środa, 28 czerwca 2017

Od Emmy C.D. Eliota

Ach ten cudowny poranek, podczas którego cały mój organizm woła o... nie, nie kawę. O wodę! Kiedy tylko otworzyłam oczy, rozejrzałam się za tym cudownym płynem. Wyskoczyłam z łóżka i podbiegłam do biurka, złapałam prawie litrową butelkę i tak jak stałam, tak ją wypiłam. Dlaczego, tak miałam? Tylko mój organizm raczy wiedzieć. Spędziłam długie jak na mnie dziesięć minut ogarniając się, po czym ubrałam się i postanowiłam zejść na śniadanie. Jednak przy samych drzwiach przypomniałam sobie o Eliocie oraz przez to, o telefonie. Szybko się po niego wróciłam. Po czym wyszłam na korytarz i skierowałam się pod pokój chłopaka.
Dzień dobry!
Hej :) Wiesz gdzie kupię kocią karmę? Emi jest głodna a ja.. A ja nie mam nawet miseczki dla niej.. 
Bez pukania otworzyłam drzwi, chłopak odwrócił się zdziwiony.
- Jasne, że wiem, gdzie kupić. I miseczkę, też potrafię ładną wybrać - miałam wrażenie, że kąciki jego ust wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. Zza chłopaka wyłonił się mały kociak. - Jaka słodziutka!
Podeszłam do zwierzątka i wzięłam ją na ręce. Istotka od razu zaczęła mruczeć, kiedy podrapałam ją za uszkiem.
- Zna.. znalazłem ją wczoraj - odparł Eliot.
- No to kochana, na lepszego właściciela nie mogłaś trafić - powiedziałam uśmiechnięta do kotki. - Idziemy?
- Tak.
- Sorki mała, zostań tu - odłożyłam ją na łóżko, po czym wyszliśmy.
Droga do miasteczka nie zajęła nam długo i spędziłam ją głównie na mówieniu. Opowiadałam Eliotowi o moich marzeniach, których jak się okazało, jednak trochę mam. W końcu znaleźliśmy sklep zoologiczny, gdzie zaczęło się wielkie wybieranie rzeczy dla Emi.

~ * ~

- Emi na pewno będzie szczęśliwa, jak dostanie te wszystkie zabawki - w drodze powrotnej też dużo mówiłam... Tak, to ten dzień, kiedy mówię za dużo. - A ty na pewno będzie wspaniałym opiekunem dla niego. Zresztą ty lubisz koty, prawda? No to wreszcie będziesz miał swojego. Podobno fajnie mieć takiego zwierzaczka, ale ja nawet nigdy o wzięciu jakiegoś nie myślałam. Jestem zawsze dosyć zajęta Arimetris, więc obawiam się, że miałabym za mało czasu, aby odpowiednio się zaopiekować taką delikatną istotką...
Spojrzałam na niego. Szedł obok mnie, trzymając w jednej ręce torbę z zakupami. Nic nie mówił przez całą drogę ze sklepu. Kiedy robiliśmy zakupy nawet normalnie rozmawiał i widać było, że zależy mu, aby wybrać dobre rzeczy. To było takie... dziwne. Nigdy wcześniej jego milczenie mi nie przeszkadzało, ale tym razem czułam, jakby się z czymś gryzł. O czymś myślał, zerkał na mnie.
- Wakacje się zaczęły i nadal utrzymuje się ładna pogoda, to w sumie dobrze. Więcej dni do ćwiczenia z tą moją klaczką.... A tak poza tym, to się zastanawiałam czy na tydzień sobie nie wyjechać do domu, bo pewnie wszyscy się za mną stęsknili. Może ty też powinieneś odwiedzić wujostwo i na pewno twoja siostrzyczka się ucieszy, ponieważ musiała się za tobą stęsknić. Chciałabym ją w sumie poznać - byliśmy już praktycznie pod bramą akademii. - To musi być cudowna osóbka. Tak jak ty... - trochę zwolniłam kroku, ponieważ nie chciało mi się wracać do środka.
Wtedy, tak po prostu, poczułam ciepło zbliżające się do mojej dłoni. Chłopak przesunął palcem po mojej dłoni, a ja wyprostowałam palce, aby mógł delikatnie objąć moją dłoń. Bardzo ostrożnie, splątałam nasze palce. Spojrzałam na nasze dłonie, aby po chwili podnieść głowę i napotkać jego wzrok. Uśmiechnęłam się szeroko, czując jak zalewa mnie fala radości i ciepła. Przecież to taki banalny gest! A znaczył wszystko, dawał nadzieję, pozwalał na zaczerpnięcie powietrza, jakbym do tej chwili znajdowała się pod powierzchnią wody, a teraz się z niej wyłoniłam.

Eliot?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz