jakąś potrzebę, to osobiście do mnie wstąpi. Wchodząc po schodach minęłam wielu uczniów. Weszłam do swojego pokoju i stanęłam na środku. Nie miałam pomysłu co mogę zrobić. Kątem oka spostrzegłam machającego ogonem Flash’a. W pysku trzymał czarną smycz. Z uśmiechem podeszłam do niego i kucnęłam. Pies położył przedmiot na mojej dłoni. Pogłaskałam go po głowie. Przyczepiłam smycz do jego obroży, narzuciłam na siebie czarną kurtkę i czapkę tego samego koloru. Wyszłam z pokoju, po czym udałam się na parter. Po drodze z trudem powstrzymałam Flasha przed oznaczeniem terytorium.. Gdy wyszliśmy, spuściłam psa ze smyczy. Ten od razu pognał w stronę gołych krzaków. Pewnie się domyślacie, co z nimi zrobił. Obawiałam się reakcji właścicieli. Pewnie nieźle się zdziwią, gdy zobaczą latem gołe krzaczki. Zaśmiałam się pod nosem. Włożyłam ręce do kieszeni i powolnym krokiem ruszyłam w stronę psa. Przykucnęłam, dzięki czemu Flash podbiegł do mnie. Jak każdy przedstawiciel jego gatunku, położył się na plecach i domagał pieszczot. Pogłaskałam go po brzuchu. Przypięłam smycz do jego obroży. Udaliśmy się do lasu, na pół godzinny spacer. Gdy wróciłam była równa czternasta. Zaprowadziłam psa do pokoju. Przy okazji przeprowadziłam konwersację z rodzicami. Była ona tak nudna, że nie warto o niej wspominać. Po dwudziestu minutach udałam się na stołówkę. Stanęłam w jakże długiej kolejce i rozejrzałam się dokładnie. Nigdzie nie ujrzałam jasnej, bujnej czupryny Harkera. Gdy przyszła moja kolej, odebrałam tacę z jedzeniem. Usiadłam na, można by rzec, moim krześle. Wkładając do ust jedzenie, ujrzałam wbiegającego na jadalnie Shane’a. Na moją twarz wpełzł delikatny uśmiech. Usiadł naprzeciw i zdyszany spojrzał mi w oczy. 
- Yamzes.. Ten sierściuch.. Znowu mi uciekł. -Wyjęczał. Z moich ust wydobył się cichy śmiech. 
- Śmieszy cie to?! -Zapytał z wyrzutem. 
- Troszeczkę. - Stwierdziłam. 
- Jesteś jak moja siostra. - Powiedział obrażony. - Pewnie spiskujecie za moimi plecami! - Wybuchłam mimowolnym śmiechem. Oparłam łokcie o blat stołu, po czym spojrzałam w zielone oczy chłopaka.
- Nie znam twojej siostry, więc nie jest to możliwe. Jeszcze.. - Wyraźnie podkreśliłam ostatnie słowo. Chłopak skrzyżował ręce, odwrócił głowę i wydął wargi. - Oj, przecież żartuję. Nie obrażaj się.. - Spojrzałam na blondyna. Ten ani drgnął. Zrezygnowana odniosłam tackę i udałam się do wyjścia z jadalni. Gdy zaczynałam wchodzić po schodach, coś, a raczej ktoś podniósł mnie do góry. 
- Shane! Puść mnie! - Przez śmiech moje słowa brzmiały niewyraźnie. Po jakimś czasie zrozumiałam, że machanie rękoma nic nie pomoże. Opadłam bezsilnie na ramię chłopaka. - Jesteś strasznie uparty, wiesz? - Uśmiechnęłam się szeroko. Ten jedynie uśmiechnął się pod nosem. Tak jak rano, odstawił mnie dopiero pod drzwiami mojego pokoju. 
- O piętnastej wybieram się do stajni. Pójdziesz ze mną? - Zapytałam unosząc nieśmiało wzrok. 
- Jasne, to.. - Przełknął ślinę. - Do zobaczenia.. - Uśmiechnął się blado i zniknął na schodach. 
Shane? ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz