niedziela, 4 grudnia 2016

Od Cole'a CD Mary

Gdy dziewczyna zaczęła mówić o feriach, wyłączyłem się i pogrążyłeś we własnych myślach. Nie myślałem o tym. O tych wszystkich przerwach, świętach, feriach czy wakacjach. Nawet gdy gdzieś wyjadę, tu jest mój dom i będę do niego wracał. Mieszkam spory kawał od Londynu. Miałem 15 kilometrów do miasta...
- Jadę do Meksyku. A ty masz jakieś plany?- usłyszałem tylko to z tego co Mara do mne mówiła
Wyprostowałem się i spojrzałem na dziewczynę.
- Chyba nie. W sumie to nie wiem. Może rodzice wpadną na jakiś genialny pomysł- zaśmiałem się
- Będzie mi brakowało Akademii przez te kilkanaście dni- oznajmiła Mara
- Wiesz, ja będę miał jej, aż za nadto- zaśmiałem się
Będąc pogrążonymi w rozmowie nie zauważyłem, ja ani Mara, mojego ojca zmierzającego ku nam. Zobaczyłem go gdy był kilka kroków od nas.
- Kurde...- szepnąłem pod nosem
Ojciec wiedział, że się tego spodziewaliśmy. Jednak z jego twarzy nic nie mogłem wyczytać. Gestem wskazał stajnie. Poszliśmy za nim, bo co innego?

- Słyszałem, że nie było was na pierwszej lekcji, a na drugą byliście na styk- odparł mężczyzna
- Owszem. Miałam dzisiaj w grafiku basen z Haru. Cole mi tylko pomagał i strciliśmy rachubę czasu- usprawiedliwiła się Mara
- A na drugą lekcję spokojnie zdążyliśmy- dodałem po chwili
- Mam nadzieje tylko, że to się wiecej nie powtórzy- powiedział poważnym tonem
Skinelismy głowami i wyszliśmy. Gdy oddaliliśmy się na pewna odległość zaśmiałem się. Mara spojrzała na mnie, unosząc jena brew.
- A tobie co tak wesoło?- spytała
- Śmiech to zdrowie, moja droga- odparłem
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła i przewróciła oczami.

Mara? Na nic więcej mnie nie stać :| jestem z siebie niezadowolona.... Wrr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz