poniedziałek, 30 stycznia 2017

Od Sherie Do Theo

Przez chwilę się zastanawiałam. Bo w końcu nie na codzień trafiają się sympatyczni znajomi. 
— Jasne, czemu nie — uśmiechnęłam się do nich.
Odwzajemnili uśmiech i od razu wszyscy wrócili do rozmowy. 
Kogo by tu zagadać..., pomyślałam, spoglądając to na Luke'a, to na Pain, to na Niall'a i Selenę. W końcu postanowiłam zagadać Pain, bo akurat ona nic nie powiedziała i przy okazji siedziała najbliżej.
— Masz bardzo ciekawe imię, wiesz? — stwierdziłam cicho, przyglądając się jak je. Kurczak i ryż to świetny obiad.
— Naprawdę? — spojrzała w moją stronę, gdy już przełknęła porcję mięsa. 
— Oczywiście! Do tej pory nie spotkałam jeszcze osoby o takim imieniu, jeśli nie liczyć postaci z książek bądź opowiadań. 
— Sherie to też ładne imię — uśmiechnęła się.
— Dziękuję — chwyciłam widelec i nabrałam trochę ryżu, który już po chwili wylądował w czeluściach mojego żołądka.
Założyłam włosy za ucho, gdyż przeszkadzały mi w jedzeniu. Zastanawiam się, czy ich nie obciąć.
Potem mój widelec bez litości tarmosił mięso, odrywając co ładniejsze kawałki i wpychając je do moich ust. Chwilę jeszcze rozmawialiśmy.
 Gdy skończyłam posiłek wytarłam usta chusteczką i wstałam, ściskając w dłoniach tackę.
— To do zobaczenia wieczorem — pożegnałam się i odeszłam, uprzednio odnosząc tackę.
~★~
Siedziałam w swoim pokoju, słuchając jakiejś piosenki. Teddy Eddie siedział na moich kolanach. Nagle rozległo się pukanie.
Puk, puk, puk...

Theo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz