czwartek, 25 maja 2017

Od Andy'ego cd. Juliet

- Już ci mówiłem, że Miranda jest moją przyjaciółką. Traktuję ją prawie jak siostrę, nie mógłbym patrzeć na nią tak samo jak na ciebie. - Uśmiechnąłem się, przyciągając ją bliżej siebie.
Dziewczyna oparła dłonie na moich ramionach i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
- Ty jesteś wyjątkowa. - Przytuliłem ją, całując jej czoło.
- A-ale - zaczęła, jednak zaraz jej przerwałem.
- Tu nie ma żadnego ale. Kocham tylko ciebie, nikt więcej się dla mnie nie liczy. Wierzysz mi?
- Oczywiście, że ci wierzę, ale..
Znowu nie dałem jej dokończyć zdania, pochylając się nad nią i składając namiętny pocałunek na jej ustach. Ju od razu go odwzajemniła, kładąc dłonie na moich policzkach. Niechętnie przerwałem tą przyjemność, biorąc dziewczynę za rękę i kierując w stronę mojego pokoju.
- Szkoda, że nie chciałaś jej poznać, na pewno byście się polubiły - westchnąłem, siadając na łóżku i pociągając dziewczynę za sobą tak, że musiała położyć się na mnie.
- Moja zazdrośnica. - Uśmiechnąłem się szeroko.
- Nie jestem zazdrosna. - Wywróciła oczami. - Po prostu.. em.. nie lubię jak rozmawiasz z dziewczynami, które są ładne i też z tobą rozmawiają.
- To wcale nie jest zazdrość - zaśmiałem się, całując ją w czubek nosa. - Nie możesz być zazdrosna o każdą osobę, z którą rozmawiam. 
- Nie mam nic przeciwko, żebyś rozmawiał z Niallem, czy Łukiem - zaśmiała się. 
- Chodzi mi o płeć żeńską. - Wywróciłem oczami. - Zależy mi tylko na tobie i nic, ani nikt tego nie zmieni. 
- Przemyślę tą sprawę. - Uśmiechnęła się zadziornie.
Westchnąłem i zaraz potem podniosłem się z łóżka. Wyjąłem z szuflady paczkę Marlboro i podszedłem do drzwi balkonowych.
- Przestałbyś wreszcie palić - jęknęła Ju, przekręcając się na drugi bok. 
- Nie widzę takiej potrzeby, dopóki jeszcze mogę mówić, nie planuję tego rzucać.
- Ech.. z kim ja się zadaję?
- Też cię kocham. - Puściłem jej oczko, wychodząc na zewnątrz.
Odpaliłem jednego papierosa, silnie zaciągając się dymem. Ostatnimi czasy muszę przyznać, że paliłem bardzo mało, a było to spowodowane głównie brakiem czasu, jak i nieprzychylnym nastawieniem Juliet.
Szybko skończyłem palić i wyrzucając niedopałek do popielniczki, wróciłem do pokoju.
- Idziemy gdzieś? - spytałem.
- Robi się późno, nie mam ochoty ruszać się z łóżka - jęknęła, przeglądając coś na telefonie.
- Dopiero szósta, naprawdę chcesz tu zostać? Nie lepiej pojechać na miasto, do kina, coś zjeść, zrobić cokolwiek? 
- Nie. - Krótko i konkretnie. 
Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc zachowanie Ju. Była jak takie małe, obrażone dziecko, bo ktoś zabrał jej ulubioną zabawkę.
- Pójdziesz sama, czy mam cię znieść na dół? - spytałem, rozkładając ramiona. 
- Proszę cię, naprawdę nie możemy spędzić reszty tego dnia nic nie robiąc? 
- Niezbyt podoba mi się taka forma spędzania czasu. - Pokręciłem głową - Może w kinie grają coś ciekawego.
- Oj weź przestań, naprawdę nie chce mi się nigdzie iść - jęknęła, po czym rzuciła we mnie poduszką.
- Ej, ej, nie rozpoczynaj wojny!
W tym momencie kolejna poduszka poleciała z końca pokoju, trafiając mnie w głowę.
- Nigdzie nie idziemy! - zaśmiała się, szybko owijając swoje ciało kołdrą.
Westchnąłem, uśmiechając się pod nosem i podszedłem do łóżka, siadając obok niej.
- To w takim razie - szepnąłem, pochylając się nad nią - co będziemy robić?


Juliet?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz