wtorek, 27 czerwca 2017

od Daniela cd Louis`a

Pocałowanie Louisa było czymś co wyskoczyło mi do głowy jak ten.. filip z konpki? Jak to się.. Jak penis gimnazjalisty kiedy jest pytany na lekcji.. Nagle. (analogizmy 10/10). Problem w tym że zwykle jak kogos całowałem to odawał pocałunek i.. Emm kończyło się na całowaniu czegoś więcej. A on zwiał. Nie umyłem zębów? W sumie na obiad był tuńczyk ale on też go jadł. Westchnąłem i wyjąłem szkic z kosza. Był ładny, bardzo nawet. Rozprostowałem go i przykleiłem do ściany. Pasował idealnie! Przyjrzawszy się szkicowi doszedłem do wniosku że jak serio mam jednak taki uśmiech to powinienem zaliczać wiecej ludzi.. A przynajmniej Takiego jednego bruneta z nawet ładnym tyłkiem. Westchnąłem i podniosłem ten obraz który mu najbardziej przypadł do gustu i zebrałem jego szkice. Powoli poszedłem pod jego pokój.
-Louis? Hej? Zrobiłem coś źle? Przepraszam? Louis?-Kucnąłem i starałem się spojrzeć pod drzwiami czy tam jest. Napotkałem plamę ciemności i  cichy płacz..
-Louis.. Przepraszam.. Nie .. Nie będę cię całować. Nie powinienem tego robić.Louis.. Proszę nie płącz... Lou.. -Starałem sie zrobić cokolwiek.. Nic nie pomagało. Wsunąłem jego szkice pod drzwiami i postawiłem obraz obok. Nagle pojawiła się obok mnie niania chłopaka.
-Danie-Warknęła tylko i trzepnęła mnie w twarz..
-Fair enough..
-Won! Nie zbliżaj się do niego ! -Warknęła i odpędziła mnie szybkim ruchem dłoni. Westchnąłem. Poddaj się to może coś to da.
-Przeproś go ode mnie.. Serio..
-Idź sobie!-Burknęła i stanęła pod drzwiami zła. Westchnąłem i poszedłem do siebie. Chłopak siedział mi w głowie od .. Od niedawna. Czemu się mnie bał? Czy byłem brzydki? Nie... Nie miły? Nie.. Może on jednak nie jest gejem? To mogło by wyjaśnic brak zainteresowania.. Westchnąłem ponownie i postanowiłem iść na jazdę, wiadomo Koń morderca Fria sama się nie zmęczy, trzeba zamordować mnie. Ubrałem się i udałem do stajni, Heeej pierwszy raz od dawna mój koń się z kims zgadza! Szkoda że tym kimś była kolorowo włosa dziewczyna..  Udało mi się wsiąść na kobyłę bez utraty któregoś kawałka ciała. Jazda jednak pozostawiła mnie obolałego. Fria postanowiła wpadać moimi nogami na wszytsko i starać się mnie pozbyć za wszelką cenę. Wylądowałem na ścianie i zrezygnowany odprowadziłem ją do boksu. Trener cały czas mówił mi o jakiejs komisji i o zagrożeniu mojego życia.
-Nie trzeba mówię panu, ona taka jest ale ona nie chce .. -Starałem się tłumaczyć idiotkę kiedy ta postanowiła spróbować zjeść mi ramię. Skończyłem na olbrzymim siniaku i guzie na barku. Miałem ochotę płakać, ten koń miał być moim ideałem a była.. Potworem. Czemu sobie z nia nie radziłem? Robiłem pewnie wszytsko źle.. Wróciłem do pokoju i usiadłem na łóżku. Chyba zaraz odwalę deszcz i zaczne płakać.. I zanim skończyłem o tym myśleć po moich policzkach spływały łzy. Super super super.. zdjałem spodnie i zrezygnowany patrzyłem na pełne siniaków i ran nogi. Super..
<Louis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz