wtorek, 6 grudnia 2016

Od Harley CD. Belli

Zaśmiałam się pod nosem. Czyżby księżniczka właśnie płakała wtulona w swojego ukochanego konisia? Za co właściwie mnie opieprzyła?! Za to, że rozdzieliłam nasze konie? Za to, że mój koń nie zrobił jej ogierowi krzywdy?! Mój koń, stojący na samym końcu kładł uszy po sobie i kopał przednią nogą w drzwi boksu. Jakiś stajenny próbował go uspokoić, lecz to chyba mu nie wychodziło. Gdy zaczął otwierać boks zaczęłam biec ile sił w nogach. Za późno, rozszalały koń przewrócił mężczyznę i wybiegł ze stajni.
-NO I CO PAN NAROBIŁ?! Niech pan zajmuje się stajennymi końmi!- Wykrzyknęłam i zaczęłam biec za Baloubet'em. Nie no gratulacje, świetnie, niech tylko wybiegnie na padok z klaczami. To będzie ciekawe. Pobiegłam w stronę padoków, nie no świetnie cuuuuudownie! Zobaczyłam jak koń z lekkością pokonuje ogrodzenie i zaczyna dumnie kłusować w stronę klaczy. Nie mogę teraz nic zrobić. Jak tam wbiegnę to on mnie zabije, broniąc swoich klaczy. Gdy zobaczyłam, że już je obwąchuje, ciekawiłam się jakie wyjdą z tego źrebaki. Zobaczyłam, że w moją stronę biegnie dziewczyna. Z wywalonymi oczami spojrzała na ogiera, no który mmm... no jak to ująć? Próbował, pokryć gniadą klacz bez odmian.
-Czemu tam nie wejdziesz i tego nie przerwiesz?- Zapytała z nutką zdziwienia.
-Po pierwsze mnie zabije, po drugie Ciebie też zabije, po trzecie wszystkich zabije...
-Czemu niby?
-Bo będzie bronił "swoich" klaczy- powiedziałam z ironią. Po tej krótkiej rozmowie, zobaczyłam, że ogier, który jeszcze przed chwilą znajdował się na padoku klaczy, stał przy mnie.
-Dumny z siebie?- Warknęłam i chwyciłam go za kantar. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę stajni. W progu stał ten sam stajenny.
-Niech pan się nie zdziwi jak za 3 miesiące okaże się, że któraś klacz jest w ciąży- powiedziałam a on zrobił mi miejsce do przejścia. Dziewczyna szła tuż obok mnie. Wprowadziłam ogiera do boksu i zdjęłam mu derkę.
-Sory za mój poranny wybuch...- powiedziałam.
Bella?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz