Wstałam wcześnie rano, jeszcze przed szóstą.
Wyjrzałam za okno. Panował półmrok. Zerwałam się z łóżka i weszłam do łazienki. Chciałam się trochę ogarnąć i pojeździć przed lekcjami. Wymknęłam się z internatu i poszłam do stajni. Banshee przywitała mnie wesołym rżeniem. Przywitałam się z nią i poszłam po jej szczotki. Gdy już ją wyczyściłam, osiodłałam klacz. Wyprowadziłam tylnymi drzwiami i bezpośrednio pojechałam na niej do lasu. Wciąż było ciemno, więc klacz była zdana na mnie.
Przycisnęłam ją trochę łydką, a ta zaczęła galopować po ośnieżonej dróżce. Jazdą nie można tego było nazwać, przejażdżka.. tak.. to lepsze słowo.. Przejażdżka była krótka i stosunkowo szybko wróciłam z powrotem do pokoju. Przebrałam się w bardziej eleganckie(?) ubrania i poszłam na śniadanie jak gdyby nigdy nic. Było dwadzieścia pięć po ósmej.
- No nie! Spóźniłam się na zajęcia.. -zerwałam się z miejsca i pośpiesznie pobiegłam szukać klasy.
Weszłam do klasy i rozejrzałam się po niej. Nie było miejsca. Ale.. na końcu siedział jakiś chłopak, a obok niego było jedyne wole miejsce. Podeszłam..
-Mogę? -spytałam na co chłopak skinął głową
usiadłam obok niego
-Malia.. -przedstawiłam się i puściłam mu krótki uśmiech
<Richard?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz