- Czy ty wreszcie nauczysz się wstawać? - burknął, zrzucając mnie z łóżka.
Jęknąłem, gdy moje plecy zderzyły się z twardym parkietem, a po pomieszczeniu rozległ się śmiech Horana.
- Nie musiałeś mnie budzić - mruknąłem, ściągając z łóżka kołdrę.
- Nie możesz opuszczać treningów.
Podniosłem głowę i mrużąc oczy, zmierzyłem dokładnie jego sylwetkę. Mój wzrok nie zdążył jeszcze przyzwyczaić się do panującej w pomieszczeniu jasności, jednak dokładnie widziałem oburzony wyraz twarzy mojego przyjaciela.
- Nie opuszczam - jęknąłem, chowając głowę w poduszce - dzisiaj byłby to pierwszy raz.
- Byłby, ale nie będzie. Słuchaj Harry, liczę do trzech i jeśli zaraz nie wstaniesz idę po miskę z zimną wodą! - zagroził, a ja wiedziałem, że nie żartuje. Niall był zdolny do wszystkiego.
Mruknąłem pod nosem kilka przekleństw, po czym niechętnie podniosłem się z zimnej podłogi. Względne ogarnięcie się, obejmujące poranną toaletę i ubranie się zajęło mi około dwudziesty minut, a Horan cały czas ze mną siedział, co chwila mnie popędzając. Szybko sprawdziłem swój plan, bo wszelkie próby nauczenia się go na pamięć, skończyły się na niczym, a orientując się, że zaczynam dzień treningiem ujeżdżenia, na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Naciągnąłem szybko sztyblety na nogi i opuściłem pokój, mając nadzieję, że zgubię Nialla gdzieś po drodze.
~~*~~*~~

- Cześć piękna. - Uśmiechnąłem się szeroko, głaszcząc klacz po chrapach. - Idę po zgrzebła, zaraz do ciebie wrócę.
Odszedłem od boksu mojego konia i udałem się w stronę siodlarni, skąd zabrałem skrzynkę ze sprzętem do czyszczenia Rainbow. Gdy wróciłem, nie było już śladu po spokojnej klaczy, a na jej miejscu pojawiła się bardzo niecierpliwa i podekscytowana nadchodzącym treningiem klacz.
- Widzę, że chociaż ty się wyspałaś - mruknąłem, wchodząc do boksu.
Wyczyszczenie Rainbow Dash zazwyczaj trwało dość krótko, jednak tym razem, klacz za wszelką cenę starała się utrudnić mi tą czynność. Kręcenie się po całym boksie z odrobiną deptania po moich nogach, wydało się dla niej świetną zajęciem. Wyszedłem z boksu, w celu przyniesienia sprzętu z siodlarni, jednak moją uwagę przykuł nowy koń, znajdujący się kilka boksów dalej. Podszedłem bliżej, a siwek spokojnie rozglądał się po całej stajni. Dopiero, gdy zatrzymałem się przy drzwiczkach, zauważyłem, że w środku siedzi, a raczej śpi jakaś dziewczyna.
- Widzę, że ciężki dzień.. - odezwałem się, a dziewczyna od razu otworzyła oczy.
- Raczej droga - mruknęła pod nosem, podnosząc się i otrzepując ubrania ze ściółki.
- Jestem Harry. - Uśmiechnąłem się, wyciągając rękę w jej stronę. Dziewczyna uniosła wzrok i delikatnie odwzajemniła uśmiech.
- Isabelle. - Uścisnęła moją dłoń.
- Chyba powinnaś się wyspać, pierwszego dnia i tak nie dadzą ci żadnych treningów. Chętnie zaproponowałbym ci oprowadzkę po całym uniwersytecie, ale jestem właśnie spóźniony na trening. - Potarłem kark dłonią. - Ale po treningu i lekcjach, oczywiście jeżeli będziesz chciała, bardzo chętnie cię oprowadzę.
- Myślę, że sobie poradzę, ale dziękuję. - Uśmiechnęła się.
- W porządku, gdybyś chciała to wiesz.. hm.. nie wiesz gdzie mnie szukać, ale na pewno na siebie wpadniemy. - Puściłem jej oczko. - Do zobaczenia później.
Dziewczyna odpowiedziała ciche "cześć", a ja pognałem szybko do siodlarni, zabierając z niej sprzęt mojej kaczy.
Kręcenie się po boksie było dla Rainbow Dash świetną sprawą, a unoszenie łba tak wysoko, jak tylko da radę przy zakładaniu ogłowia okazało się przednią zabawą. Zajęło to trochę czasu, jednak gdy udało mi się już w pełni osiodłać klacz, chwytając za wodze wyprowadziłem ją z boksu. Po drodze strzeliła na mnie kilka fochów i zatrzymywała się, odwracając głowę w drugą stronę. Ech.. kobiety... Samo dojście na ujeżdżalnie zajęło mi jakieś 10 minut, a wszyscy byli już na miejscu i właśnie robili rozgrzewkę. Pani Melanie od razu zauważyła przybycie nowego ucznia i pokręciła głową.

- Przepraszam, to już się więcej nie powtórzy. - Uśmiechnąłem się, na co instruktorka przytaknęła i kazała mi przyłączyć się do reszty.
~~*~~*~~
Po krótkim, jednak mimo to męczącym treningu, wróciłem do swojego pokoju. Kolejny trening mam dopiero o 16, ale za jakieś czterdzieści minut, zaczyna się pierwsza lekcja w szkole, jaką jest znienawidzona przeze mnie, lekcja francuskiego. Wchodząc do siebie, zdążyłem złapać tylko bieliznę, jakieś spodnie i od razu wbiegłem do łazienki wziąć prysznic. Jeżeli kolejny raz spóźnię się na coś, w końcu zaczną wyciągać z tego konsekwencje, a nie chciałbym mieć żadnych kłopotów, praktycznie na samym początku mojej nauki na tym uniwersytecie.
...
- Przepraszam! - odezwałem się, szybko podnosząc z ziemi.
Wyciągnąłem rękę w stronę dziewczyny i rozpoznałem w niej nową uczennicę, którą poznałem przed treningiem.
Usłyszawszy skrzypnięciem drzwi wejściowych, od razu domyśliłem się, że to Niall, jednak mimo to wolałem się upewnić.
- Czego chcesz Horan? - krzyknąłem, zakręcając wodę.
- Zostawiłem u ciebie telefon! Zaraz sobie pójdę - odpowiedział, a ja wyszedłem spod prysznica.
Zdziwił mnie trochę powód przyjścia Nialla, bo nie zauważyłem, żeby gdzieś w moim pokoju leżał jego telefon, a znając życzliwość przyjeciela, mogłem spodziewać się najgorszego.
Naciągnąłem spodnie i wyszedłem z pokoju, z którego właśnie wybiegł Horan, o mało nie potykając się o własne nogi. Chyba wolałem nie wiedzieć, co właśnie robił, więc podszedłem do szafy w celu znalezienia jakiejś koszulki, jednak gdy tylko otworzyłem drzwi, zobaczyłem.. w sumie to nic nie zobaczyłem. Wszystkie moje ubrania zniknęły, a za tym musiał stać nie kto inny, jak Niall. Pewnie myślał, że nie zabrałem nic ze sobą, jak to miałem w zwyczaju i temu dupkowi zebrało się na żarty. Skoro tak chcę się bawić, to jestem gotowy na zemstę.
- Horan! - krzyknąłem wybiegając z pokoju - Poczekaj tylko aż cię dorwę!
Chłopak, trzymając wielki plecak, z szerokim uśmiechem ruszył biegiem w stronę schodów. Jeszcze nie wiedziałem, co mu zrobię, ale wiem, że zemsta będzie słodka. Niall sturlał się z kilku ostatnich schodów, jednak już po chwili szybko się podniósł. W przejściu minęliśmy tylko panią Ruby, która od razu odsunęła się nam z drogi.
- Harry, nie biegamy nago po akademiku! - zawołała za nami, śmiejąc się.
- Przepraszam! - odkrzyknąłem, nie przerywając gonitwy.
Wybiegliśmy na zewnątrz, a chłodne powietrze od razu omiotło moje ciało. Niall ani na chwilę nie zwolnił, a szeroki, głupkowaty i irytujący uśmiech ciągle gościł na jego twarzy. Skierował się w stronę stajni, a ja nie miałem zamiaru zbyt szybko mu odpuścić. Chłopak prawnie ominął kilkoro przechodniów, jednak ja nie miałem takiego szczęścia i wpadłem na kogoś, przez co oboje wylądowaliśmy na ziemi.

Wyciągnąłem rękę w stronę dziewczyny i rozpoznałem w niej nową uczennicę, którą poznałem przed treningiem.
- O, Isabelle - odchrząknąłem i już po chwili się uśmiechnąłem - Jednak miałem rację, że na siebie wpadniemy, aczkolwiek.. nie sądziłem, że dosłownie.
Isabelle?
miało wyjść lepsze ;c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz