wtorek, 6 grudnia 2016

Od Belli cd. Harley

Podąrzyłam za dziewczyną do siodlarni.
-Jeśli chcesz wiedzieć, Nazywam się Harley. Może jeszcze jakieś informacje chcesz wiedzieć, które są niezbędne Ci do życia?- spytała i trzasnęła drzwiami.
- To nie moja wina, że Książe zdenerwował się na twojego konia. Postąpiłam rozsądnie podchodząc do ciebie. Uwierz, że Koń potrzebował chwili ciszy. A na szczęście koń, który kiedyś był wykożystywany w walkach byków, nic poważnego nie zrobił twojemu koniowi. Więc nie bucz się na mnie bo to nic ci nie pomoże! - krzyknęłam z wściekłością i wróciłam do Księcia. Był wciąż rozwścieczony. To nie wróży dobrze. Szczególnie dlatego, że właśnie próbował ugryźć ogiera obok. 
- Hej, spokojnie mały. - pogłaskałam go po nosie i weszłam do boksu. Zaczęłam go masować na szyi jak to robiłam dawniej. Nazywało się to T-touch. Po dziesięciu minutach koń był spokojny, ale widziałam wspomnienia w jego oczach... Mimo, że był odważny, bał się. Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać. Co dziwne czułam obecność człowieka i jego wzrok na sobie. To nie to samo co obecność koni... Postanowiłam to ignorować, ale usłyszałam prawie bezdźwięczne kroki. Mogłam się domyślić kto obserwował mnie przez ostatnie pietnaście minut. To była...

Harley?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz