czwartek, 4 maja 2017

Od Cary cd. Caluma

- To jest ta Marie, tak? - spytałam dla pewności, na co chłopacy kiwnęli twierdząco głowami. - Ostra suczka, lubię takie.
Starałam się zabrzmieć poważnie, jednak szybko wybuchnęłam śmiechem.
- Nie no, szczerze? Irytują mnie tacy ludzie, mam nadzieję, że nie będziemy zbyt często na siebie wpadać. - Wzruszyłam ramionami.
- Będziecie, uwierz mi - odpowiedział, a raczej westchnął Luke.
- Nie znam jej, może nie jest taka zła, jak się ją bliżej pozna.
Przez chwilę pomiędzy nami zapadła dość męcząca cisza, a ja próbowałam znaleźć jakiś sensowny powód by ją przerwać.
- Ej, ostatnio dużo jeździłam po świecie i nakupowałam całą masę słodyczy! - zawołałam, unosząc ręce w górę.
- Masz je ze sobą? - spytali równocześnie, odwracając się szybko w moją stronę.
- Oczywiście, że tak, są w moim pokoju. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- W twoim pokoju są słodycze, a ty nic nam nie mówisz? - spytał Calum, opierając ręce na biodrach i robiąc poważną minę. 
- Przecież właśnie wam powiedziałam. - Uniosłam ręce do góry, jednocześnie cofając się o kilka kroków. - Mam też fasolki wszystkich smaków! Podzielę się wszystkim, wybaczcie mi!
- Luke, czy w tamtym wiaderku jest woda? - spytał wyniosłym głosem, wskazując na wiadro stojące obok drzwi wyjściowych. 
- Em.. jest - odpowiedział mu Hemmo. 
- Podaj mi je. - Wystawił rękę w stronę chłopaka, ani na chwilę nie tracąc poważnego wyrazu twarzy. 
- Calum, nie. Przepraszam! - zawołałam, śmiejąc się. 
Nie wyglądał, żeby miał odpuścić sobie pomysł wylania na mnie wody, jednak postanowiłam rozpocząć negocjacje. 
- Dzielimy się wszystkim po połowie? - Uniosłam brwi, mając nadzieję, że pójdzie na taki układ.
Hood bez słowa wziął wiaderko od Luke'a i zrobił krok w moją stronę.
- Okej! Trzy czwarte dla was! - pisnęłam, chowając się za drzwiami.
- Jesteś pewna?
- W stu procentach - odpowiedziałam z uśmiechem i pokazałam mu "okejki" - Jakoś się dogadamy.
Chłopak na szczęście odszedł już od myśli oblania mnie wodą i odłożywszy wiaderko, stanął obok Luke'a. Oboje zgodnie ruszyli do wyjścia ze stajni, nie zważając nawet na to, czy idę za nimi. Oczywiście musiałam nadążyć, bo to ja miałam klucz do pokoju, a oni pewnie nie byli nawet do końca pewni numeru pomieszczenia.
Cudem dałam radę za nimi nadążyć, a te ciołki zatrzymały się dopiero na piętrze akademika. Stanęli przy szczycie schodów, jeden po jednej stronie, drugi po drogiej i machnęli dłońmi w stronę korytarza. 
- Prowadź - powaga w ich głosie była wręcz nie do wytrzymania. 
Probując powstrzymać śmiech, wyprzedziłam chłopaków, kierując się w stronę mojego pokoju. Gdy znalazłam się przy odpowiednich drzwiach, wyjęłam z kieszeni klucz, a w mojej głowie zrodził się niecny plan zamknięcia się samemu w pomieszczeniu, co z Calum'em i Lukiem podążającymi krok w krok za mną, byłoby trochę trudne. 
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, zapraszając chłopaków. Luke rzucił się na łóżko, a Calum usiadł przy biurku, zakładając​ nogę na nogę. 
- Dobra Cal, skończ już z tą powagą i pokaz jak się cieszysz - zaśmiał się Hemmings, rzucając w przyjaciela poduszką. 
Nie trzeba było długo czekać, by Hood zaczął wyginać się na krześle. 
Ja w tym czasie podeszłam do szafy i wyjęłam z niej dużą, czarną torbę sportowa i rzuciłam na łóżko, zaraz obok Luke'a. 
- Czy ta torba jest cała wypełniona słodyczami? - Hemmo od razu podniósł się do pozycji siedzącej i w błyskawicznym tempie dorwał się do zamka. 
- Em.. tak. Przez cały czas mojego kontraktu musiałam utrzymywać ścisłą dietę - westchnęłam
- Okrutni ludzie - mruknął Luke, otwierając torbę - Calum! Chodź tu! 
Chłopak od razu wstał i podszedł tanecznym krokiem do łóżka. Przekręcili torbę, wysypując wszystkie słodycze na moją różową pościel.
- Wow. Faktycznie dużo.
- Ale to ma mam wystarczyć na dłuższy czas, a nie na jeden wieczór! - Wolałam ich uprzedzić, że nie pozwolę im wszystkiego zjeść jednego dnia. 
- Zaczynamy od fasolek wszystkich smaków! Później będziemy się objadać czekoladą! - postanowiłam, wyszukując dwa opakowania fasolek.
- Pójdę po jakąś miskę, znając życie Calum będzie wymiotował - westchnął Luke i wstał, kierując się w stronę łazienki.
- Głupi jesteś! Zaraz się przekonamy kto puści pawia! Na pewno nie będę to ja! - Oburzył się Hood.
Gdy chłopacy wreszcie się ogarnęli, a ja wsypałam wszystkie fasolki do miseczki, usiedliśmy razem na podłodze.
- Kręcimy butelką? - spytałam, biorąc jedną do ręki.
- Jest nas trójka, może lepiej będzie po kolei?
- W sumie, tak może być lepiej - uznałam i jako pierwsza, zamykając wcześniej oczy, sięgnęłam po fasolkę.
Nie widziałam nawet jej kolory i szybko włożyłam ją do ust. Otworzyłam oczy i spojrzałam na wyszczerzonych chłopaków.
- Jaki miała kolor? - spytałam, rozgryzając słodycz.
- Niebieski.
- Czyli pasta do zębów, albo jagoda. - Wywrócił oczami Luke. - Głupi ma zawsze szczęście.
Uderzyłam go z pięści w ramie, na co Hemmo głośno pisnął.
- Twoja kolej Calum. - Uśmiechnęłam się, przybliżając miskę do chłopaka.
Hood zamknął oczy i wylosował biało-żółtą fasolkę. Biedny, czeka go zgniłe jajko, albo maślany popcorn.
- Pamiętaj, że nie można wypluwać!
Chłopak otworzył oczy i nie musieliśmy już go pytać, który ze smaków wylosował, jego mina była wystarczającą odpowiedzią. Luke nie mógł patrzeć na jego mękę i przysunął mu miskę, by mógł wypluć żelka.
- Przecież tego nie da się zjeść - jęknął, wycierając usta - Co to w ogóle było?
- Popcorn maślany, albo zgniłe jajko. Zdecydowanie stawiam na to drugie - zaśmiał się Hemmings, po czym przysunął twarz bliżej chłopaka - Chuchnij.
Oczywiście od razu pożałował tego co powiedział i zatykając szybko nos, odsunął się od Hood'a. Złapałam butelkę soku jabłkowego i rzuciłam chłopakowi, chcąc wybawić go z nieprzyjemnego posmaku.
- Taki mądry? Teraz twoja kolej - odpowiedział mu Calum, po czym pociągnął łyk z butelki.
Luke wzruszył ramionami, chcąc zgrywać "twardziela" i z zamkniętymi oczami, sięgnął do miseczki. Jego ofiarą padła brązowa fasolka, która mogła smakować jak pyszny pudding czekoladowy, albo.. jak psia karma. Chłopak odważnie wziął słodycz do ust i po krótkiej chwili z pewnym siebie głosem spytał:
- Czy to psia karma?
- Albo czekolada, ale skoro nie jest zbyt smaczne, to jednak karma - skrzywiłam się na myśl spróbowania tej fasolki.
Hemmo po prostu dalej ją żuł, a po krótkiej chwili najnormalniej w świecie przełknął.
- Cz-czy.. czy on to właśnie zjadł? - Odwróciłam się do Caluma.
- To Luke, on zje wszystko. - Wzruszył ramionami. - Pewnie podjadał karmę swojemu psu!
- Szczerze? To było okropne, ale musiałem pokazać, że nie jestem takim cieniasem, jak co niektórzy - odpowiedział Luke, "dyskretnie" wskazując głową na swojego przyjaciela.


Calum?
pomysł był, a wykonanie.. szkoda gadać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz