wtorek, 20 czerwca 2017

Od Marie CD James'a

Mimo, iż nie znam przyjaciół mojego ukochanego jakoś długo, to lubię ich bardzo. Zawsze jest wesoło, nie sposób się z nimi nie nudzić. Ostatni raz, gdy z nimi piłam skończył się wyrzucaniem krzesła z pierwszego piętra do basenu,a także interwencją policji na naszej 'małej' domówce, ale przyznam, że było śmiesznie. Usiadłam na kocu pomiędzy Zayn'em, a James'em. Na środku koca leżała dopiero co otwarta paczka chipsów i głośnik, z którego leciała muzyka. Lewis zaczął wyjmować z naszej magicznej reklamówki puszki i po kolei podawać nam.
- Kurde, nie pomyślałem czym będziemy tą wódę popijać. - podrapał się po głowie wyciągając flaszkę z szeleszczącego worka i stawiając ją na ławce.
- Jak to czym? Piwem! - stwierdził Zayn otwierając puszkę i o mało nie oblewając siebie i mnie przy okazji.
- Ty chyba masz jobla. - odparłam otwierając swoje piwo. - Przecież jak pomieszasz to z wódką to ogromny bełt gwarantowany.
- A zakład, że nie? - Malik nie dawał za wygraną. Jak ja lubię drażnić tego debila.
- Ty się lepiej skarbie z nim o nic nie zakładaj. - powiedział James przy okazji zarzucając swoją lewą ręke na moje barki i objął mnie. Zbliżyliśmy swoje twarze.
- Fuuuj! Tylko mi się tu nie liżcie glonojady. - Zayn zmarszczył nos w geście obrzydzenia.
- Tak? To patrz na to. - chwyciłam za podbródek James'a i dosłownie wepchnęłam mu język do usta. Po chwili chłopak sam dołączył się do mnie chwytając w dłonie moją buźkę i namiętnie zaczął wykonywać ruchy swoimi wargami i językiem.
- Jesteście obleśni. - Malik skrzywił się.
- Zazdrosny jesteś. - dodał brunet odklejając się odemnie.
- Tak, tak, zawsze mówiłeś, że wszystkiego ci zazdroszczę.
- Nadal nie wiem, czym chcecie popić tą czystą. - do rozmowy włączył się Lewis, który już kończył pierwsze piwo.
- Wodą z jeziora. - Hailey wzięła łyk napoju.
- W sumie całkiem niedaleko stąd jest małe miasteczko, na pewno są tam jakieś sklepiki. - powiedział Draxel. - Kto się chce kopsnąć po popite?
- Ja mogę iść. - zgłosiłam się.
- Lepiej nie, jeśli pójdziesz z Jemuśiem to on na pewno zaciągnie cię w jakieś miejsce i zrobi złe rzeczy. - warknął Malik przesiadając się z tureckiego siadu do normalnego.
- Dlatego pójdę z Hailey. - wytknęłam język w stronę Loss'a. Ehh, on by inaczej wolał wykorzytsać ten języczek.
- Tylko się nie zgubcie! - krzyknął Lewis, gdy już oddalałyśmy się od plaży.
Ruszyłam wraz z moją towarzyszką leśną ścieżka, która z czasem stała się kamykową dróżką, a po kilku minutach drogi dało się dostrzec miasteczko. Samo szukanie sklepu zajęło nam trochę czasu, ale gdy już to zrobiłyśmy kupiłyśmy przy okazji plastikowe kubeczki i drugą wódkę. W sumie cała wyprawa zajęła nam koło czterdziestu pięciu minut. Gdy zbliżałyśmy się już do plaży, było troszkę ciemnawo, ale z daleka widac było płomień ogniska, dobiegały też głośne rozmowy i śmiechy. Na miejscu okazało się, że całe piwo zostało już spożyte. James i Lewis byli jeszcze dość trzeźwi, ale po Maliku było widać, że coś jest już nie tak.  Otworzyliśmy pierwszy mocniejszy alkohol i wypiliśmy go na pięciu w dość krótkim czasie. W połowię drugiej butelki wpadliśmy na genialny pomysł gry w butelkę na wyzwania.

Jemuś?
Króciutkie :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz