****
Kolejnego dnia, znów miałam zajęcia z akrobatyki. Tym razem, pojechałam z Mią i Xanderem, jej kuzynem. Nie proponowałam tego Vito, bo wiedziałam, że dalej najpewniej przeżywa rozstanie z Leną.
Dziś, było inaczej. Czułam na sobie spojrzenie chłopaka, było tak natarczywe, takie... złe. Starałam się tym nie przejmować, jednak, jego palące spojrzenie przewiercało mnie na wylot.
****
Po powrocie szłam z Amnestią ścieżką pełną drzew, spuściłam ją z smyczy i pozwoliłam aby biegała obok mnie. Zawsze towarzyszyła mi w fotografowaniu. Tego dnia, było jednak inaczej. Kiedy zatrzymałam się na chwilę, ktoś pociągnął mnie za drzewo.
- Cicho! Nie szarp się! - Z zaskoczeniem dostrzegłam Xandera, dalej jednak próbowałam się wyrwać, bez skutecznie - Daj spokój, Nicia, nie szarp się! - Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale nie miałam dobrego przeczucia. Trzymał mnie w żelaznym uścisku, co było jednak do przewidzenia. Chłopak miał w końcu te dwadzieścia parę lat. Nawet nie zauważyłam, że Amnestia gdzieś pobiegła. Była szkolona, jak dobrze, że ma się psa, który od małego był szkolony by mnie chronić! Miałam nadzieję, że ktoś szybko przyjdzie, nie wiedziałam jaki jest Xander, nie znałam go. I tak cholernie się bałam.
Vito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz