- Czemu nie. - uśmiechnęłam się. - Daj mi tylko jakąś godzinkę.
- Będę czekał pod akademią, nie spóźnij się tylko. - Jorge puścił mi perskie oczko, a po chwili rozstaliśmy się na korytarzu.
Udałam się do swojego pokoju, by czym prędzej wziąć się za przygotowania. Zrzuciłam z siebie ciężkie jeździeckie ciuchy w efekcie czego zostałam w samej bieliźnie. W łazience wzięłam się
|
bez tej czapki XD |
za zmywanie makijażu, a gdy już pozbyłam się go całkowicie wróciłam do sypialni zasiadając do biurka, zapalając lampkę i przysuwając lusterko, by za chwilę ponownie
'nałożyć szpachlę'. Chwyciłam za bazę pod makijaż i zaczęłam staranie wcierać ją w skórę. Podkład i korektor wklepałam gąbeczką. Z pudrem, bronzerem i rozświetlaczem poszło mi dość szybko, a byłam bardzo zadowolona z efektu jaki uzyskałam. Jakie to szczęście, że moje naturalne brwi wyglądają jak pomalowane, więc nie muszę ich praktycznie tykać nie licząc regulacji. Jeśli chodzi o powieki postawiłam na burgund i delikatny brokat w kąciku. Jeszcze tylko cieniutka kreska, wytuszować rzęsy i pomalować usta. Kolor Koko K od Kylie Jenner wyglądał niesamowicie na moich dużych, pełnych ustach. Gdy makijaż był gotowy trzeba było wybrać jakiś outfit. Stanęłam przed szafą, która aż pękała od nadmiaru ubrań
(przecież nigdy nie mam się w co ubrać) i no. Po prostu stwierdziłam, że nie mam się w co ubrać. Przesuwałam wieszaki przyglądając się dokładnie każdej rzeczy,a i tak w mojej głowie nie było żadnego pomysłu na dobrą stylizację. W końcu zdecydowałam się na czarne spodnie z wysokim stanem i biały golf w prążki, a na to leciutki, jedwabny płaszcz, jeszcze nie jest aż tak ciepło. Nim zakręciłam się wokoło siebie dobre kilka razy spostrzegłam, że dosłownie za chwilę muszę być już na dole. Zabrałam z krzesła skórzaną torebkę i w biegu zamknęłam pokój po czym zbiegłam po schodach na dół. Jorge już na mnie czekał. Widać, że był zniecierpliwiony, ale już z daleka posłał mi ciepły uśmiech.
- Przepraszam, że musiałeś czekać. Ładnie wyglądasz. - odparłam.
Chłopak ubrany był w szary t-shirt, jasne jeansy, czarny płaszcz,a na nogach miał białe stan smithy. Na lewym nadgarstku błyszczał zegarek. Było czuć od niego intensywny zapach perfum. Czy to czasem nie moje ulubione
Gucci Bamboo?
- Ty również. Pojedziemy moim autem.
Wsiedliśmy do czarnego Range Rovera i udaliśmy się do miasteczka. Zaparkowaliśmy pod jedną z lepszych kawiarni. Jej wnętrze było bardzo przytulne i eleganckie. Zajęliśmy miejsce przy oknie.
- Co ci zamówić? - spytał chłopak, wyciągając skórzany portfel z kieszeni.
- Czy ty zamierzasz za mnie płacić? - posłałam mu pytające spojrzenie. - Tak nie może być.
- Marie, to ja Cię zaprosiłem, więc ja zapłacę. - uśmiechnął się delikatnie. - No dalej.
Nie lubiłam takich sytuacji. Owszem, często płaciłam za kogoś , ale nie lubiłam, jak ktoś robił to za mnie. Westchnęłam ciężko przewracając oczami.
- To niech będzie karmelowe latte i kawałek sernika. - odparłam i wróciłam na miejsce.
Jorge? Nie jestem zadowolona z jakości tego opowiadania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz