piątek, 21 lipca 2017

Od Thomasa do Alexis

Smacznie spałem, gdy do mojego pokoju wpadły promienie wschodzącego słońca. Przewróciłem się na drugi bok i nakryłem kołdrę na twarz. Kilka chwil później zadzwonił budzik. Wyłączyłem go gwałtownie i przeciągnąłem się ziewając. Wstałem ospały i pokierowałem się do łazienki by wziąć cucący prysznic. Gdy już się ubrałem, wróciłem do łazienki by wysuszyć moją zacną czuprynę. Spojrzałem odruchowo na zegarek by sprawdzić jak stoję z czasem. Do wyjazdu zostało mi półtorej godziny. Poszedłem zjeść śniadanie. Spakowałem resztę rzeczy i pozbierałem całą masę pierdół porozrzucanych po pokoju przez pupilka mojej matki, a konkretniej wilczaka z niepohamowanym popędem do gryzienia... Ehh... Case na telefon nie nadaje się do użytku...
- Mam nadzieję, że Ci chociaż smakował. -burknąłem do psa który zrobił maślane oczka w moim kierunku. Pokiwałem głową na nie i wyszedłem z pokoju łapiąc po drodze walizkę. Nim wyszedłem z domu postanowiłem przekąsić coś przed podróżą. Kolejno pożegnałem się z rodzicami. Podłączyłem bukmankę do auta i pojechałem do stajni.
Przywitało mnie wesołe rżenie Kaszmira, który gdy tylko mnie dojrzał zaczął kopać lekko w boks.
- No już.. Spokojnie malutki...-powiedziałem i poklepałem go po szyi
Ogier uspokoił się, ale gdy tylko zniknąłem w siodlarni by zabrać jego rzeczy, siwek zaczął rżeć zaniepokojony.
Zaniosłem do auta wcześniej przygotowane i zapakowane rzeczy ogiera po czym wróciłem po niego. Otworzyłem boks. Przy pakowaniu go do przyczepy towarzyszyło mi kilka osób, między innymi dyrektor stajni z którym musiałem podpisać papiery dotyczące zabrania Kaszmira ze stajni.
Gdy wszystko było załatwione mogliśmy wyruszyć w drogę...
Droga niezbyt mi się dłużyła tym bardziej, że Kaszmir stał spokojnie w przyczepie i nie cudował. Wjeżdżając na teren akademii można było stwierdzić "-To napewno tutaj!" Malownicza okolica, wszędzie konie, ludzie, miła atmosfera. Uśmiechnąłem się pod nosem. Chwilę później zaparkowałem przed stajnią. Moment zajęło mi załatwienie papierkowej roboty po czym wróciłem do konia, by wyprowadzić go z przyczepy. Stajnia była duża, tętniła życiem. Boks wysprzątany. W stajni nie śmierdziało amoniakiem co świadczyło dobrze o tutejszych pracownikach i o tym, że boksy są regularnie wyścielane. Umieściłem ogiera za drzwiami boksu z tabliczką "Krešimir". Poklepałem siwka po szyi i kazałem mu grzecznie zostać. Poszedłem do auta po rzeczy ogiera, które już po chwili znalazły się w siodlarni. Kilka minut później ja również byłem rozpakowany. Siedziałem na łóżku w swoim pokoju i wykonałem telefon do rodziców, aby nie martwili się o to czy bezpiecznie dojechałem. W pewnym momencie usłyszałem pukanie do drzwi. Poszedłem by otworzyć. W progu ujrzałem kobietę z personelu, powiadomiła mnie o tym, że w kawiarence znajduje się spotkanie dla "nowych" w akademii. Czym prędzej poszedłem, bo spotkanie trwało już od piętnastu minut. W ostatnim rzędzie siedziała jakaś dziewczyna, tylko koło niej znalazłem wolne miejsce, pozostałe miejsca były pozajmowane.
Podszedłem dyskretnie i zapytałem:
- Mogę się przysiąść?

Alexis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz