niedziela, 18 czerwca 2017

Od Maxim C.D Edwarda

Grzecznie bez wątków schował sos i bitą śmietanę do lodówki. Pozbierał też naczynia, i wsadził je do zmywarki. Ja natomiast rozmyślałam nad
tym co się wydarzyło, no w sensie ten pocałunek. Przyznam że dawno się nie całowałam, a to była taka dość przyjemna zemsta. Oparłam się o ścianę i czekałam aż Edzio skończy, a gdy do tego doszło podszedł do mnie i zapytał:
- To gdzie teraz, Panienko?
Ja nie mogłam się powstrzymać i pacłam go palcem w nos. A ten posłał mi chytry uśmieszek i powiedział:
- Co chcesz się bić? -Zbliżył się do mnie.
- Może później. -Puściłam mu oczko.
- No to co dalej?
- Idziemy z powrotem do mnie i kończymy portrety a później... -Zaczęłam szukać słowa.
- Później co?
- Wynagrodzę ci męczenie się ze mną.
- O, jak mi wynagrodzisz te męki? -Delikatnie polizał swoje wargi.
- Nie tak jak myślisz. Z uwagi na ten upał możemy.. -Przerwał mi.
- Mów! -Zniecierpliwiony powiedział.
- Iść na basen jak chcesz.
- Bardzo chętnie, tylko że będziemy musieli wstąpić do mojego pokoju po jakieś bokserki.
- Dam ci jakieś moje. -Zaśmiałam się pod nosem.
- Zabawna jesteś. Ale nie zmieszczę się w twoje. -Wystawił mi język.
- Ok. No to zabieraj dupę w kroki.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Pewnym ruchem chwycił mnie w talii i położył na swoim lewym barku:
- Puść mnie! -Zaczęłam protestować.
- Nie wyrwiesz się. -Był pewny swego.
- Jesteś pewien?
Szarpnęłam się i zeskoczyłam z ramienia, by później upaść na ziemię. Siedziałam na przeciw niego nie wiedząc co ja zrobiłam. Podał mi rękę bym wstała, więc chwyciłam jego dłoń i powstałam z podłogi jak martwy z popiołu. Zaczęłam gadać od czapy:
- Nie pozwalaj sobie.
- Oj nie bądź taka.
- Pfff...
- No nie dąsaj się i chodź już.
Wróciliśmy do pokoju i usiedliśmy na kanapie. Kontynuowaliśmy szkicowanie aż nadeszła oczekiwana chwila. On odwrócił kartkę pierwszy i
zobaczyłam świetny szkic. Był on naprawdę przepiękny! Wyglądał jak prawdziwe zdjęcie. Potrafił on tak operować ołówkiem że moje oczy, włosy
usta wyglądały jak prawdziwe. Z zakłopotaniem odwróciłam kartkę a on miło się uśmiechnął i powiedział:
- Naprawdę ładnie szkicujesz.
- Kłamca. -Parsknęłam śmiechem.
- Nie kłamię. To na serio mi się podoba.
- Ty stworzyłeś żywe arcydzieło! To jest piękne. I moje przy twoim gaśnie.
- Miło mi to słyszeć ale... ale ja na przykład nie umiem zrobić tego.
Wskazał palcem na rumieniec na policzkach, który był rysowany na szybko. Odpowiedziałam:
- Heh... zabawny jesteś. Ale ty to zrobiłeś o niebo lepiej niż ja.
- Boże Maxim nie kłóć się ze mną i łaskawie przyjmij komplement.
- Dobrze pseplasam... -Schyliłam głowę.
- Jaka urocza. -Wyszeptał tak cicho że prawie tego nie usłyszałam.
- Emm..
W zastraszającym tempie zaczęłam się czerwienić, więc odwróciłam głowę i powiedziałam:
- No to co, teraz nagroda i na basen idziemy...

Edwardzie??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz