poniedziałek, 30 stycznia 2017

Od Nialla cd. Charlotte

- Oj, przestań. Tylko żartowałem - zaśmiałem się domykając boks Andorry.
- Bardzo śmieszne Horan, jakoś niezbyt mnie bawią twoje żarciki - mruknęła wywracając oczami.
- Przepraszam, nie chciałem cię w żaden sposób urazić.
- Myślisz, że obchodzi mnie twoje zdanie? - Zmarszczyła brwi i wyszła z boksu. - Bo mi się wydaje, że raczej nie.
- Raczej? - mruknąłem, gdy wyminęła mnie i ruszyła w stronę siodlarni.
- Na pewno - burknęła i weszła do siodlarni.
Westchnąłem, pogłaskałem jeszcze raz Andorrę i udałem się do akademika. Dziś wyjątkowo zostawiłem kluczyki na portierni, bo byłem wręcz pewny, że w trakcie jazdy bym je zgubił. Niestety przy okienku nikogo nie było.
Okej, jeszcze został mi sekretariat.
Podszedłem do wielkich drewnianych drzwi i cicho zapukałem. Odczekałem chwilę, jednak nikt mi nie odpowiedział. Ponowniłem próbę, jednak znów odpowiedziała mi cisza. Nacisnąłem na klamkę, jednak sekretariat okazał się zamknięty.
Ostatnie wyjście.
Podszedłem do drzwi od portierni, mając nadzieję, że chociaż one będą otwarte i sam będę mógł wziąć sobie klucz. Chwyciłem za klamkę i z nadzieją nacisnąłem, jednak co się okazało?! Zamknięte!
- No kurwa! Zajebiście! - jęknąłem uderzając dłonią w drzwi.
- Co się stało? Czyżby biedny Niall zostawił klucze na portierni?
Usłyszałem radosny śmiech Charlotte. Dziewczyna właśnie weszła do akademika i udała się w stronę schodów.
- Może. - Wzruszyłem ramionami.
- Ugh, a ja chciałam zaprosić cię do siebie, ale skoro nie jesteś pewny.. - mruknęła.
- No przestań, przecież wiem, że nie mówisz serio. - Wywróciłem oczami.
- Po prostu chciałam być miła, ale nie to nie - odpowiedziała i ruszyła w górę schodów.
- No dobra, zostawiłem klucze na portierni, a nigdzie nie ma nikogo z obsługi.

- Wiesz, co? Jednak miałeś rację, nie mówiłam serio. - Wyszczerzyła się i dumnie ruszyła na piętro. 
- I tak później przyjdę - zaśmiałem się. 
Dziewczyna obrzuciła mnie groźnym spojrzeniem i bez słowa poszła dalej. Nie zaprzeczyła! 
W ogóle, to gdzie się wszyscy podziali? Chcę swój klucz! Wyszedłem z akademika i skierowałem się do stajni z nadzieją, że znajdę tam na przykład panią Ruby. Jakże wielkie było moje szczęście, gdy zobaczyłem jak wchodzi do siodlarni. 
- Pani Stewart! - zawołałem rzucając się biegiem w jej stronę. 
- Tak, Niall? Czy coś się stało? - spytała lekko zmartwiona.
- Nie - odpowiedziałem szybko - Wszystko w porządku, tylko zostawiłem klucze w portierni, a nikogo tam nie ma i..
Kobieta sięgnęła do kieszeni kurtki i po chwili podała mi klucz.
- Wejdź do środka i weź kluczyk od pokoju, możesz zostawić otwartą portiernię, bo i tak zaraz tam idę. - Uśmiechnęła się.
- Dziękuję - odpowiedziałem i wziąłem od niej klucz.
Wróciłem do akademika i zabrałem to, co było mi potrzebne i udałem się prosto do swojego pokoju. Moją uwagę przykuły od razu trzy paczki pianek i pierwsze co wpadło mi do głowy to Chubby Bunny. Zabrałem słodycze z biurka i wyszedłem z pokoju. Chwila. Który pokój ma Charlie? Cholera.
Ja nie znajdę? JA?!
Wydaje mi się, że było to coś w okolicach 40, jednak mogę się mylić.

Wszedłem na piętro i zacząłem pukać do wszystkich pokoi. Okazało się, że jednak dobrze myślałem, bo, gdy zapukałem do pokoju numer 40 usłyszałem głos Charlotte. Wszedłem do środka, jednak nie zastałem jej.
- Cześć Charlie! - zawołałem, domyślając się, że jest w łazience.
- Co ty chcesz Niall? 
- Jak przyjdziesz, to pogadamy - zaśmiałem się i rozłożyłem na jej łóżku. 
Dopiero po chwili zwróciłem uwagę na jej telefon leżący na szafce nocnej i... był odblokowany. Od razu go wziąłem i kliknąłem na ikonkę snapchata. W pierwszej kolejności dodałem jej mojego i zacząłem robić sobie zdjęcia. Byłem pewny, że jak wyjdzie to pewnie się na mnie wkurzy, chociaż.. nie, jednak nie, na pewno się wkurzy. Po chwili drzwi łazienki się otworzyły, a ja szybko odłożyłem telefon na miejsce. 
- A więc.. co tu robisz? - Zmarszczyła brwi.
- Powiedziałem, że przyjdę. - Uśmiechnąłem się - A poza tym.. mam pianki! Co powiesz na chubby bunny?




Charlotte? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz