środa, 12 lipca 2017

Od Veronici C.D. Caroline

Eisbahn ślicznie galopowała już trzecie kółko. Wykonałam półparadę, bo poczułam jak klacz przyśpiesza do szybszego galopu. Pogłaskałam ją po szyi i zrobiłam półwoltę. Eisbahn była mocniejsza na prawą stronę co wyjaśniałoby moją zmianę kierunku podczas figury. Następnie przekonałam Siwą do chodów bocznych. Caroline także zwolniła do stępa wraz ze swoim dzikim rumakiem. Buntował się przed ćwiczeniami, więc po prostu jechała za mną serpentyną. Byłam bardzo zadowolona z dzisiejszego treningu. Nika... nie chwal dnia przed zachodem słońca. Uspokoiłam umysł. Wyrzuciłam z niego wszystkie myśli i skupiłam się na klaczy. Wyczuwałam każde, nawet najmniejsze poruszenie jej łopatek. Klacz rytmicznie poruszała pyskiem - przód, tył, przód, tył. Zrównałam się z jej tempem. Starałam się aby nie czuła tak bardzo wędzidła w pyszczku. Nie uwielbiałam jazdy z wędzidłem, ale Eis inaczej nie rozumiała sygnałów. Popędziłam ją do kłusa. Starałam się usiedzieć w siodle. Kłus ćwiczebny to mój największy wróg. W tym momencie, hala wydała się większa niż zwykle. Jęknęłam gdy poczułam jak tracę równowagę. Chwyciłam się siodła. Okej. Koniec tego dobrego.
-Poskaczemy? - zawołałam do Caroline, obracając się w siodle.
Dziewczyna skinęła głową. Zajechałam z Siwą na środek hali, po czym jednym zdecydowanym ruchem przerzuciłam nogę nad jej zadem i zsiadłam. Eisbahn parsknęła. Wypięła dumnie pierś i spojrzała na Mistrala z wyższością.
-Nie udawaj żeś taka ważna, sis - szturchnęłam ją w łopatkę.
Klacz odwróciła łeb w moim kierunku. Spojrzała na mnie jakby mówiła "Sama decyduje o tym jaka jestem i kim jestem". Parsknęłam śmiechem. Caroline także zsiadła ze swojego rumaka. Zawiązałam wodze Eis na ogłowiu i puściłam ją. Ta, pewnym krokiem podeszła do swojego nowego znajomego i uważnie go obwąchała. Popatrzyłam na nowo poznaną dziewczynę. Patrzyła na oba wierzchowce, nie kryjąc uśmiechu.
-Ustawmy stacjonatę, szereg i kopertę. Niezbyt wysokie - zaproponowałam.
Zielonowłosa skinęła głową, a następnie poszła po czerwono-biały drąg. Ja tymczasem zajęłam się odmierzaniem fouli pomiędzy stojakami. Oba konie powinny zmieścić się w czasie. Kiedy ustawiłyśmy cały tor przeszkód, podeszłam do Eis i sprawnie odpięłam popręg. Następnie zdjęłam jej siodło i ogłowie. Caroline przyglądała się temu ze zdumieniem.
-Co robisz? - zapytała.
-Musimy mieć równe szanse - uśmiechnęłam się przebiegle - Wyzywam cię na pojedynek skokowy pomiędzy mną i tobą... - starałam się wypatrzeć reakcję towarzyski - Mistralem i Eisbahn.
-A ja sugeruję zamianę końmi, jako regułę pojedynku - odwzajemniła uśmiech.
Przebiegła bestia. Jednak... może przyda mi się taka zmiana. No i... Eis nie skacze najlepiej. Przecież to Lipican. Już wiele razy próbowano i jak do tej pory, tylko mi się to udawało. Wszyscy inni okazywali się do kitu.
-Nie ma sprawy - wzruszyłam ramionami.
Dziewczyna zawahała się, ale szybko otrząsnęła się i podeszła do Eisbahn. Ja wyszukałam Mistrala i pogłaskałam go po szyi. Koń wydawał się spiety, więc zrobiłam mu masaż szyi, jak mnie nauczono. Po tym zabiegu, rumak stał się spokojniejszy, i nawet zgiął tylne kopyto. Usatysfakcjonowana jego reakcją, powoli wsiadłam na jego grzbiet. Usadowiłam się wygodnie. Pogłaskałam go tym razem po zadzie.
-Zobaczysz - wyszeptałam - Zmieciemy ich razem z tym piachem który pokrywa halę.
Mistral zarżał zachęcająco. Razem z Caroline postanowiłyśmy, że najpierw przejedziemy trzema chodami, by zaznajomić się z rumakami. Mistral pięknie galopował. Teraz rozumiem czemu zielonowłosa nie zakłada mu siodła. Skupiłam się na jeździe. Zaproponowałam, że ja i Mist, pojedziemy jako pierwsi. Wykonałam woltę w galopie i najechałam na kopertę, która była pierwszą przeszkodą naszego toru. Poszło gładko. Przy stacjonacie źle wymierzyłam kroki i koń zachwiał się przy lądowaniu, ale nie usłyszałam by drąg spadał. Szereg. I tak już sobie dobrze radzimy. Nie może chyba pójść gorzej niż przy poprzedniej przeszkodzie. Dałam rumakowi sygnał do skoku. Pokonał pierwszą część szeregu. Raz, dwa, trzy... HOP! Konik pokonał ostatnią przeszkodę... bez żadnych przeszkód. Byłam bardzo szczęśliwa. Caroline pogratulowała mi przejazdu. Zwolniłam Mistrala do stępa. Odchyliłam się do tyłu, by położyć się na jego zadzie. Ciepło bijące od konia, było niemal kojące. Na moment zamknęłam oczy, po czym je otworzyłam aby obejrzeć przejazd mojej kochanej Eisbahn, pod dowództwem zielonowłosej. Szczerze trzymałam kciuki za to by poszło im lepiej ode mnie i rumaka Caroline. Wreszcie zaczęli.

Caroline?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz