Spokojny wieczór przy książce przerwał mi hałas dochodzący z korytarza, co z początku mnie zdenerwowało. Człowiek nie może sobie normalnie posiedzieć w pokoju i odpocząć. Po chwili jednak rozpoznałam głos Maxa, dlatego z lekkim niepokojem wyszłam z pomieszczenia. Chociaż nie zapomniałam o zajściu w stołówce, nie mogłam nie sprawdzić co się dzieje. Kto wie co jeszcze zmalował.
Przepchałam się przez tłumek gapiów i stanęłam jak wryta, widząc jak starszy z braci Watsonów opieprzał Samuela. Był to tak nieprawdopodobny widok, że przez chwilę stałam i wpatrywałam się w nich z rozdziawionymi ustami.
Przepchałam się przez tłumek gapiów i stanęłam jak wryta, widząc jak starszy z braci Watsonów opieprzał Samuela. Był to tak nieprawdopodobny widok, że przez chwilę stałam i wpatrywałam się w nich z rozdziawionymi ustami.
- No, kontynuuj proszę! Chętnie wysłuchamy wszystkiego ze szczegółami. Mam rację? - zwrócił się nagle do grupki obserwatorów. Część z nich, zawstydzona, rozeszła się do swoich sypialni, ale ja zostałam w miejscu. Zadbałam tylko o to, żeby zakryć swój rumieniec włosami.
- O co poszło? - szepnęłam do dziewczyny stojącej obok mnie. Spojrzała na mnie zaskoczona, jakby powód kłótni nie był ważny, tylko dobre widowisko.
- O jakiś samochód, chyba jest rozbity, czy coś - syknęła, wzruszając ramionami. Moją uwagę od blondynki odwróciło trzaśnięcie drzwiami, Max zniknął w pokoju. Sam zdenerwował się jeszcze bardziej i uderzył pięścią w futrynę. Brak reakcji ze strony brata sprawił, że tupiąc ciężko, wrócił do swojego pokoju. Tłumek zniknął w kilka chwil, a ja mimo oporów skierowałam się ku drzwiom, za którymi zniknął szatyn.
Zapukałam lekko. Chwilę później, ku mojemu zdziwieniu Max wpuścił mnie do środka. Chociaż wcześniej byłam po prostu zdezorientowana jego zachowaniem, teraz wyszła ze mnie cała złość. Nie tylko na niego, ale dawne problemy spotęgowały moje uczucia.
- Co się z tobą dzieje? - parsknęłam, krzyżując ręce. - Ignorujesz mnie w stołówce, drzesz się na Sama, Max!
Chłopak oparł się o ścianę, mierząc mnie przez chwilę wzrokiem. Skoro nic nie odpowiedział zdecydowałam się mówić dalej.
- I to wszystko przez samochód! - mój głos był jadowity. Sama dziwiłam się, że potrafię tak do niego mówić. Mówić do kogokolwiek. - Da się je naprawić, a twoich relacji z bratem nie poprawi mechanik! Kiedy cię poznałam nie byłeś taki! Rozumiem, że mogło cię to wkurzyć, okej. Ale to nie powód, żeby robić szopkę na korytarzu! - ostatnie zdanie wypowiedziałam, prawie warcząc. W dresach i jasnoszarej bluzie nike, czułam się zaskakująco pewnie. Nie minęła chwila, a skierowałam się ponownie w stronę drzwi.
- Pogadamy później, na spokojnie - nacisnęłam klamkę. Mimo wszystko miałam nadzieję, że Max mnie zatrzyma. Nie zważywszy na moją tyradę, ani na poprzednią złość.
Maxiu?
Taki brak weny mnie dopadł ;d
[taki dresik]
- Pogadamy później, na spokojnie - nacisnęłam klamkę. Mimo wszystko miałam nadzieję, że Max mnie zatrzyma. Nie zważywszy na moją tyradę, ani na poprzednią złość.
Maxiu?
Taki brak weny mnie dopadł ;d
[taki dresik]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz