wtorek, 27 grudnia 2016

Od Belli cd. Luke'a

Zaśmiałam się.
- Luke? Podaj mi tabletki z szafki bo stoisz najbliżej. - przeciągnęłam się. - Tylko, nie sięgaj za... - zatrzymałam się, bo chłopak zdąrzył wyjąć woreczki z białym proszkiem. - daleko... - dokończyłam. - Ale w sumie to też możesz mi dać. - zaśmiałam się.
- Uuuu.... Bad girl... - poaiedział Mike.
- I ty się z nami nie podzieliłaś!? - wrzasnął Calum z udawanym oburzeniem na co reszta się zaśmiała.
Mina Luke'a wyrażała więcej niż tysiąc słów. Miał na myśli zarazem złość jak i zdziwienie.
- Ty to bierzesz? - spytał z udawanym przerażeniem. - jak mocne to jest? - podnosił brwi i opuszczał je powoli w geście zaciekawienia.
- Tak mocne, że jak weźmiesz to po środkach uspokajających to możesz umrzeć. - zaśmiałam się i wyszłam z łóżka. Jakoś tak na stojąco lepiej mi się zrobiło. Może te ciasteczka wcale nie były zatrute, tylko po prostu byłam głodna? Przeszłam do szafy i wybrałam jakieś ciuchy, a chłopaki w międzyczasie szeptali coś do siebie.
- Przepraszam was na chwile. - powiedziałam i poszłam do łazienki.
Zrobiłam niechlujnego koka oraz pomalowałam rzęsy i zrobiłam "kocie oko". Założyłam czarny crop-top i białe, długie i dziurawe jeansy. Do tego czarno - białe superstary i wyszłam z łazienki. Zobaczyłam chłopaków przeszukujących mój pokój. Stałam z załóżonymi rękoma i chrząknęłam. Wszystke twarze powędrowały na mnie, a Luke podniósł ręcę do góry jakbym miała pistolet. Po chwili Calum skierował znalezioną broń na chłopaka i wyszczerzył się. Podbiegłam do niego i wyrwałam swoją własność.
- Może i to moje, ale może i nie. - zaśmiałam się. - Ale nie wolno celować w przyjaciół "prawdziwą" bronią. - podkreśliłam przedostatnie słowo, a chłopaków zamurowało. - Ale nic nie widzieliście, ja to tylko przechowuje jednemu z CIA. - dogryzłam im.

Luke? Brak weny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz