- Wow! Gra na fortepianie chyba jest trudna... - na serio byłem pod wrażeniem.
- Z początku tak, ale po pewnym czasie wydaje się wręcz banalna. A przynajmniej tak było w moim przypadku.
- Najwyraźniej jesteś genialna - zaśmiałem się.
Obserwowałem, jak na twarz Gwen występuje rumieniec. Udałem, że tego nie zauważyłem. Po prostu wiedziałem, jakie to uczucie kiedy ktoś cię zawstydzi. Ale przecież to lubię najbardziej. Uśmiechnąłem się. Określenie geniusz bardzo mi się spodobało i postanowiłem częściej go używać. Tym bardziej, że idealnie pasowało do Gwendolyn, która - jak zdążyłem już zauważyć - była bystra i inteligentna. A czy nie takimi cechami charakteryzuje się osoba genialna? Przecież właśnie człowiek nadprzeciętnie inteligenty, sprytny i tym podobne może nosić miano geniusza.
- I myślę, że taki geniusz zechce, bym mu kiedyś pokazał, jak się gra na gitarze - zaproponowałem.
- A mógłbyś? - pokiwałem głową, jednocześnie potwierdzając. Jednym słowem moja odpowiedź brzmiała "tak". - Fajnie by było! - dziewczyna szeroko uniosła swoje wargi.
Nastała chwila ciszy. Tak na prawdę to milczenie mi nie przeszkadzało, bo zaliczało się do przyjaznych. Postanowiłem jednak przerwać tę ciszę. Zadałem więc pytanie, które od dłuższego czasu krążyło mi po tej cudnej łepetynie.
- A w zasadzie, jak masz na nazwisko?
- Airsbouth.
- Trochę dziwnie to razem brzmi - stwierdziłem. - Gwendolyn Airsbouth.
- Może i tak, a może i nie - wzruszyła ramionami. - A ty?
- Daquin. Nevra Daquin.
- Trochę dziewczęco - odgryzła się. I zraz potem wybuchnęła śmiechem, lecz prawie od razu się opanowała. - Przepraszam, nie chciałam cię urazić.
- Spoko, wiele ludzi podobnie reaguje.
Tak naprawdę to przywykłem, że ludzie się dziwią. Niby takie dźwięczne imię, wręcz dziewczęce, a tu chłopak je nosi. W sumie nie przeszkadzało mi to. Spojrzałem na Gwen, która aktualnie piła swoją czarną herbatę. Przyłożyłem kubek do ust i wziąłem kilka łyków.
- Masz jakieś plany na resztę majówki? - zagadnąłem.
[Gwen? Obiecuję poprawę]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz