- Jejku, z wami naprawdę nie można się dogadać - jęknąłem - Mamy trzy godziny do północy!
- Spokojnie, poradzimy sobie - zapewnił Ash - Trzeba tylko się zdecydować, gdzie pójdziemy najpierw. Plaża, czy klub?
- Podejrzewam, że jeżeli najpierw pójdziemy do klubu to co niektórzy mogą już nie być w stanie potem iść na plażę. - Ledwo powstrzymałem śmiech.
Michael wywrócił oczami.
- Raz mi się zdarzyło! A wy będziecie mi to wypominać do końca życia! - krzyknął, ale i tak wiedziałem, że zaraz zacznie się śmiać.
Pamiętam to dokładnie. Calum przechodził załamkę życiową i chłopacy uznali, że musimy zabrać go na imprezę, więc.. poszliśmy. Michael tyle się napił, że już po krótkiej chwili wylądował pod stołem. Najśmieszniej było, gdy rozmawiał z obrazem i pytał kobiety na nim gdzie jest toaleta, albo jak założył durszlak z rączką na głowę i krzyczał, że jest jednorożcem. Ledwo daliśmy radę doprowadzić go do domu. Ważniejsze było to, że Calum'owi poprawił się humor, gdy Mile zwymiotował na nowe buty Ashton'a.
- To najpierw plaża potem klub? - Podsumowała Pain, a my jej przytaknęliśmy.
Droga z mojego domu nie była zbyt długa. Po dziesięciu minutach spokojnego spaceru byliśmy już na miejscu. Hood od razu wyczaił budkę z lodami, a Michael i Ash pobiegli kupić szampana. Zostaliśmy z Pain sami i nikt nie przeszkadzał mam w okazywaniu sobie czułości. Dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyję i stanęła na palcach składając delikatny pocałunek na moich ustach.
Pain?
Troszkę mi wenę odebrało ;/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz