niedziela, 9 kwietnia 2017

Od Andy'ego cd. Juliet

Gdy wyszedłem z pokoju Juliet, poczułem zimno, które wcale nie było spowodowane temperaturą na korytarzu. Czułem pustkę, gdy nie było jej przy niej, a.. wiedziałem, że to co się teraz dzieje jest złe i nie powinno mieć nawet miejsca. Media zdążyły już zainteresować się naszą relacją, ale to akurat najmniej mnie obchodzi, ważniejsze są dla mnie uczucia niż wszystkie te ich głupie ploteczki i domysły. Robię źle, wiem to, ale jednocześnie nie mogę przestać, nie mogę tak po prostu zostawić Ju w spokoju. Powiedziałem jej, że nie chcę się wiązać, że muszę skupić się na karierze i zespole, a teraz wyprawiam takie rzeczy. Nie powinienem dawać jej sprzecznych sygnałów, chociaż.. ona naprawdę mi się podoba. Stanąłem teraz przed wieloma ważnymi decyzjami i najgorsze jest to, że muszę to, co będzie najlepsze, a sam do końca nie jestem pewny.
Wziąłem głęboki wdech i skierowałem się w stronę pokoju Nialla, mając nadzieję, że właśnie tam go znajdę. Zatrzymałem się przy odpowiednich drzwiach i kilkukrotnie do nich zapukałem, nie musiałem długo czekać i zaraz pojawił się w nich Horan.
- Jejku, w końcu! I tak wiem, że byłeś u Juliet! Ile można cię szukać?! - Chłopak dostał jakiegoś słowotoku i zaczął bardzo energicznie machać rękoma.
- Uspokój się - westchnąłem - Po co mnie szukałeś?
- Uwielbiam twój entuzjazm i chęci do życia. - Wywrócił oczami, na co od razu się uśmiechnąłem - A przechodząc do rzeczy.. to trochę dużo mam ci do powiedzenia.. - tu zrobił przerwę na teatralne machnięcie dłonią - .. więc zapraszam do środka.
Bez zastanowienia wszedłem do środka i zająłem miejsce przy biurku. Cora podniosła się z miejsca i od razu podbiegła bliżej, zauważając gościa swojego właściciela.
- Sprawa polega na tym, że koncert będzie charytatywny. Wszystkie pieniądze, te za zwykłe i vip-owskie bilety, będą przekazane na.. hm.. jeszcze wybierzemy konkretny cel, ale mamy zamiar komuś pomóc. Tutaj właśnie jest problem, bo musimy ściągnąć jak najwięcej ludzi. Sam występ 5SOS i BVB, bądź solowy występ Andy'ego Biersacka jest już dużą atrakcją i zapewni sporą widownię, ale.. chłopacy chcą wyznaczyc premierę nowej piosenki właśnie na ten dzień, na koncercie zaśpiewają ją po raz pierwszy i na pewno ściągnie to wielu fanów.
- Też mamy tak zrobić? - Uniosłem brwi, zajmując się bardziej głaskaniem psa.
- To tylko propozycja - odpowiedział, jednocześnie pocierając kark dłonią.
- Nie rozmawiałem jeszcze z resztą zespołu, ale jak nie będą mogli go wystąpię sam. Nie ma problemu z piosenką. Ile wcześniej muszę to ogłosić?
- Koncert jest za miesiąc. Sosy mają już gotową piosenkę i ogłoszą to dziś albo jutro.
- Napiszę. Ostatnio moja twórczość znów się rozbudziła, ale musisz mi dać trochę czasu.
- Okej, nie ma sprawy. Masz tyle czasu, ile tylko chcesz. - Uniósł obie dłonie.
- Mhm, czy to już wszystko?
- Musisz się zrobić bardziej towarzyski. Jesteś czasem zbyt bucowaty - westchnął, po czym dostał niekontrolowanego napadu śmiechu. Ledwo wykrztusił z siebie "tak, to wszystko".
Ostatni raz podrapałem Corę za uchem i opuściłem pokój Nialla. Mam kilka tekstów, które wymagają paru poprawek, jednak mam nadzieję, że moja twórczość mnie już nie zawiedzie i uda mi się stworzyć coś całkiem nowego.
Gdy tylko zostałem sam, znów wróciłem myślami do Juliet. Nawet nie zorientowałem się, kiedy dziewczyna zdążyła przejąć każdą, nawet najmniejszą moją myśl. Zależało mi na niej, ale nigdy nie chciałem się zbytnio angażować. Dalej jestem przy tym, że to co robię teraz jest idiotyczne. Zachowuję się wobec niej, jakbyśmy byli parą, a tak nie jest i sam jej to powiedziałem. Problem tkwi we mnie. Nie mówię tego co czuję, mówię to, co powinienem powiedzieć. Sam już nie wiem co powinienem zrobić, ale wiem, że na pewno nie zostawię Ju i nie pozwolę nikomu jej skrzywdzić. Zakochuje się, tak jej powiedziałem. Do cholery! Przecież ja już jestem w niej zakochany.
Ciągle rozmyślając, szybko pokonałem dystans do mojego pokoju, a z zamyślenia wyrwał mnie melodyjny głos Juliet.
- Rozmawiałeś już z Niallem? - Uśmiechnęła się, zamykając drzwi pokoju na klucz.
- Tak, rozmawiałem - westchnąłem - Chodziło o sprawy koncertu.
- Mhm, rozumiem - kiwnęła głową, skupiając swoją uwagę na zwiędłych kwiatach stojących w wazonie.
Gdy tylko przekręciłem klucz w zamku, rozległo się głośne szczekanie Aresa. Ten pies jest jak Niall, najpierw go słychać, a dopiero później widać.
- Co ty na to, żeby wybrać się dzisiaj na jakąś kolację? - Spytałem Ju, siadając na łóżku.
Dziewczyna stanęła w drzwiach i oparła się plecami o framugę.
- Jeszcze nie było śniadania w akademiku, a ty już mówisz o kolacji? - zaśmiała się cicho - W sumie to całkiem dobry pomysł. Pizza?
- Myślałem o czymś bardziej.. hm.. eleganckim? Nie, jednak nie umiem dobrać słowa. - Zmarszczyłem brwi, lekko zirytowany faktem, że za cholerę nie wiedziałem jak to powiedzieć.
- Czy jest jakieś święto? Jakaś okazja? - spytała trochę podejrzliwie.
Westchnąłem i wstając z łóżka, podszedłem bliżej Juliet. Położyłem dłoń na jej talii, a drugą odgarnąłem zbłkąny kosmyk włosów, który opadł na jej twarz.
Powiedz to Andy, jak teraz nie ogarniesz swoich uczuć, to nigdy tego nie zrobisz.
- Zapraszam cię na randkę Ju.

Juliet?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz