czwartek, 27 lipca 2017

Od Victora CD Kate

Czemu akurat mnie sobie, ta kobieta, obrała na cel i dała ambitne zadanie szukania Kate po pokojach? Następnym razem chyba odmówię.
Kate zamknęła drzwi po tym jak przekroczyłem próg jej pokoju.
- Czytasz?- spytałem stając nad stolikiem i sporą stertą książek, moje pytanie raczej nie wymagało jakiejkolwiek odpowiedzi
Odpowiedź i tak była twierdząca. Dziewczyna zniknęła w łazience, zapewne po to aby poprawić koszulkę. I tym razem moje podejrzenia się sprawdziły.

Koło, palącego się, dosyć sporego ogniska z którego pomarańczowe płomienie paliły na popiół drewno stały grupki osób. Usiadłem na jednej z drewnianych ław oddalonych trochę od ogniska. Wbrew pozorom byłem zmęczony i nie za bardzo miałem ochotę na siedzenie tutaj za długo. Byłem ciekaw jak to po prostu będzie wyglądało, a jednocześnie mogłem zobaczyć innych uczniów. Zacząłem wpatrywać się w tańczący na wietrze płomień gdy obok mnie zasiadła Kate. Posłałem jej delikatny uśmiech, który odwzajemniła.

*Następnego dnia*

Kolejny dzień i kolejny trening. W sumie to plan wyglądał tak samo. Tak naprawdę musiałem to wytrzymać jeszcze miesiąc, a potem wrócę na trochę do normalności i normalnego spędzania wakacji. Z tego co mi było wiadomo to dzisiaj, zamiast typowego treningu, każda z grup wyjeżdżała na niedługą przejażdżkę w teren.
Nie spiesząc się, udałem się do stajni. Connor parsknął radośnie na mój widok.
- Co tam Rudzielcu?- pogładziłem jego kasztanowatą sierść na szyi, a on postanowił potrzeć pyskiem o moje ramię- Widzę, że komuś się na czułości zebrało- zaśmiałem się i zacząłem czyścić jego sierść przed jazdą
Tego typu wycieczka w teren na pewno była przydatna, bo pomogło mi to chociaż trochę zorientować się w terenie. Po niedługiej przejażdżce większość uczniów udała się do stajni, ja również. Zsiadłam z ogiera, który nawet nie pozwolił mi wylądować stopami na ziemi, a już wyrwał do przodu jak oparzony, a ja wylądowałem na tyłku. Czy on musi robić takie rzeczy już na samym początku naszego pobytu tutaj? Oczywiście to było najmniejsze zmartwienie, bo kasztan po drodze spłoszył innego konia w skutek czego siedząca na jego grzbiecie dziewczyna spadła na ziemię. Connor zatrzymał się kawałem dalej, a rumak dziewczyny pokłusował dalej. Podbiegłem do swojego konia i chwyciłem wodze, które luźno zwisały. Dziewczyna podniosła się z ziemi z lekkim grymasem na twarzy. Rozejrzałem się za jej wierzchowcem. Kawałek dalej, na zielonej trawce, która rosła dookoła parkuru pasł się jej siwek. Wraz z Connorem podszedłem do niego i również chwyciłem za skórzane paski. Podszedłem do brunetki i wręczyłem jej wodze konia.
- Naprawdę przepraszam. Nie wiem co w niego wstąpiło- spojrzałem na dziewczynę, która pogładziła pysk rumaka, a potem przeniosła swoje spojrzenie szarych oczu na mnie
- Nic się nie stało, z tego co widziałam nie ja jedna wylądowałam na tyłku przez niego- lekko się uśmiechnęła
Connor wyciągnął swoją szyję w stronę konia stojącego naprzeciwko niego. Widać chciał poznać kogoś nowego. A no tak - przede mną też stała dziewczyna.
- Victor- przedstawiłem się, wyciągając w jej stronę rękę
- Phoebe- uścisnęłam dłoń, a delikatny uśmiech nie schodził jej z twarzy
- Widzę tu coraz więcej ludzi w wakacje.
- Pzyjechałam niedawno. Nie robi mi to większej różnicy, ważne, że codziennie mogę siedzieć w siodle- rozpromieniła się jeszcze bardziej na te słowa
- Zgadzam się. To będziemy tu tak stać czy może wrócimy do stajni?- spytałem
- W sumie nie chciałam tam wracać. Teren nie był wymagający ani długi, chciałam go przedłużyć- odparła i jedną nogę włożyła w strzemię, a drugą odbiła się od ziemi i zwinnie wsiadła na ogiera- Masz ochotę też pojechać? Jak się zgubię to przynajmniej nie będę sama- zaśmiała się
Czemu nie? Wsiadłem na grzbiet kasztana i ruszyłem stępem za brunetką i jej koniem.
- Gdzie my tak właściwie jedziemy?- spytałem i popędzając Connora, zrównałem się z nowym towarzystwem
- Słyszałam, że niedaleko jest niewielkie jezioro. Od czegos trzeba zacząć- wzruszyła ramionami i akurat wjechaliśmy na piaszczystą drogę, opuszczając znane nam tereny akademii. Connor szedł równym i spokojnym krokiem obok nowego towarzysza.

Phoebe?
Wybacz za jakość, ale miałam sporą przerwę i wybiłam się z rytmu :v Potem się rozkręcę ♥️

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz