czwartek, 13 lipca 2017

Od Maxim CD. Edwarda

Alexsy wziął mnie na ręce a Edward powiedział:
- No to plan ucieczka ze szpitala? - Uśmiechnął się szeroko.
- Tak. - Przytaknęli Miles i Meq.
- Mam plan! - Wykrzyknęłam ucieszona.
- Jaki? - Wszyscy się na mnie popatrzyli.
- Podejdźcie. Przecież nie będę się darła na cały głos. - Zaśmiałam się pod nosem.
Wszyscy podeszli do mnie. Powoli krok po kroku, wytłumaczyłam im mój plan:
- Słuchajcie mnie uważnie:
Krok 1. Dwójka z was musi odwrócić uwagę na recepcji.
Krok 2. Jedna osoba musi być na czatach czy nie idzie żaden lekarz czy pielęgniarka.
Krok 3. Ja, Edward i Alexs musimy niepostrzeżenie przejść korytarzem na pole.
I ostatni krok 4. Trzeba jak najszybciej spieprzać do jakiegoś auta i jadymy daleko stąd.
- A tak wgl, przyjechał autem? No bo raczej motorem nie uciekniemy.
- Ja przyjechałem autem. - Podniósł rękę Miles.
- Dobrze... Ktoś ochotnik, by stać na czatach?
- Ja mogę. - Podniosła rękę Bonnie.
- Oki doki. A Miles i Meq pójdą do recepcji odciągnąć uwagę.
- To tyle? - Zapytał Alexs.
- Jeszcze jedno... Ty masz mnie szybko i niepostrzeżenie wynieść na pole, a i musimy iść jednym tempem, by nas nie złapano.
- Zrozumiano szefie! - Odezwał się Edward.
- A! I jeszcze Miles jak zobaczysz nas, że idziemy korytarzem masz za nami iść i otworzyć auto.
- Tak jest szefie! - Uśmiechnął się szeroko.
- Dziewczyny. Macie szybko zapieprzać do wyjścia. Kapisz? - Zapytałam.
- Yhy kapisz. - Odpowiedziały lekko poddenerwowane.
Wszyscy rozeszli się na swoje stanowiska i zaczęliśmy podążać planem. Przebiegliśmy niepostrzeżenie korytarzem i wybiegliśmy na pole. Miles szybko podążył za nami i wbiegł do auta, po czym je odpalił. Weszliśmy do auta i czekaliśmy na
dziewczyny. Nie musieliśmy na nie długo czekać. Bonnie siadła na ostatnim wolnym miejscu, więc Meq usiadła jej na kolanach.
Wyjechaliśmy z terenu szpitala. Wszyscy wzięli głęboki oddech mówiący "Uff.. udało się". Zaczęli rozmowę:
- Udało się! - Powiedział Miles.
- Jakby się miało nie udać, skoro to był plan Maxim. - Powiedział Edward.
- To nic wielkiego. - Uśmiechnęłam się.
W aucie zapanowała miła i spokojna atmosfera. W końcu w ciszy odezwała się Meq:
- Bonnie? - Odwróciła głowę do tyłu.
- Tak? - Uśmiechnęła się.
- Nie jestem... za ciężka? - Zawstydziła się.
- Chyba żartujesz sobie. Jesteś leciutka jak piórko. - Wciąż się uśmiechała.
- No to gdzie jedziemy? - Powiedział Miles.
- Nie możemy jak na razie wrócić do uniwerka. - Powiedziałam drapiąc się po karku.
- Może pojedziemy na wakacje? - Zaproponował Edzio.
- Na wybrzeżu mamy duży dom. Alexs? Może byśmy tam pojechali? - Zapytała Bonnie.
-Rodzice są u siebie w domu więc czemu, by nie.
- A więc w którą stronę? - Zapytali Miles i Edward równocześnie.
- Poprowadzę cię jak GPS. - Zaśmiała się Bonnie.
Zaczęliśmy jechać zgodnie z wskazówkami Bonnie i Alexsa...

Edward?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz