niedziela, 2 kwietnia 2017

Od Brooke CD Zaina

Wychodząc z łazienki ujrzałam chłopaka z maskotką. Była dość stara, ale trzymałam ją tylko ze względu na wspomnienia. Muszę przyznać rozbawił mnie widok Zaina przytulającego maskotkę do siebie. Po krótkiej wymianie zdań opuściliśmy pokój i skierowaliśmy się korytarzem w stronę stołówki.
Po wstąpieniu na stołówkę od razu dało się zauważyć małą ilość osób. W sumie było już sporo po umówionej porze kolacji. Większość pewnie siedziała w pokojach. Podeszliśmy do kucharek, które nałożyły nam jedzenie.

****

Po skończonym posiłku opuściliśmy stołówkę i zaczęliśmy wracać do swoich pokoi. Przechodząc obok portierni, kobieta, która tam siedziała zatrzymała mnie i wręczyła list, który był zaadresowany do mnie. Wzięłam od kobiety białą kopertę i zaciekawiona zerknęłam na adres i nadawcę. Ten pierwszy był mi nie za dobrze znany jednak skądś go kojarzyłam. Zerknęłam na imię i nazwisko osoby, która postanowiła wysłać do mnie list.  Po przeczytaniu szybko go schowałem, chcąc uniknąć zbędnych dla mnie pytań Zaina, który stał kilka kroków dalej i czekał. Gdy dołączyłam do niego, zmierzył mnie badawczym spojrzeniem, ale nic nie powiedział. Zamyślona doszłam pod drzwi pokoju. Po głowie krążyło mi jedno pytanie - co zrobić z listem? Nie chciałam go otwierać, ale jeśli jest w nim coś ciekawego? Okazało się, że Zain ma pokój z numerem 19 czyli niedaleko mnie.
- Chcąc nie chcąc jestem skazana na twoje towarzystwo- odparłam w stronę chłopaka, na co on odpowiedział lekkim uśmiechem
Weszłam do pokoju, w którym czekała na mnie sunia. Zamknęłam za sobą drzwi i wyciągnęłam kopertę. Nie wiem ile wpatrywałam się w imię i nazwisko mojego ojca, które widniało na białej kopercie. Everina zniecierpliwiona burknęła coś pod nosem. Uniosłam wzrok znad papierka. Otworzyć czy nie? W końcu ciekawość wzięła górę i rozdarłam kopertę ostrożnie. Wyciągnęłam białą kartkę, która była złożona na kilka części. Wystarczyły mi pierwsze dwa zdania, aby dowiedzieć się, że są to kolejne bezsensowne przeprosiny i tłumaczenia. Słyszałam je już set razy. Podarłam list i wrzuciłam do kosza na śmieci. Opadłam na łóżko i westchnęłam. Jednak list nie zaprzątał mi dłużej głowy gdyż zaraz na łóżku obok mnie pojawiła się Everina i zaczęła skakać dookoła mnie jak szczeniak. Jak ktoś mógł porzucić takie zwierze w lesie i zostawić same sobie? Nie docierało to do mnie.
- No już, już- zaśmiałam się i odepchnęłam lekko Ev kiedy ta zaczęła lizać mnie po twarzy
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Niesamowite jak dzisiejszy dzień szybko zleciał. Zbliżała się powolnymi krokami dwudziesta pierwsza. Nie byłam zmęczona ani trochę. Spojrzałam na psa, który siedział obok mnie i wpatrywał się w drzwi.
- Co powiesz na mały spacer?- spytałam i pogładziłem sunię po głowie, podnosząc się z łóżka
Przebrałem się, już chyba piąty raz tego dnia, w wygodniejsze i cieplejsze rzeczy, chwyciłam smycz Everiny i opuściłyśmy nasz pokój. Wyszłyśmy nie zwracając na siebie specjalnie uwagi. Wieczór był dość chłodny. Zapięłam kurtkę i smycz do obroży mojej pupilki. Postanowiłam spuścić ją w lesie jak oddalimy się od akademików i stajni. Skierowałam się na tą samą drogę, którą jechałam dzisiaj na  przejażdżkę z Zainem. W sumie tylko ją znałam. Jednak tym razem się nie zgubiłam i nie odeszłam tak daleko. Drzewa i las dały świetną ochronę przed wiatrem, który stawał się coraz silniejszy. Everina biegała raz w jedną, raz w drugą stronę. Wszędzie było jej pełno. Dawno nie była na tak długim spacerze jak ten.

****

Jak najciszej się dało weszłam przez główne drzwi. W portierni nie było nikogo. Już od godziny trwała cisza nocna, a ja nie chciałam zaraz na początku mojej nauki tutaj oberwać za szlajanie się po ustalonej godzinie ciszy nocnej. Doszłyśmy pod drzwi pokoju. Wyciągnęłam klucz i cicho przekręciłam w zamku. Na nieszczęście zaczął dzwonić mój telefon. Szybko odszukałam go w kieszeni kurtki i wyłączyłam. To niesamowite, że niektóre rzeczy, które w ciągu dnia nie robią na nas wrażenia, tak podczas jakiejś nadzwyczajnej sytuacji przyprawiają nas niemal o zawał serca. Everina stała przy drzwiach i domagała się ich otwarcia.
- Skąd wracamy?- spytał męski głos
Podniosłam wzrok i ujrzałam Zaina, który opierał się kilka metrów dalej o framugę drzwi swojego pokoju. Patrzył na mnie zaciekawionym wzrokiem. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Mama nie uczyła, że nie ładnie podsłuchiwać innych?- spytałam i założyłam ręce na piersi- A poza tym nie muszę ci się z niczego tłumaczyć- prychnęłam

Zain?
W mojej głowie wyglądało to na lepsze i dłuższe, i w ogóle jakieś inne miało być -,-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz