wtorek, 11 lipca 2017

Od Alex'sa Do Meq

Wczesnym rankiem, bo około piątej nad ranem wstałem, postanowiłem pójść pobiegać. Przebrałem się w krótkie czarne spodnie, i biały podkoszulek i czarną bluzę. Wyszedłem z pokoju, po czym go zamknąłem na klucz.pobiegłem do pokoju Bonnie i zabrałem psy by one także się przewietrzyły. Podlazłem do łóżka śpiącej, rozczochranej Bonnie, pogłaskałem ją po czuprynie mówiąc:
- Zabieram psy na spacer. Sysys?
- Yhy, jasne. Dzięki~. - Powiedziała zasypiając ponownie.
- Dobranoc. Kocham cie siostrzyczko.
Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z pokoju zabierając ze sobą Demona i Diego. Psy szczęśliwe że mnie widzą chodziły blisko przy nodze, tak bez smyczy. Kochane są... Zbiegłem po schodach i otwarłem psą drzwi na pole. Wyszły i poczekały na mnie. Rozciągnąłem się przy drzewie koło schodów do uniwersytetu, po czym zacząłem biec. Wybiegłem za bramę wjazdową i skierowałem się w stronę pobliskiego lasku. Rano o dziwo było bardzo słonecznie i na niebie było widać tylko parę chmurek. Psy przeganiały się i pchałyię pod nogi, no tak raz na jakiś czas. Dobiegłem do lasku w którym był przyjemny cień, którego w tamtym momencie tak bardzo pragnąłem ja i psy. Zwierzaki tylko gdy zauważyły rzekę od razu pobiegły w jej stronę, by schłodzić zadyszane jęzory. Poczekałem aż kochane psy zaczerpnęły wody, po czym pobiegłem w dalszą drogę. Okrążyłem lasek biegnąc w wysokiej, zielonej trawie. Widząc zmęczenie psów postanowiłem wrócić do akademii. Prześcigałem się z Diego i Demonem, choć było ciężko. Dobiegłem do akademii bez zadyszki, kucnąłem przy drzwiach by zawiązać sznurówki a psy podbiegły uradowane do mnie i nachyliły głowy bym je pogłaskał. Pogłaskałem oba psy, a te szczęśliwe machały ogonkami. Usłyszałem że ktoś otwarł drzwi akademii.
Nie zdążyłem podnieść głowy za szybko i poczułem czyjąś rękę na moich włosach. Ta ręka zaczęła mnie czochrać i głaskać. Byłem zdezorientowany. Nie miałem pojęcia kto to, aż ta osoba ukucnęła przede mną i uśmiechnęła się szeroko. Była to Maxim. Wstałem, po czym się wyprostowałem i popatrzyłem na nią z uśmiechem. Ta odwzajemniła uśmiech i się przytuliła. W zastraszająco szybkim tempie zacząłem się czerwienić. Ona podniosła na mnie swój wzrok mówiąc:
- Zaraz! Czy ty się rumienisz??
- Nie! Ja.. ja wcale się... nie rumienię! - Protestowałem.
- Jesteś uroczy. - Wbiła we mnie oczęta.
- Nie... - Jeszcze bardziej się czerwieniłem.
- Oj nie bądź taki nieśmiały~.
- Maxim... Czego chcesz? Podokuczać mi?
- Schyl się~.
- Ehhh... co?
Schyliłem głowę a ta mnie pocałowała w policzek. Zaraz! CO??? Coś jest na rzeczy...:
- Ty zła!
Chwyciłem ją w tali i wniosłem do środka akademii. Po drodze zauważyłem także Meq więc ją też zabrałem, po czym powędrowałem do kuchni. Postawiłem obie kobiety na podłodze:
- Maxim chciałaś się tutaj dostać, co nie?
- He he he o ja zła... - Zrobiła chytrą minę.
- Co ja tu robię... - Rozglądała się.
- Chcecie kawę? Herbatę?? - Zapytała Maxim.
- Ja chcę kawę. - Rzekłem ja.
- Ja w sumie mogę też wypić. - Usiadła na krześle. Zaczekaliśmy aż Maxim zrobi nam napoje. Przyniosła nam je i zaczęła rozmawiać o czymś z Meq. Chciałem porozmawiać z Meq o Bonnie. Tak się dowiedzieć parę rzeczy co ona myśli o niej, lub po prostu powiedzieć jej co Bonnie lubi albo coś w tym stylu. Może zaproszę ja na przejażdżkę, albo na...? Nie wiem, coś wymyślę... Chciałbym także z nią porozmawiać o dziwnym zachowaniu Maxim... Martwi mnie to.

Meq?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz