Venti pochylił głowę, wyginając swoją szyję w łuk. Doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że właśnie o nim wspomniano. Uśmiechnęłam się, rozbawiona zachowaniem wałacha i ponownie spojrzałam na szatyna, który również obserwował wałacha.
- Twój to Newton, dobrze pamiętam? - wyszłam z boksu swojego konia i skierowałam wzrok na pięknego gniadosza, należącego do Max'a. Powoli wyciągnęłam rękę w stronę ogiera, nie chcąc wystraszyć go gwałtownym ruchem i pozwoliłam obwąchać swoją dłoń. Pachniała zapewne Filsem, bo została badana wyjątkowo długo. W chwili, gdy koń zbliżył pysk do mojej twarzy, chuchnęłam mu w chrapy, stosując powitanie jakie jest naturalne dla tych zwierząt. Odwrócił pysk, a ja zaśmiałam się cicho.
- Przystojniaku, myłam ostatnio zęby. Nie mam jabłkowej pasty, ale miętowa nie jest taka zła... - pogłaskałam go po łbie. Ponownie zwróciłam wzrok na jego właściciela. - To anglik?
- Mieszanka z arabem - uśmiechnął się ciepło i wrócił do czyszczenia brzucha wierzchowca.
- Naprawdę? Mój też... - zerknęłam ukradkiem na swojego konia, który witał się właśnie z sąsiadką. Wiedząc, że niedługo będę musiała wziąć go na przejażdżkę wróciłam do boksu i zaczęłam czyścić jego sierść z drobnej warstwy kurzu. Raz po raz przesuwałam szczotką po ciele Venti'ego, który zadowolony z poświęconej mu uwagi, przymknął oczy i uniósł tylną nogę.
- Chciałam zapytać czy nie zechciałbyś wybrać się ze mną na przejażdżkę? Mógłbyś pokazać mi jakieś fajne ścieżki, albo miejsca, gdzie mogę z nim poskakać - zwróciłam się do szatyna, który właśnie wychodził z boksu Newtona. Widziałam, że zaskoczyłam go pytaniem, ale gdy już zaczęłam martwić się, że mi odmówi, przystał na moją propozycję.
- Gotowa? - usłyszałam jego pytanie kilkanaście minut później, gdy właśnie wyprowadzał gniadosza z bosku.
- Jasne, że tak - poprawiłam jeszcze ciemnoniebieski czaprak i ruszyłam za nim. Przed stajnią zgrabnie wskoczyłam na siodło i spojrzałam na Max'a.
- To... w którą stronę jedziemy? - odgarnęłam włosy z twarzy i pewnie chwyciłam za wodze.
Maxiu? Tym razem krócej^^
- Twój to Newton, dobrze pamiętam? - wyszłam z boksu swojego konia i skierowałam wzrok na pięknego gniadosza, należącego do Max'a. Powoli wyciągnęłam rękę w stronę ogiera, nie chcąc wystraszyć go gwałtownym ruchem i pozwoliłam obwąchać swoją dłoń. Pachniała zapewne Filsem, bo została badana wyjątkowo długo. W chwili, gdy koń zbliżył pysk do mojej twarzy, chuchnęłam mu w chrapy, stosując powitanie jakie jest naturalne dla tych zwierząt. Odwrócił pysk, a ja zaśmiałam się cicho.
- Przystojniaku, myłam ostatnio zęby. Nie mam jabłkowej pasty, ale miętowa nie jest taka zła... - pogłaskałam go po łbie. Ponownie zwróciłam wzrok na jego właściciela. - To anglik?
- Mieszanka z arabem - uśmiechnął się ciepło i wrócił do czyszczenia brzucha wierzchowca.
- Naprawdę? Mój też... - zerknęłam ukradkiem na swojego konia, który witał się właśnie z sąsiadką. Wiedząc, że niedługo będę musiała wziąć go na przejażdżkę wróciłam do boksu i zaczęłam czyścić jego sierść z drobnej warstwy kurzu. Raz po raz przesuwałam szczotką po ciele Venti'ego, który zadowolony z poświęconej mu uwagi, przymknął oczy i uniósł tylną nogę.
- Chciałam zapytać czy nie zechciałbyś wybrać się ze mną na przejażdżkę? Mógłbyś pokazać mi jakieś fajne ścieżki, albo miejsca, gdzie mogę z nim poskakać - zwróciłam się do szatyna, który właśnie wychodził z boksu Newtona. Widziałam, że zaskoczyłam go pytaniem, ale gdy już zaczęłam martwić się, że mi odmówi, przystał na moją propozycję.
- Gotowa? - usłyszałam jego pytanie kilkanaście minut później, gdy właśnie wyprowadzał gniadosza z bosku.
- Jasne, że tak - poprawiłam jeszcze ciemnoniebieski czaprak i ruszyłam za nim. Przed stajnią zgrabnie wskoczyłam na siodło i spojrzałam na Max'a.
- To... w którą stronę jedziemy? - odgarnęłam włosy z twarzy i pewnie chwyciłam za wodze.
Maxiu? Tym razem krócej^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz