niedziela, 9 kwietnia 2017

Od Brooke CD Lewisa

Nie jestem pewna co pierwsze mnie obudziło. Promienie słońca wpadające przez okno mojego pokoju czy skaczący pies po łóżku. Leniwie podniosłam się do pozycji siedzącej. Nawet w dzień wolny niedane było mi długo pospać. Wstałam z łóżka i udałam się do szafy wyciągając z niej ciuchy do jazdy, a następnie poszłam się przebrać do łazienki. Ostatnio wstawanie wcześniej wychodziło mi coraz lepiej.
Gotowa i przebrana wyszłam z pokoju i udałam się na stołówkę. Wczoraj zapomniałam o kolacji więc siłą rzeczy ominęła mnie ona i teraz czułam jak ssie mnie w brzuchu.

~*~*~

Weszłam do boksu Tikani z cienką derką w kolorze niebieskim.
- Cześć piękna- szepnęłam do klaczy, a ta podchodząc do mnie zarżała cicho
Nałożyłam na jej ciało derkę i zapiekam linkę do kantara. Wyszłam wraz z klaczą, opuszczając jej boks. Ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Była ładna pogoda, ale wiał dosyć chłodny wiatr. Tikani zadowolona, że wychodzi na dwór zarżała i zaczęła bacznie rozglądać się dookoła. Jej grzywę, stawiając co jakiś czas do pionu, owiewał wiatr. Dotarłam do wolnego pastwiska i wpuściłam tam wierzchowca. Samica od razu puściła się galopem przed siebie, co jakiś czas wyrzucając w górę tylne nogi. Zaśmiałam się pod nosem i udałam się z powrotem do stajni aby odłożyć linkę od kantara. Zapięłam kurtkę pod szyję. Wchodząc do stajni przykułam uwagę kilku koni, które  wystawiły łby zza drzwiczek swojego boksu. Powędrowałam pod boks swojej podopiecznej i odwiedziłam linkę. Szłam zamyślone w stronę wyjścia. Miałam w planach pojechać do miasta, przede wszystkim po karmę dla Everina, która się już kończyła. Nagle z zamyślenia wyrwało mnie warknięcie, a przede mną pojawiła się sylwetka dużego psa. Niedaleko stał, tak mi się przynajmniej wydawało, jego właściciel.
- Mógłbyś opanować swojego psa? - spytałam, lekko oburzona
Chłopak spojrzał na mnie, a potem na psa
- To nie pies - odparł spokojnie
- A co, może osioł?- prychnęłam
- Wilk. Psy szczekając. Wilki i ogólnie te z dużym procentem wilczej krwi wyją lub warczą- wytłumaczył
- Znawca psów widzę - powiedziałam i odgarnęłam kosmyk włosów z mojej twarzy
- Raczej staram się coś widzieć o tym co mnie interesuje - przekręcił oczami. - Aisha cię po prostu nie zna, a zwierzęta obronne raczej w takich sytuacjach, właśnie tak reagują- dalej ciągnął swoje tłumaczenia
Przyjrzałam się chłopakowi. Wcześniej go nie widziałam. Czyżby nowy uczeń akademii? Jeszcze chwilę trwała cisza, a potem chłopak wraz ze swoim pupilem oddalili się. Wróciłam do pokoju po kluczki od auta i udałam się do miasta.

Muszę przyznać miasteczko było dosyć małe, ale miało swój charakter i  można było dostać wszytko co było potrzebne. Dawno nie byłam w takim miejscu. Zaparkowałam w wolnym miejscu, niedaleko zoologicznego. Wysiadłam z auta i powędrowałam w stronę sklepu. Szybko kupiłam to co trzeba i wychodząc, w wejściu, wpadłam na kogoś. Podniosłam wzrok. Dopiero po chwili w nieznajomym rozpoznałam chłopaka z psem, wilkiem czy jak ona tam uważał, którego spotkałam wychodząc ze stajni.
- Przepraszam- wymamrotałam i wyminęłam chłopaka

Lewis?
Wiem takie nijakie i krótkie :/
Następnym razem będzie lepsze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz