piątek, 21 lipca 2017

Od Harry'ego cd. Isabelle

Mężczyzna kilkukrotnie wołał, żeby Isabelle poczekała i poświęciła mu chociaż pięć minut. Wiedziałem, że nie ma to większego sensu, bo dziewczyna nie była już w stanie powiedzieć do niego chociażby jednego słowa. To była moja wina. Nie powinienem słuchać Isabelle, kiedy kazała mi wziąć udział w tym konkursie, mogliśmy wyjechać z samego rana i ta sytuacja nawet nie miałaby miejsca. Źle się czułem z tym wszystkim, bo wiem jak ta wizyta wpłynęła na dziewczynę. Ona nie była zła, czy smutna, była po prostu przerażona. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, co powiedzieć.
Gdy zeszliśmy na parter, mężczyzna dogonił nas i ponownie poprosił Isabelle o choć chwilę rozmowy. Wyjąłem z kieszeni kluczyki i podałem je dziewczynie.
- Idź do samochodu, zaraz przyjdę - szepnąłem, a Isabelle bez słowa zrobiła to, o co ją poprosiłem.
Mężczyzna przyglądał mi się przez krótką chwilę i zaraz chciał ruszyć za dziewczyną.
- Ona nie chce z panem rozmawiać - powiedziałem stanowczo.
- Ty nic nie rozumiesz. Ja muszę z nią porozmawiać, dlatego tu przyjechałem.
- Widocznie na marne się pan fatygował, bo Isabelle raczej nie zmieni swojego zdania.
- To moja córka i mam prawo z nią porozmawiać.
- Myli pan fakty. To nie jest pana córką, prawdziwy ojciec nie zostawia swojego dziecka, było bardzo dużo czasu by się z nią spotkać, a raczej nic takiego nie nastąpiło. Teraz proszę mi wybaczyć, ale spieszymy się na samolot.
- Dokąd lecicie? - zapytał pospiesznie.
- Jak najdalej.
- Będę czekał, nie odpuszczę rozmowy z Isabelle.
- Lepiej, żeby pana tu nie było jak już wrócimy - rzuciłem w jego stronę i szybkim krokiem udałem się w stronę parkingu.
Ten człowiek miał w sobie coś, co od razu sprowadzało mnie do głębokiej irytacji. Nawet go nie znałem, a tak cholernie działał mi na nerwy.  Upewniłem się tylko, czy mężczyzna na pewno nie podjął kolej próby porozmawiania ze swoją córką i wsiadłem do samochodu. Dziewczyna spojrzała na mnie uśmiechając się słabo.
- Isabelle - szepnąłem, widząc jej mokre od łez policzki - chodź.
Przytuliłem dziewczynę i nie musiałem długo czekać aż odwzajemniła uścisk. Cholera, to wszystko moja wina.
- Przepraszam.. gdybym nie zgłosił się wcześniej do tego konkursu, moglibyśmy wyjechać wcześniej i uniknąć całej tej sytuacji.
- Nie przepraszaj, przecież do ja kazałam ci wziąć w nim udział.
- Ale nie powinienem cię słuchać, bo wiedziałem czym to grozi - westchnąłem i otarłem kilka łez z jej policzków - Musimy już jechać, masz wszystko?
- Zapomniałam jednej torby, ale już tam nie wrócę.
- Miałaś w niej coś ważnego?
- Raczej nie, poza częścią ubrań.
- Jakoś sobie poradzimy bez nich. - Uśmiechnąłem się, na co od razu oberwałem w ramię.
Miło było choć przez chwilę zobaczyć jej uśmiech.
~~*~~*~~
Droga samolotem cholernie mi się dłużyła, mimo że była bardzo krótka. Podejrzewam, że Isabelle zleciała bardzo szybko, bo ledwie zajęliśmy nasze miejsca, a ona już odpłynęła w objęcia Morfeusza.
Zabraliśmy nasze bagaże, a na parkingu czekał już na nas samochód, który wynająłem. Z sąsiedniego auta wysiadł mężczyzna i podszedł bliżej, podając mi kluczyki. To nie był mój pierwszy raz we Francji i znałem akurat tą firmę, więc nie było większego problemu z załatwieniem dobrego samochodu w tak krótkim czasie.
- Wynająłeś samochód? - spytała, na co kiwnąłem głową - Mogliśmy się przejechać taksówką - westchnęła, pakując walizkę do bagażnika.
- Nie lubię taksówek. - Wzruszyłem ramionami.
Isabelle jedynie wywróciła oczami i zajęła miejsce pasażera. Zająłem miejsce za kierownicą i odpaliłem silnik.
- Ruszamy na podbój Paryża! - zawołałem.
- Ciekawy pomysł, ale chciałabym się najpierw wyspać - mruknęła, opierając głowę o szybę.
- Okej, więc ruszamy na podbój hotelu! - Poprawiłem się, na co dziewczyna nieznacznie się uśmiechnęła.
Miejsce w którym mieliśmy się zatrzymać, nie było daleko, za to był z niego piękny widok na wieżę Eiffla. Hotel już z zewnątrz robił ogromne wrażenie, a w środku pewnie był jeszcze piękniejszy. Isabelle fuknęła na mnie, gdy tylko zabrałem jej bagaże, mówiąc że poradzi sobie z ich noszeniem i nie potrzebuje mojej pomocy. Ups, za późno, już je wziąłem.
- Spróbuj tylko coś zgubić po drodze - mruknęła, gdy wchodziliśmy do środka. - Zabawa w gentelmena nie zawsze popłaca.
Tak jak sądziłem, wnętrze okazało się jeszcze piękniejsze niż widok z ulicy. Hotel był ogromny, przestronny i urządzony w bardzo nowoczesnym stylu. Podszedłem do recepcji, gdzie szybko odebrałem klucz do naszego pokoju. Błagam, powiedzcie mi, że jest tu winda, bo znajduje się on na trzecim piętrze. Nie lubię wchodzić po schodach.
- Idziemy schodami - zarządziła Isabelle, gdy już chciałem przejść w stronę windy.
- Dlaczego? - jęknąłem.
- Żeby dać ci nauczkę. - Uśmiechnęła się szeroko, podążając w stronę znienawidzonych przeze mnie schodów.
- Isabelle.. proooooszę, pojedźmy windą.
- Nie.
- Proszę.
- Okej.
- Proo... co?
Isabelle skierowała się w stronę windy i wcisnęła przycisk, oczekując, aż drzwi się otworzą. Nie mogło pójść tak łatwo, ona na pewno coś knuje. To nie jest możliwe, by tak po prostu przyznała mi rację, a raczej poparła mój wybór. Musiała mieć w tym jakiś interes i zapewne niedługo dowiem się jaki. Gdy drzwi się otworzyły, weszliśmy do środka, a Isabelle wcisnęła odpowiedni przycisk.
- Anastasia? - odezwałem się poważnie, patrząc na jej odbicie w lustrzanej ścianie. 
- Christian? - odpowiedziała, podłapując temat. - Zepsułeś to, powinnam być na zewnątrz.
- To ty to zepsułaś, mogliśmy stworzyć swój własny film.
- Jeżeli planujesz 50 twarzy Greya, to ja może wezmę osobny pokój. - Zmarszczyła brwi.
- Całkiem dobry pomysł, mój będzie normalny, a z twojego zrobimy pokój zabaw.
Isabelle spojrzała na mnie z miną typu japierdolezkimjażyję i puściła moją uwagę mimo uszu. Gdy winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, wyszliśmy ze środka, rozglądając się za odpowiednim numerem pokoju.
Znajdował się on na samym końcu długiego korytarza, a jak na złość tam winda nie dojeżdżała. Doczłapałem się jakoś z tymi wszystkimi bagażami, a Isabelle patrzyła na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Mówiłam, że wezmę swoje rzeczy - mruknęła, zabierając ode mnie klucze i otwierając odpowiednie drzwi.
- A ja mówiłem, że sobie poradzę i jak widać, udało mi się - westchnąłem, wchodząc za dziewczyną do środka.
Do pokoju prowadził mały korytarzyk, a zaraz za nim naszym oczom ukazała się ogromna przestrzeń. Był naprawdę duży, a rozkład meble i innych akcesoriów był dokładnie zaplanowany. Mimo sporych rozmiarów, miejsce wydawało się bardzo ciepłe i przytulne. Był to pokój dwuosobowy, znajdowały się w nim dwa ogromne łóżka, oddalone od siebie o całe pomieszczenie.
Odłożyłem bagaże i udałem się za Isabelle, która od razu poszła na balkon. Nie był on zbyt duży, za to przystrojony ogromną ilością kwiatów. Tak jak wspomniałem był z niego piękny widok na wieżę Eiffla.
- Harry? - odezwała się, chcąc zwrócić moją uwagę. - O czym z nim rozmawiałeś?
Wiedziałem, że prędzej czy później o to spyta, jednak wciąż miałem nadzieję, że to nie nastąpi. Nie chciałem by teraz się tym martwiła, przyjechaliśmy tu po to, by mogła odpocząć i zapomnieć o tym co się wydarzyło.
- Powiedziałem mu tylko, że ma ci dać spokój, bo i tak nie chcesz z nim rozmawiać.
- I?
- I nic. Powiedział.. - cholera, musi o tym wiedzieć, nie mogę tego ukrywać - powiedział, że będzie czekał.



Isabelle? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz