- Możesz mnie zostawić?! - krzyknęłam kiedy w końcu udało mi się wyrwać rękę. Byliśmy nie wątpliwie widowiskiem całego korytarza. - Weź, lepiej idź zajmij się swoją Leną!
- Kurdę, Nikitta o co ci chodzi? Nie odzywasz się, uciekasz gdy podchodzę. Nic już nie rozumiem, oraz, co ma do tego Lena?
- Nic nie wiesz? Twoja kochana Lena, od czterech dni spotyka się na mieście z jakimś dresem. Mówię ci, widziałam ich. Ale, przecież to co mówię, to kłamstwo co? - Chłopak nic nie powiedział. Odwróciłam się od niego. - Jeśli masz zamiar mnie ranić, za każdym razem gdy zobaczę cię z Leną, lepiej się nie zbliżaj.
- Co? Ja cę ranie? Niby jak co? - założył ręce na piersi, co zobaczyłam kątem oka. Odwróciłam się gwałtownie w jego kierunku.
- Bo pokazujesz, jak bardzo kochasz taką dziwkę jak Lena, na oczach dziewczyny, która jest w tobie szaleńczo zakochana - nawet nie zauważyłam, że zaczęłam płakać.
- O kim ty mówisz Nikitta? Przecież... - podeszłam i dałam mu w twarz.

Przybiegłam do stajni, było to moje ulubione miejsce aby się wyciszyć i odprężyć. Na resztę lekcji już nie poszłam.
**********
Cały dzień spędziłam na czesaniu, oraz pielęgnowaniu Blue. Na jazdy też nie poszłam, zignorowałam Vito który stał przy boksie klaczy i chciał rozmawiać. Słyszałam jednak, że Lena się przyznała do moich oskarżeń. Choć w tej chwili, obchodziło mnie to, że powiedziałam mu co czuję, czym najpewniej zniszczyłam naszą przyjaźń. Brawo Niki, brawo.
Vito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz