Po skończonym posiłku udaliśmy się na piętro, kierując w stronę mojego pokoju. Możliwość trzymania Charlotte za rękę, dawała mi silne uczucie szczęścia i pewnego rodzaju satysfakcji. Ciężko było mi przyswoić to, co się właśnie wydarzyło, wciąż nie mogę uwierzyć, że po części udało mi się wyznać Charlie, w jaki sposób mi na niej zależy. Gdy powiedziała mi, że nie wie, czy jest gotowa, wiedziałem, że jestem w stanie na nią poczekać, nie ważne, jak długo miałoby to trwać. Zależało mi na niej i nie wyobrażałem sobie, żebym mógł ją stracić. Chyba pierwszy raz czułem coś takiego i kompletnie nie miałem pojęcia jak to opisać. Nie chodziło tu tylko o to, że się w niej zakochałem, byłem po prostu ciągle przerażony. Cholernie bałem się, że mógłbym w jakiś sposób ją zranić, a tego pod żadnym pozorem nie chciałbym zrobić.
Weszliśmy do mojego pokoju i od razu rozległ się dźwięk mojej komórki. Podszedłem do biurka, a gdy wziąłem telefon do ręki zobaczyłem 8 nieodebranych połączeń od brata, więc postanowiłem od razu do niego oddzwonić. Po zaledwie dwóch sygnałach rozległ się jego roześmiany głos.
- Dotarło?
- Czemu mi nie powiedziałeś? - spytałem siadając obok Charlie.
- Przecież już wiesz - zaśmiał się - Będziesz, prawda? W sumie to musisz być, nie wyobrażam sobie, żebyś nie był na ślubie własnego brata.
- Oczywiście, że będę. - Wywróciłem oczami, żałując, że on nie może tego widzieć.
- Sam?
- Nie - odpowiedziałem i mimowolnie się uśmiechnąłem, zerkając na Charlotte.
- Czy to będzie ta dziewczyna od piosenki? - Spytał, a ja słyszałem, że właśnie się uśmiecha.
- Tak.
- Uwielbiam twój sposób wypowiadania się - westchnął - tak, nie, okej i tylko tyle. Dobra, nie będę ci przeszkadzał. Zarezerwuję wam hotel, przyjedźcie dzień wcześniej. Adres i wszystkie szczegóły wyślę ci jutro. Do zobaczenia braciszku!
- Cześć - westchnąłem i rozłączyłem się.
- Oczywiście, że będę. - Wywróciłem oczami, żałując, że on nie może tego widzieć.
- Sam?
- Nie - odpowiedziałem i mimowolnie się uśmiechnąłem, zerkając na Charlotte.
- Czy to będzie ta dziewczyna od piosenki? - Spytał, a ja słyszałem, że właśnie się uśmiecha.
- Tak.
- Uwielbiam twój sposób wypowiadania się - westchnął - tak, nie, okej i tylko tyle. Dobra, nie będę ci przeszkadzał. Zarezerwuję wam hotel, przyjedźcie dzień wcześniej. Adres i wszystkie szczegóły wyślę ci jutro. Do zobaczenia braciszku!
- Cześć - westchnąłem i rozłączyłem się.
Byłem bardzo szczęśliwy, że w końcu zdecydowali się na ślub, jednak to wciąż był mój nieznośny i denerwujący brat. Naprawdę, nie mam pojęcia jak Elizabeth z nim wytrzymuje i jakim cudem chce z nim spędzić resztę życia, przecież z nim się nie da! Chociaż.. może to tylko dla mnie zawsze był taki wredny, co by mnie wcale nie zdziwiło. W sumie.. ja też nigdy nie zostawałem mu dłużny.
Rzuciłem telefon na poduszkę i uniosłem wzrok na Charlie, która właśnie siłowała się z Corą o gumową kość.
- Charlotte, czy wiesz, gdzie powinniśmy teraz jechać, o ile nie zmieniłaś zdania? - Uśmiechnąłem się szeroko, unosząc jednocześnie brwi.
- Po garnitur? - westchnęła.
- Dokładnie!
Szczerze? Już jej współczuję, robienie ze mną zakupów to istna męczarnia. Jak to zawsze mówiła jesteś gorszy, niż kobieta z okresem, no więc..
- Po garnitur? - westchnęła.
- Dokładnie!
Szczerze? Już jej współczuję, robienie ze mną zakupów to istna męczarnia. Jak to zawsze mówiła jesteś gorszy, niż kobieta z okresem, no więc..
~~*~~*~~
Dni do ślubu mijały bardzo szybko, a z Charlie spędziliśmy je w większości osobno. Miałem sporo zaległości w szkole, jak i na treningach, więc przed naszym wyjazdem musiałem wszystko nadrobić, żeby po powrocie iść już na bieżąco. Gdy spakowałem już wszystkie potrzebne mi rzeczy i razem z bagażem Charlotte i po uzgodnieniu z właścicielami dokładnej daty naszego powrotu, zaniosłem je do samochodu. Charlie oznajmiła, że idzie jeszcze zerknąć co u Fridee i pobiegła prędko w stronę padoku. Cora czujnie biegała wkoło samochodu, mimo, że wiedziała już, że nie może z nami jechać. Dogadałem się z Harry'm, że przez moje kilka dni nieobecności zajmie się suczką, chociaż miałem pewne obawy, czy aby jest odpowiednim kandydatem do opiekowania się zwierzakiem.
Nadchodziła już godzina 13, a od 15 mamy zarezerwowany hotel, więc jeżeli zaraz wyjedziemy, będziemy punktualnie na miejscu. Skierowałem się w stronę padoku, gdzie Charlie właśnie przyglądała się, jak jej klacz skubie zieloną już trawę.
- Gotowa? - spytałem, będąc już bliżej niej. Dziewczyna westchnęła ciężko, po czym odpowiedziała ciche tak.
Podszedłem bliżej i przytuliłem dziewczynę, delikatnie muskając ustami jej policzek.
- Charlie.. pamiętaj, że jeżeli zrobię coś nie tak, to..
- Niall - przerwała mi.
- Masz mi o tym mówić, okej?
- Okej.
- Obiecujesz? - Uśmiechnąłem się.
- Obiecuję - odpowiedziała i mimo, że nie widziałem dokładnie jej twarzy, byłem wręcz pewny, że wywróciła właśnie oczami.
Nadchodziła już godzina 13, a od 15 mamy zarezerwowany hotel, więc jeżeli zaraz wyjedziemy, będziemy punktualnie na miejscu. Skierowałem się w stronę padoku, gdzie Charlie właśnie przyglądała się, jak jej klacz skubie zieloną już trawę.
- Gotowa? - spytałem, będąc już bliżej niej. Dziewczyna westchnęła ciężko, po czym odpowiedziała ciche tak.
Podszedłem bliżej i przytuliłem dziewczynę, delikatnie muskając ustami jej policzek.
- Charlie.. pamiętaj, że jeżeli zrobię coś nie tak, to..
- Niall - przerwała mi.
- Masz mi o tym mówić, okej?
- Okej.
- Obiecujesz? - Uśmiechnąłem się.
- Obiecuję - odpowiedziała i mimo, że nie widziałem dokładnie jej twarzy, byłem wręcz pewny, że wywróciła właśnie oczami.
- Chodźmy już - powiedziałem cicho, łapiąc Charlie za rękę, a ona delikatnie skinęła głową.
Wysiadłem z samochodu i szybko go okrążyłem otwierając Charlotte drzwi.
- Em.. trochę mi głupio, że nikogo nie będę tam znała - odezwała się, gdy weszliśmy na chodnik.
- To poznasz. - Uśmiechnąłem się, wzruszając ramionami. - Stresujesz się?
- Może trochę. - Zmarszczyła brwi, wiedząc, że i tak tego przede mną nie ukryje - Twoja rodzina też tu będzie?
- Z tego co mówił Greg, przyjadą wieczorem, ale razem z Elizabeth powinien już tu być.
Wystawiłem rękę w stronę dziewczyny, a ona bez dłuższego zastanowienia splotła nasze dłonie razem.
- Idź na górę, a ja przyniosę bagaże. - Uśmiechnąłem się do Charlie i żwawym krokiem wyszedłem z hotelu.
Wyjąłem dwie walizki i z powrotem wróciłem do budynku, usilnie próbując przypomnieć sobie numer pokoju, który widniał na breloczku od klucza. O dziwo trafiłem do niego bardzo szybko, jednak, gdy wszedłem do środka, Charlie stała przy oknie z lekko skrzywioną miną.
- Coś się stało? - spytałem, odstawiając bagaż.
- Em.. jest jedno łóżko - odpowiedziała marszcząc brwi.
Dopiero teraz rozejrzałem się po pomieszczeniu i okazało się, że faktycznie w pokoju znajduje się tylko jedno ogromne łóżko.
- Mhm. - Potarłem kark dłonią. - Postaram się to jakoś załatwić na portierni, albo.. pogadam z Gregiem.
W tej chwili poczułem wibracje telefonu, a gdy wyjąłem telefon z kieszeni zauważyłem wiadomość od mojego brata.
"Widzę, że już przyjechaliście. Zejdźcie na dół, z Elizabeth jesteśmy już pod hotelem, a rodzice będą za chwilę. Buziaki braciszku:*"
- Yh.. załatwię to - zapewniłem Charlie, na co tylko się uśmiechnęła - Greg prosi, żebyśmy zeszli na dół, zaraz przyjdą.
Widziałem jak dziewczyna lekko się spięła, jednak zaraz po tym kiwnęła głową i razem wyszliśmy z pokoju.
Gdy zeszliśmy na dół nie zastaliśmy tam nikogo, jednak po krótkiej chwili, otworzyły się drzwi wejściowe i ujrzałem w nich Grega i moją przyszłą bratową.
- Nie martw się, na pewno cię polubią. - Uśmiechnąłem się do Charlotte.
~~*~~*~~
Droga zleciała nam bardzo szybko, a spędziliśmy ją głównie na śpiewaniu wszystkiego, co tylko usłyszeliśmy w radiu. Sprawdziłem jeszcze raz dokładny adres hotelu i zatrzymałem się pod wskazanym przez mojego brata miejscem.Wysiadłem z samochodu i szybko go okrążyłem otwierając Charlotte drzwi.
- Em.. trochę mi głupio, że nikogo nie będę tam znała - odezwała się, gdy weszliśmy na chodnik.
- To poznasz. - Uśmiechnąłem się, wzruszając ramionami. - Stresujesz się?
- Może trochę. - Zmarszczyła brwi, wiedząc, że i tak tego przede mną nie ukryje - Twoja rodzina też tu będzie?
- Z tego co mówił Greg, przyjadą wieczorem, ale razem z Elizabeth powinien już tu być.
Wystawiłem rękę w stronę dziewczyny, a ona bez dłuższego zastanowienia splotła nasze dłonie razem.
Them butterflies they come alive when I’m next to you
Weszliśmy do środka i od razu udaliśmy się w stronę portierni, gdzie odebraliśmy klucz od pokoju, który zarezerwował Greg.- Idź na górę, a ja przyniosę bagaże. - Uśmiechnąłem się do Charlie i żwawym krokiem wyszedłem z hotelu.
Wyjąłem dwie walizki i z powrotem wróciłem do budynku, usilnie próbując przypomnieć sobie numer pokoju, który widniał na breloczku od klucza. O dziwo trafiłem do niego bardzo szybko, jednak, gdy wszedłem do środka, Charlie stała przy oknie z lekko skrzywioną miną.
- Coś się stało? - spytałem, odstawiając bagaż.
- Em.. jest jedno łóżko - odpowiedziała marszcząc brwi.
Dopiero teraz rozejrzałem się po pomieszczeniu i okazało się, że faktycznie w pokoju znajduje się tylko jedno ogromne łóżko.
- Mhm. - Potarłem kark dłonią. - Postaram się to jakoś załatwić na portierni, albo.. pogadam z Gregiem.
W tej chwili poczułem wibracje telefonu, a gdy wyjąłem telefon z kieszeni zauważyłem wiadomość od mojego brata.
"Widzę, że już przyjechaliście. Zejdźcie na dół, z Elizabeth jesteśmy już pod hotelem, a rodzice będą za chwilę. Buziaki braciszku:*"
- Yh.. załatwię to - zapewniłem Charlie, na co tylko się uśmiechnęła - Greg prosi, żebyśmy zeszli na dół, zaraz przyjdą.
Widziałem jak dziewczyna lekko się spięła, jednak zaraz po tym kiwnęła głową i razem wyszliśmy z pokoju.
Gdy zeszliśmy na dół nie zastaliśmy tam nikogo, jednak po krótkiej chwili, otworzyły się drzwi wejściowe i ujrzałem w nich Grega i moją przyszłą bratową.
- Nie martw się, na pewno cię polubią. - Uśmiechnąłem się do Charlotte.
Charlie?
zjebałam koniec, ale pisałam szybko, zanim rodzice wrócą z kościoła XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz