niedziela, 18 czerwca 2017

Od Emmy C.D. Eliota

Tak bardzo chciałam aby coś do mnie powiedział, chciałam go wziąć za rękę, przytulić, pogładzić chociaż po plecach, albo po ramieniu, chciałam aby poczuł moja wsparcie. Nie jest prosto wyrazić wsparcie komuś, kto nigdy nie bał się dotyku inaczej, jak właśnie przez kontakt fizyczny. Słowa są puste, możesz iść nie słyszeć, nie rozumieć, ale dłoń na twoim ramieniu dostarcza ciepła twojemu sercu, ciepła duszy.
Pokręcił głową. Co miałam zrobić? Chciałam coś zrobić. Zerknęłam na Lewisa, podszedł do szafki i oglądał jego leki.
- Eliot? - zapytałam cicho i spokojnie. Chłopak nadal siedział z twarzą schowaną w dłoniach. Nagle przed nim pojawił się Lewis.
- Eliot - delikatnie dotknął jego ramienia, a on od razu się wyprostował. - Spokojnie. Połóż się, prześpij, wrócimy jak się obudzisz, dobrze?
- Tak... - wymamrotał chłopak.
- Tylko to miałeś wziąć, tak? - to było niezwykłe, jak łagodnie Lewis potrafił mówić. Eliot pokiwał głową. - Połóż się.
Chłopak to zrobił, odwrócił się do nas plecami, obejmując się dłońmi. Delikatnie okryłam go kawałkiem koca, na którym nie leżał. Poczułam jak Lewis mnie obejmuje i wyprowadza z pokoju.
- Co to było? - zapytałam.
- Leki. Dokładnie psychotropy, one tak działają. Wiem, bo kiedy zacząłem mieć takie koszmary, że robiłem sobie krzywdę przez sen, dał mi je mój psychiatra.
- Ale wszystko będzie z nim dobrze? - nartwiłam się. Tak bardzo się martwiłam.
- Tak, spokojnie. Wyśpi się i znowu będzie tym samym Eliotem - odparł.
- Ja... ja muszę tam wrócić.
- To nie jest dobry pomysł.
- Ale ja muszę. Ja chcę - przecisnęłam się obok niego i wróciłam do pokoju Eliota. Spał tak spokojnie, jakby zapomniał o całym świcie i wszystkich wspomnieniach. Chciałam usiąść na skraju łóżka, ale zrezygnowałam. Usadowiłam się na fotelu i po prostu patrzyłam na niego. Nie chciałam aby obudził się sam i pomyślał, że uciekłam, bo to byłaby nieprawda. Spojrzałam na leżący na biurku telefon chłopaka, pewnie jego siostra się martwiła... Jednak nie mogłam do niej zadzwonić. Zrobi to on, jak się obudzi. Po jakimś czasie zaczęło mi się nudzić. Rozejrzałam się i zwinęłam z biurka czystą kartę oraz jakiś ołówek. Dlaczego nie miałabym skorzystać z mojego pobytu tutaj, kiedy śpi i nie wie, co robię. Zaczęłam więc go rysować, tak żeby móc zawsze na niego spojrzeć. Czy to już obsesja? Miałam nadzieję, że nie. Po prostu był ważny i chciałam być tak samo ważna dla niego.
- A może jesteś? - zapytałam siebie.
- Nie... on się mnie przede wszystkim boi.
- Właściwie to nie możesz być tego pewna.
- Skąd to niby wiesz?
- A skąd ty wiesz?
- No tak. Masz rację.
- Wiem.
Od kiedy ja rozmawiałam ze sobą? Nieważne. Po prostu starałam się nie myśleć, włączyłam cicho muzykę i rysowałam, czekając aż chłopak się obudzi.

Eliot?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz