poniedziałek, 22 maja 2017

Od Charlotte do Nialla

Przewróciłam oczami, co samo w sobie było wystarczającym komentarzem, jednak nie mogłam nie dodać jeszcze czegoś.
- Teraz będę skazana na golfy - burknęłam, jakby było to czymś złym, czymś co byłoby dla mnie katorgą. Prawda jest taka, że do golfów nie mam nic.
- Nie musisz ich nosić - poruszył zabawnie brwiami, a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć. Już chciałam coś dodać, ale ogarnęła mnie nagła fala senności, ziewnęłam. Wciąż byłam zmęczona po podróży. Najchętniej zakopałabym się w miękkiej kołdrze i nie wychodziła z wygodnego łóżka przez co najmniej tydzień.
- Spaaaaać - jęknęłam, wtulając się w koszulkę Nialla. Pachniała jakimś kwiatowym proszkiem do prania, całkiem ładnie.
Blondyn zaśmiał się cicho.
- Jest trochę po trzynastej, nie ma spania - zabrał mi koc, którym okryłam się dosłownie przed sekundą i bezczelnie sam się nim owinął. Od razu rzuciłam się by go odzyskać.
- Ejj, to nie fair - złapałam za jeden z rogów nakrycia i spróbowałam wyrwać je chłopakowi. To była najpodlejsza z możliwych kradzieży. - Kup sobie własny.
Niall uśmiechnął się, jakby moje szarpanie koca nie robiła na nim najmniejszego wrażenia i przyciągnął mnie do siebie, oplatając ramionami. Opatulił mnie też miękką narzutą.
- Nie pachniałby tak ładnie.
Parsknęłam.
- Czasami zastanawiam się, z której palmy żeś się urwał, Horan. I nadal nie wykminiłam  - zrezygnowana pokręciłam głową. Uwielbiałam poczucie humoru Irlandczyka, nawet jeśli od czasu do czasu go nie rozumiałam. Nic nie stało jednak na przeszkodzie, bym czasami mogła rzucić ku niemu jakiejś uwagi. Takie już uroki obcowania ze mną.
- Bananowej.
- Fuuuj - skomentowałam niemal w tej samej chwili, w której on się odezwał. Oberwało mi poduszką. Raz, a potem drugi. Zasłoniłam twarz rękoma by nie zostać uderzoną po raz trzeci. Spojrzałam na blondyna przed dziurę pomiędzy swoimi ramionami. - Przemoc budzi przemoc!
- Charlie... ale banany? Jak możesz - kolejny raz poruszył brwiami, ale tym razem zamiast się zaśmiać, trzepnęłam go w głowę.
Przez resztę dnia oglądaliśmy przeróżne filmy, które oczywiście wybierałam ja. Niall nie miał dostępu do pilota, bo obawiałam się, że skończymy buszując po ciemnych stronach Internetu. Oczywiście nie mogliśmy zapomnieć o Mamma Mii. Ten musical obejrzeliśmy na samym początku i nie było się bez śpiewu Nialla, który potem został stłumiony przez poduszkę. Nie mam pojęcia czemu znalazła się na jego twarzy, ale przynajmniej mogłam spokojnie oglądać film.
~~*~~
Kiedy następnego ranka w końcu zwlokłam się z łóżka, byłam spóźniona. To znaczy, przy odrobinie szczęścia uda mi się zjeść śniadanie i popędzić na lekcję, ale nigdy nie lubiłam się spieszyć i brak piętnastu zwykle dostępnych minut było dla mnie koszmarem. W łazience nie traciłam czasu na zbędne elementy, zajęłam się najpotrzebniejszymi czynnościami. Spędzanie większej ilości czasu na zewnątrz przyniosło pożądane skutki, bo nie byłam już blada jak śmierć. Wcisnęłam się szybko w sweter i dżinsy i z ledwo dopiętą torbą, pognałam na stołówkę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam Nialla siedzącego z Harry'm i Isabelle. Lubiłam Stylesa, był bardzo pozytywną osobą, o dziwo nie miałam problemów z rozmową z nim, przychodziło mi to naturalnie. Dziewczynę też lubiłam, widziałam w niej koleżankę.
Po nałożeniu sobie porcji jajecznicy, przysiadłam się do nich.
- Niall... mówiłam ci już jaki jesteś kochany? - zwróciłam się do blondyna, kiedy zauważyłam, że zapomniałam wziąć sobie kawy. 
Ten przewrócił oczami, ale zaraz potem jego twarz rozświetlił uśmiech. 
- Możliwe... ale chętnie usłyszę to drugi raz.
Uśmiechnęłam się słodko.
- Coś za coś. Skocz mi po coś do picia. Ładnie proszę.
Po salwie jęków rozpaczy, Niall ruszył tyłek z krzesła i skierował się ku stanowisku z napojami.
Następnie spojrzałam na Harry'ego i Isabelle. 
- Podacie mi jego torbę? - wskazałam na wiszący na oparciu przedmiot. Kiedy tylko spełniono moją prośbę, szybko odnalazłam zeszyt Horana i zajęłam się przepisywaniem zadania z matematyki.
- Oglądaliśmy wieczorem Mamma Mię i jakoś mi wypadło - wytłumaczyłam zaskoczonej parze.
- I jak wrażenia? - Isabelle spojrzała krótko na Stylesa, po czym zawiesiła spojrzenie na mnie.
Westchnęłam teatralnie.
- Koszmar. Chyba, że lubisz irlandzkie wersje Honey, honey.
Isabelle parsknęła śmiechem, a po krótkiej chwili dołączył do niej Harry. Wow, udało mi się powiedzieć coś zabawnego. Punkt do samooceny i uspołeczniania się.
- Zapamiętam sobie - podskoczyłam wystraszona, słysząc głos tuż przy swoim uchu, a zdawszy sobie sprawę, że to Niall, trzepnęłam go szybko w ramię. Ten jednak znowu się uśmiechnął i wskazał na zeszyt. - Fajnie, że mogłem się na coś przydać.
- W końcu - cmoknęłam go szybko w policzek i oddałam zeszyt.

Niall? ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz