piątek, 21 lipca 2017

Od Maxim CD. Oliego

Był nade mną, a ja trzymałam swoją rękę na jego kroczu. Oderwałam jego głowę od swojej szyi i namiętnie pocałowałam. Jednym, szybkim ruchem przewaliłam go na plecy i tym razem ja byłam u góry. Zdziwiony zarumienił się trochę, a ja kontynuowałam mój niecny, zły plan. Nie byłam pijana, lecz byłam totalnie trzeźwa. Mam bardzo, ale to BARDZO mocną głowę do alkoholu, więc phi! Parę szotów nic mi nie zrobiło. Co do sprawy w której się znajdowałam. Zgięłam głowę w kierunku jego klatki piersiowej i zaczęłam mu robić malinki. Tak dla zabawy. Po danej czynności skierowałam usta do lewego sutka i zaczęłam go ssać i delikatnie podgryzać. Spojrzałam na czerwoną twarz chłopaka. Najwidoczniej był co nieco podniecony. Poczułam iż jego Kolega się podnosi. Heh.. to było całkiem zabawne, w sensie wpatrywanie się w jego czerwoną buźkę, uroczą buźkę. W sumie, teraz nie dziwie się Edwardowi, ale on był pijany jak cholera, a ja jestem trzeźwa. Oderwałam usta od lewego sutka i skierowałem głowę do prawego, by tamtego także popieścić. Chwile bawiłam się jego sutkiem, po czym skierowałam swoja twarz bliżej jego. Rozpoczęłam namiętny pocałunek, a chłopak go odwzajemnił, dołączając do niego język. Chwycił mnie za tyłek i zacisnął na nim swoje ręce. Oderwałam
swoje usta od jego ust, które płonęły pożądaniem. Wyprostowałam się do siadu, po czym poprawiłam się, siadając idealnie na jego kroczu. Zaczęłam poruszać tyłkiem rytmicznie w przód i w tył, a chłopak był coraz bardziej podniecony, jego twarz była
rozpalona do czerwoności, a jego przyjaciel się podnosił, znaczy podniósł się jakiś czas temu. Oblizałam wargi i przygryzłam tą dolną. Nadal poruszałam tyłkiem na jego kroczu, wciąż patrząc na jego reakcje. Oli chciał więcej, ale wtedy wdrążyłam do działania mój niecny plan. Tak szczerze, kiedy indziej z nim się bym bzyknęła, ale nie dziś, bo nie za bardzo mam "ochotę". Wstałam z niego, a ten ułożył się na łóżku,
gotowy ściągać rozpięte wcześniej spodnie. Ja natomiast chwyciłam sukienkę w którą wskoczyłam z prędkością światła i po chwili niezręcznej ciszy otwarłam usta, mówiąc do niego:
- Oj kochaniutki. Myślałeś, że jestem AŻ TAK ŁATWA? - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Co? - Wyszeptał sam do siebie.
- Cóż powiem ci jedno. Dzięki za tą FAJNĄ zabawę, ale nici z seksu. - Puściłam mu oczko i wystawiłam język.
- Hy? - Otwarł szerzej oczy.
- Nie zdradzę mojego chłopaka, zwłaszcza na trzeźwo. - Ziewnęłam.
- ... - Milczał.
- Mam za mocną głowę, na tak słaby alkohol. - Uśmiechnęłam się ponownie.
- Emm... - Nie wiedział co powiedzieć.
- No to co? Do jutra kochaniutki~
Zabrałam ze sobą moje rzeczy i przed samym wyjściem, puściłam mu całusa w powietrzu. Wyszłam z jego pokoju, zamykając przy tym cicho drzwi. Ha ha! Nie wieże, że myślał, że jestem taka łatwa! Może kiedy indziej się powtórzy taka sytuacja, ale jak na razie chce się porządnie wyspać i wstać rano na trening z Diakonem. Podeszłam powoli do schodów, które powoli pokonałam. Na samym ich szczycie rozciągnęłam się i poszłam szybszym krokiem do mojego pokoju. Przeszukałam torebkę i w końcu znalazłam klucz.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam z siebie czarną sukienkę i poszłam w bieliźnie do łazienki. Podeszłam do dużego lustra nad umywalką i obejrzałam szyję. Znalazłam na niej tylko jedną dużą malinkę. Jeżeli Edward ją zauważy, bez czekania mu opowiem co się stało. Pęknie ze śmiechu... albo się wkurzy... Dobra znam jeden dobry sposób zniwelowania tej malinki, chodź trochę. Wyciągnęłam z szafeczki nocnej krem z aloesem i położyłam na umywalkę. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Umyłam się
szybko i ubrałam górę piżamy i świeże majtki. Podeszłam ponownie do lustra, nałożyłam trochę kremu na rękę i wtarłam go w malinkę na szyi. Rano jeszcze raz i popołudniu i malinka się wchłonie szybciutko. Zgasiłam światło w łazience, po czym rzuciłam się na łóżeczko. Ciapek, mój kochany pies wskoczył na łóżko, kładąc się obok mnie. Szybko zasnęłam zmęczona tańcem. Wstałam o 7:18 przebrałam się szybko i zbiegłam po schodach na dół. Wyszłam z akademii i poszłam skocznym krokiem do stajni. Weszłam do boksu Diakona i mocno go przytuliłam, po czym zabrałam się za szczotkowanie. Po wykonanej czynności osiodłałam konia
i ogółem go oporządziłam i wybrałam się na chale poćwiczyć skoki i ujeżdżanie. Wjechałam na pustą halę i zaczęłam rozkładać sprzęt. Ku memu zdziwieniu na halę wjechał Oli na swym koniu...

Oli? 
O ja szatan zły!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz