środa, 26 lipca 2017

Od Charlotte do Nialla

Szybko znalazłam stronę kina, do którego mieliśmy zamiar jechać, a kiedy mój wzrok napotkał tytuł nowego filmu Marvela, podskoczyłam niczym zbyt rozentuzjazmowane dziecko.
- Spider-man! - pisnęłam radośnie, co najwyraźniej zaskoczyło Nialla, bo jasnowłosy spojrzał się na mnie wzrokiem typu "boże-z-kim-ja-się-związałem". Nie dziwiłam mu się, bo kiedy chodziło o produkcje związane z Avengersami to byłam niemal psychofanką. Mocny nacisk na "niemal".
- Zdążymy? - pochylił się nade mną, spoglądając przez moje ramię na ekran komórki.
Pokiwałam szybko głową.
- W takim razie nie mam nic przeciwko - cmoknął mnie szybko w policzek, podnosząc się do pozycji siedzącej, a ja natychmiast poderwałam się z łóżka, gotowa do drogi, co nie obyło się bez komentarza Nialla. - To chyba twoje najszybsze wyszykowanie się.
Prychnęłam cicho, przewracając oczami.
- W kinie jest ciemno, nikt mi się nie będzie przyglądał - schowałam smartfona do kieszeni jeansów i ruszyłam w stronę drzwi. - No chodź.
Blondyn pogderał coś jeszcze pod nosem, skarżąc się na żeński gatunek, aż w końcu mogliśmy wyjść z jego rodzinnego domu. Musiałam przyznać, że poczułam małe ukłucie zazdrości, widząc Nialla z kochającą rodziną. Biologiczną rodziną. Co prawda mogłam liczyć na wsparcie państwa Reynoldsów i mojego przyrodniego brata, ale fakt faktem, że nigdy nie zastąpią mi prawdziwych rodziców i rodzeństwa.
- Cholera, ale zimno - potarłam ramiona, które przez kontakt z chłodnym powietrzem szybko zmarzły.
Usłyszałam ciche, może trochę zirytowane westchnięcie Nialla, a kiedy obróciłam głowę, by na niego spojrzeć, chłopak już podawał mi swoją bluzę, którą zgarnął z tylnego siedzenia.
- Dzięki - założyłam ciepłe ubranie, po czym cmoknęłam chłopaka w policzek.
- Skoro już wiemy, że nie dostaniesz hipotermii, jedziemy - mrugnął do mnie, a kiedy włączył radio, skupiając się na drodze, ja zabrałam się za pisanie smsa do Matthew.
Film był świetny, delikatnie mówiąc. Postać Spider-mana grana przez Toma Hollanda była chyba najlepszą spośród wyreżyserowanych bohaterów pozostałych filmów o człowieku-pająku. Niemal cały seans paplałam cicho Niallowi o komiksowej wersji Petera Parkera i ciekawostkach z nim związanych. W pewnym momencie zauważyłam mocno zaciśniętą szczękę Nialla i jedną z jego rąk nerwowo podrygującą na podłokietniku kinowego fotela. Nie no, żartuję. Od dłuższej chwili nie dawał mi popcornu. Niezbyt zadowolona mina Horana zniknęła dopiero, kiedy znowu zaparkowaliśmy przed jego rodzinnym domem. Chłopak szybko wyszedł z samochodu, trzaskając za sobą drzwiami, a nim ja - oszołomiona przed dłuższą chwilę jego zachowaniem - zdążyłam wysiąść, Niall otworzył drzwiczki od mojej strony. Jedną rękę wsunął pod moje złączone nogi, a drugą położył pod moimi plecami i ku mojemu zaskoczeniu, zaniósł mnie do przygotowanego dla nas pokoju.
- Co do... - nie pozwolił mi dokończyć, łącząc nasze usta pospiesznym pocałunkiem. Oparłam plecy o ścianę, by zapewnić sobie jakąkolwiek stabilizację, bo gwałtowność ruchów blondyna prawie doprowadziła do upadku na podłogę. Irlandczyk wsunął na moment swoje dłonie pod moją bluzę, a widząc, że nie stawiam oporu, pomógł mi ją zdjąć. Przeszło mi przez myśl, żeby go mocno trzepnąć, ale nie mogłam bronić się przed seksem bez końca. Tak naprawdę częsta niepewność Nialla w tej kwestii zaczynała działać mi na nerwy.
Równie szybko pozbyliśmy się nie tylko reszty moich ubrań, ale i ciuchów Horana.
~~*~~
- Charlie? - otworzyłam niechętnie zaspane oczy, słysząc cichy głos tuż przy swoim uchu.
- Czego? - burknęłam niezbyt grzecznie, niezadowolona z faktu, że mnie budzi. Co jak co, ale spać lubiłam.
- W porządku? - słysząc lekką obawę w jego głosie, przewróciłam się na drugi bok, by móc spojrzeć mu w oczy.
- Co "w porządku"? - naprawdę nie miałam pojęcia o co mu chodzi. 
- Po dzisiejszej nocy. Byłem trochę zdenerwowany i...
W tamtym momencie parsknęłam śmiechem, szybko cichnąc. Państwo Horan wrócili pewnie dosyć późno, a ostatnim czego chciałam było budzenie ich.
- Byłeś zazdrosny o Petera Parkera. Postać fikcyjną - przewróciłam oczami, dźgając go palcem w klatkę piersiową. 
- O aktora - poprawił mnie szybko.
- O, to akurat nie było bezpodstawne. Tom Holland jest uroczy - z cichą satysfakcją obserwowałam zaciskającą się znowu szczękę Nialla. - Głuptasie, to, że uważam go za osobę atrakcyjną, nie znaczy, że zaraz polecę do miejsca gdzie jest i się na niego rzucę. Ty również jesteś przystojny, ale posiadasz ten bonus, który skutecznie dyskwalifikuje innych. 
- Hm?
- Kocham cię. Nawet jeśli jesteś taki strasznie tępy i to do ciebie nie dociera - cmoknęłam go szybko, czując jak się uśmiecha. - A teraz rusz tyłek i przynieś mi golf. Narobiłeś mi tyle malinek, że będę musiała się w nim grzać przez najbliższe kilka dni!
Odpowiedział mi cichy śmiech Nialla, a po szybkim wciśnięciu się w dresy, chłopak przyniósł mi mój czarny golf z krótkim rękawkiem. Zabranie go ze sobą było jednak dobrą decyzją.
- Wzięłam tylko jeden, idziemy na zakupy i fundujesz mi co najmniej dwa nowe - uśmiechnęłam się słodko i pognałam do łazienki, nim Horan zdążył trafić we mnie poduszką.

Niall?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz