piątek, 14 lipca 2017

Od Caspera CD Vicky

Rozśmieszała mnie. Na siłę próbowała zgrywać tajemniczą i mroczną, zanim dotarliśmy do sali, wyprzedziłem ją i zacząłem iść tyłem, tuż przed nią. Uśmiechałem się, tak jak miałem to w zwyczaju. Szeroki uśmiech, lekko zmrużone oczy. Tak, to typowy wyraz mojej twarzy.
- Dlaczego udajesz? - zapytałem, a dziewczyna wręcz wpadła na mnie i zatrzymała się.
- Słucham? - powiedziała wpatrując się we mnie z szokiem, a przynajmniej chyba z szokiem, bo okulary zasłaniały jej oczy. Ale twarz wyrażała, że ją zaskoczyłem.
- Udajesz. Chcesz się pokazać jako odpowiedzialna oraz taka tajemnicza, a mimo to, najmniejszy podmuch wiatru może cię zmieść z ziemi. Dlaczego nie jesteś sobą? - nie wiedziałem czy trafiłem, jednak ja tak ją widziałem. Dziewczyna która chcę być silna, ale naprawdę brak jej motywacji, więc chcę przynajmniej z zewnątrz pokazać, że jest twarda.
- Nic o mnie nie wiesz - mówiąc to, minęła mnie i machnęła ręką abym szedł za nią. Idąc za dziewczyną, rozglądałem się na wszystkie strony. Widziałem różnych ludzi, skąpo ubrane dziewczyny, chłopaków z szerokimi uśmiechami. Moją głowę ciągle jednak zajmowała niejaka Victoria Grant. Kiedy weszliśmy do klasy, nauczycielka poprosiła mnie o podejście.
- Proszę do mnie podejść, panie... Street, tak? - wzrok nauczycielki pokazywał, że mnie nie kojarzy. Uśmiechnąłem się, po czym podszedłem do kobiety. Stojąc przy biurku, ukłoniłem się próbując ukryć śmiech.
- Casper Street, pani nowy uczeń - porzuciwszy już żarty, spojrzałem na kobietę z uśmiechem, odwdzięczyła się tym samym, kątem oka zauważyłem jak Victoria przewraca oczami. - Przyjechałem wczoraj. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracować. 
- Też mam taką nadzieję panie Street. Usiądź proszę, zaraz zadzwoni dzwonek - wskazała na ławkę z tyłu sali, szybko tam więc poszedłem.
Lekcja minęła mi spokojnie, kilka razy zostałem zapytany, jednak nie miałem problemu z odpowiedzią. Poznałem kilka fajnych osób, miałem wrażenie, że dobrze będzie mi się tu żyło. Cały czas jednak myślałem o Victorii, nie było to do mnie podobne, jednak, dziewczyna mnie zaintrygowała. Była... inna. Większość dziewczyn jakie poznałem w swoim życiu, były zafiksowane na temat swojego wyglądu. Victoria się taka nie wydawała, a co do jej wyglądu, wyglądała naprawdę dobrze.
Przez resztę lekcji nie odzywałem się do niej, miałem wrażenie, że woli się ode mnie odciąć na jakiś czas. Wychodząc z ostatniej lekcji myślałem tylko o tym, aby odwiedzić Glorię. Klacz na pewno się stęskniła, poza tym, nie znała ludzi tu pracujących. Lepiej byłby, gdyby był przy niej ktoś znajomy. Tak więc, po lekcjach, przebrałem się i nakarmiłem ponownie kotkę. Zwierzak był leniwy, jednak to był jej urok. Idąc przez stajnię, nuciłem jakąś piosenkę która utkwiła mi w głowie, kiedy to zobaczyłem Victorię, oraz stajennego idącego korytarzem. Nie widział jej, a jako że dziewczyna była skupiona na czymś innym, zderzenie było nieuniknione. Szybko podbiegłem i złapałem dziewczynę za rękę, w ostatniej chwili pociągając ją do siebie, stajenny się zachwiał i siano które niósł prawie mu upadło, udało mu się jednak utrzymać równowagę.
- Chyba bardzo lubisz podłogę co? Kolejny raz byś na niej leżała, tak jak ta teczka - podniosłem ową teczkę i uśmiechnąłem się, widząc czyje to była teczka. - To na mojej teczce się tak skupiłaś? - wyciągnąłem rękę z teczką - Masz, ja tego nie potrzebuję.
Dziewczyna sięgnęła po nią z kamienną twarzą. Nie chciałem wybuchnąć śmiechem, mimo wszystko, starałem się być poważny. Nic nie powiedziała, ja jednak, jak już mówiłem jej wcześniej, nie miałem zamiaru dać za wygraną. Podążyłem za nią.
- Oj nie bądź taka, uśmiechnij się dziewczyno! - nie poskutkowało, wpadłem na idiotyczny pomysł, który mógłby ją rozśmieszyć, przynajmniej, tak mi się wydawało - To może... o wiem! Dasz się zaprosić na kawę co? Albo herbatę, bo szczerze nie przepadam za kawą. Wiesz, chcę ci jakoś wynagrodzić ten upadek z mojej winy.
Vicky

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz