-A ciebie co dopadło? Na pewno nie mój koń - powiedział i usiadł, a materac ugiął się pod jego ciężarem.
Pomyślałem chwilę nad odpowiedzią. Jednak w sumie to niemalże od początku wiedziałem co chciałem zrobić. A do tych rzeczy na pewno nie zaliczało się powiedzenie chłopakowi, którego praktycznie w ogóle nie znam o tym co się wydarzyło.
- Spadłem ze schodów - skłamałem.
Widziałem w oczach Daniela, że nie do końca mi wierzył. No ale cóż. To już jego sprawa.
- Coś nie byłbym pewny, że zrobiłeś sobie to wszystko dzięki schodom - powiedział przyglądając mi się uważnie.
- To wiedz, że jest to prawda - mruknąłem.
- Niezbyt chce mi się w to wierzyć - prychnął, a ja przewróciłem oczami na to.
- Wierz sobie w co chcesz. Nie mam już ochoty na rozmowę - powiedziałem jedynie i odwróciłem się plecami do chłopaka, a przodem do drzwi.
Mimo tego Daniel nie ruszył się z miejsca. Wtem zauważyłem, że ktoś wszedł do pomieszczenia. Po przyjrzeniu się tym osobom, rozpoznałem w nich moich przyjaciół. Quinlan, Zoey i Erika. Kierowali się w moją stronę. Jednak będąc kilka kroków ode mnie przystanęli i zgodnie spojrzeli na chłopaka, który siedział na mym łóżku.
- Kim jesteś i co tu robisz? Co chcesz? - i znowu u Quinn włączył się opiekuńczy tryb... W sumie to może być zabawne...
<Daniel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz